Bateria umywalkowa Moai A5A456C00

Niezależnie od tego, co dzieje się za oknem, wiosna w domu pani Edyty może trwać przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. Zwłaszcza, gdy na kanapie rozkwitają zielenią poduszki, a w wazonie stoi wielokolorowy bukiet świeżych kwiatów.

Mieszkanie Izabeli i Piotra ma wiele niezwykłych cech. Chociażby spory trawnik na dachu budynku z prywatną panoramą Warszawy... A także pięknie zagospodarowany taras i zupełnie zaskakujący układ pomieszczeń wewnątrz.

Jasny, przestronny, a przy tym bardzo przytulny. Przemyślany w każdym szczególe i zaprojektowany tak, by jak najmniej ograniczać przestrzeń... Taki właśnie miał być. Apartament dla mamy, taty i dziecka.

Fatalny układ, całkiem do niczego - ocenili oglądane mieszkanie. - Bierzcie je, będzie super, wystarczy tylko wyburzyć wszystkie ściany i postawić je od nowa - podpowiedzieli architekci. I tak się stało. Dorota i Tomek do dziś się cieszą, że poszli za radą fachowców.

Ania, Piotr i Natalia mieszkali w Mszczonowie. Mieli duży, piękny dom w cichej okolicy. Idealne miejsce dla rodziny z małym dzieckiem. Piotr dojeżdżał do pracy do Warszawy, to jednak nie stanowiło problemu. Niedogodności zaczęły się, gdy Natalka trochę podrosła i zaczęła chodzić na różne dodatkowe zajęcia. Życie Ani zaczęło polegać wyłącznie na zawożeniu i odbieraniu z nich córki. W końcu zapadła decyzja o przeprowadzce.

Komfortowe i eleganckie w sercu tętniącego życiem miasta. Wydawać by się mogło, że męczący miejski zgiełk i gwar docierają z każdej strony. Jednak właściciele stworzyli tu swoją własną, wygodną przystań.

Gdy w grę wchodzi funkcjonalność, warto zasięgnąć rady fachowca, ale o nadanie wnętrzom klimatu można pokusić się samemu - Beata i Paweł wprowadzili to założenie w czyn. Efekt? Super wygodne mieszkanie, w którym gospodarze czują się "u siebie".

Remont mieszkania można powierzyć fachowcom i sterować pracami na odległość, ale można też tkwić w remontowym rozgardiaszu i brać w przedsięwzięciu czynny udział. Tak właśnie zrobili Karina i Janusz. I okazało się prawdą, że "pańskie oko konia tuczy".

Wnętrze sprawia wrażenie ascetycznego, jakby nie do końca urządzonego. Jednak właśnie takie miało być. Proste, oszczędne, niemal puste. Jego projektant, a zarazem właściciel, bardzo starannie dobierał każdy detal, by osiągnąć pożądany efekt.

Położone w starej warszawskiej dzielnicy mieszkanie Uli i Marcina łączy elegancję i mieszczański szyk ze współczesną prostotą. A co najważniejsze - jest wygodnym lokum dla pięcioosobowej rodziny.