Krystian Kowalski (absolwent wydziału projektowania na Royal College of Art) jest członkiem grupy twórczej Studio Kompott, która powstała w kwietniu 2009 roku gdzieś między Londynem, Warszawą a Madrytem. Członkami zespołu są również: Maja Ganszyniec, Paweł Jasiewicz (absolwent wydziału projektowania mebli Chilterens Buckingham University College) i Marcin Krygier (fotograf i grafik).

Pracują razem, dzielą się doświadczeniami zdobytymi w takich biurach projektowych, jak Atelier Bellini i Atelier Mendini w Mediolanie czy El Ultimo Grito w Londynie. W swojej pracy stosują metodę zwaną Design Thinking (myślenie projektowe, integracyjne). Zakłada ona łączenie w jednym projekcie kilku równoważnych celów: atrakcyjności (czyli mówiąc potocznie - ładnego wyglądu) z możliwościami technicznego wykonania i rynkową opłacalnością.

W swoich projektach kładą nacisk na inteligentne rozwiązania zrodzone z obserwacji ludzkich zachowań - jako Studio Kompott prowadzą szczegółowe analizy interakcji ludzi z obiektami. Mimo swych międzynarodowych doświadczeń są przekonani, że obecnie najlepsze możliwości twórczego rozwoju daje arena młodego polskiego designu. Uczestniczenie w tym nowym unikalnym zjawisku uważają za wielką szansę dla siebie i dla naszego otoczenia.

Dlatego też Studio Kompott chętnie angażuje się w przedsięwzięcia publiczne i społeczne. Ich najnowszym projektem dla miasta stołecznego Warszawy są specjalne słupki parkingowe dla... rowerów (Parkower). Obecnie trwa proces wprowadzania ich do produkcji.

Krystian Kowalski dąży do tego, by w swoich projektach maksymalną funkcjonalność połączyć z zastosowaniem najprostszych możliwych rozwiązań technicznych. Jego dewiza "mniej znaczy więcej" dotyczy nie tylko samego produktu, lecz także warunków jego transportu i przechowywania. W tym bezkompromisowym podejściu do nowo kreowanych przedmiotów widać jednocześnie wielki szacunek dla tradycyjnych materiałów i mistrzowskiego rzemiosła.

W projektach studia uderza dążenie do wielofunkcyjności, maksymalnej prostoty i do oszczędzania miejsca. Ciekawa jestem, czy źródła takiego podejścia leżą w inspiracjach dalekowschodnich (np. japońskim MUJI) czy raczej naszym europejskim eko-designie, który propaguje oszczędzanie surowców, recykling, itp.

W Polsce trend eco jest bardzo wyraźny. Coraz więcej projektantów aktywnie go propaguje. Obecnie pracujemy nad urządzeniami AGD, które projektujemy zgodnie z ideą "od kołyski do kołyski", co oznacza, że komponenty mogą być ponownie użyte. Tworząc meble, staramy się, by były maksymalnie funkcjonalne - "inteligentne". Szukamy nowatorskich rozwiązań, które dadzą więcej możliwości konfigurowania elementów, kompresowania w transporcie, składania i przechowywania.

Dla kogo tworzycie swoje projekty? Jak wyobrażacie sobie ich użytkowników i otoczenie, do którego miałyby trafić?

Nie tworzymy kategorii użytkowników, po prostu uważnie analizujemy otoczenie. Stąd bierze się najwięcej inspiracji. Najwięcej emocji rodzi się z obserwowania ludzi i sytuacji, które kreują. Projektowanie to ciągłe wyostrzanie zmysłów, analizowanie, wyciąganie wniosków i przekształcanie informacji w projekty. Jest to pasja, ale też wyzwanie. Ciężko pracujemy, zmagając się z własnymi ograniczeniami, żeby mogło powstać coś wyjątkowego.

Czy większą satysfakcją jest uznanie specjalistów (np. poprzez ekspozycje w muzeach nowoczesnego designu) czy raczej trafienie z projektami do domów wielu użytkowników?

Jeśli produkt jest chętnie kupowany, oznacza to, że projektant rozumie potrzeby konsumentów. Nie można jednak zapominać o dyskursie z profesjonalistami, prowadzonym w galeriach. W tych przypadkach projekty są prototypami idei, a nie masowym produktem. Jako studio jesteśmy aktywni na obu polach. Zostaliśmy zaproszeni przez IKEA na workshop, którego celem było stworzenie nowej kolekcji, ale wydarzenia w MINT Gallery w Londynie są dla nas równie ważne.

Czy myślicie, że zabawka SOON jest w stanie konkurować na przykład z transformerami?

Trudno jest konfrontować ten projekt z transformerami. SOON, czyli Something Out Of Nothing (Coś z Niczego) jest romantycznym przywołaniem czasów, w których ojcowie robili zabawki dla swoich dzieci z materiałów łatwo dostępnych. Dlatego w projekcie zostały użyte materiały naturalne, jak drewno i filc, które można złożyć bez obawy, że coś się zepsuje.

Jak wygląda współpraca w grupie Kompott?

Dzielimy wspólne doświadczenia ze studiów na Royal College of Art i BUCK New University. Wcześniej pracowaliśmy dla różnych studiów dizajnerskich w Mediolanie, Londynie, Finlandii i w Warszawie. Zdobyte doświadczenia pozwoliły nam wypracować podobny sposób podejścia do projektowania. Decyzję o założeniu Studio Kompott podjęliśmy, spotykając się po raz kolejny w Warszawie. Staramy się zaproponować naszym klientom coś nowego, co pomoże im konkurować na rynku, ale też wejść w dialog, który pozwoli na wypracowanie najlepszych rozwiązań.

Gdzie entuzjaści nowoczesnego wzornictwa mogą zobaczyć, kupić zaprojektowane przez Studio Kompott przedmioty?

Najnowsze informacje o wydarzeniach, miejscach i projektach pojawiają się na naszej stronie www.lovekompott.com