Iwona Kosicka zajmuje się projektowaniem oraz produkcją mebli, oświetlenia, dziecięcych zabawek, gadżetów do wnętrz. Przedmioty Iwony Kosickiej są funkcjonalne, ale też intrygujące, realizowane z najwyższą dbałością o jakość. Jej kobiece, pełne pasji spojrzenie na design, jest doceniane w konkursach polskich i zagranicznych.

Iwona Kosicka jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Wydział Architektury Wnętrz ukończyła w 2008 roku z wyróżnieniem (medal za najlepszą pracę dyplomową). Dwa lata, które upłynęły od tej chwili, były dla niej okresem wytężonej pracy i jednocześnie pasmem sukcesów zawodowych. Designerka może się pochwalić prestiżowymi stypendiami, które otrzymała na starcie, m.in. Stypendium Naukowym wrocławskiej ASP, Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Stypendium Prezydenta Wrocławia, po których przyszły nagrody i wyróżnienia: finał konkursu Fortis Young Design organizowanego przez Instytut Wzornictwa Przemysłowego w Warszawie, II miejsce w ogólnopolskim konkursie Dolina Kreatywna.

Iwona Kosicka jest artystką wszechstronną: zajmuje się projektowaniem mebli, a także malarstwem i fotografią. Wszystkie dziedziny jej twórczości charakteryzuje próba dotarcia do tajemnicy, którą kryją w sobie nie tylko ludzie i przyroda, ale także przedmioty codziennego użytku. W założonym przez siebie studio Simple (www.kosicka.art.pl) projektuje i wykonuje na zamówienie meble, parawany, ozdobne elementy wyposażenia wnętrz.

Nazwała Pani swoją pracownię Simple. Czy prostota jest tym ideałem, do którego dąży Pani w swojej pracy?

Iwona Kosicka: Uwielbiam minimalizm, choć nie zawsze jestem mu całkowicie wierna. Najtrudniej jest znaleźć prostą formę, która jednocześnie będzie wyrażała konkretne emocje. Staram się szukać równowagi w proporcjach, materiałach, kolorach. Opierając się na geometrycznych bryłach, rysuję w przestrzeni meble, oświetlenie, dziecięce zabawki. Moje prace tworzone są z naturalnych i "zwykłych" materiałów. Przeważają w nich drewno, sklejka, stal, szkło.

Pani projekty - dzięki elementom giętym, krągłościom, są niezwykle kobiece. Czy to celowe zamierzenie?

Umysł projektanta to bufor, który zbiera bodźce ze świata. Przetwarzamy wszystko, a następnie przekazujemy to w swojej twórczości. Moje przedmioty to ja, one nie są odrębne. Jestem kobietą i właśnie żeński pierwiastek jest widoczny w produktach, które sygnuję. Ważne, by wywoływały w odbiorcy odczucia zarówno pozytywne, jak i negatywne. Mają poruszać naszą wyobraźnię i to stawiam sobie za cel.

O Pani projektach mówi się często, że są wyrazem minimalizmu. Mnie - paradoksalnie - kojarzą się z barokiem, oczywiście nie dlatego, że są tak ozdobne, ale dlatego, że mają pełne kształty. Nie ma w nich nawet cienia chłodu, minimalistycznej kostyczności. Czy takie skojarzenie jest dla Pani do przyjęcia?

Świetnie, że ma Pani takie zdanie, wrażeniowość jest niezwykle cenna! Staram się projektować przedmioty proste, choć charakterystyczne. Cieszę się, że nie są to "suche" kształty. Prostota nie musi być dosłowna i mam świadomość, że w moim wydaniu zyskuje nieco inny wymiar, bardziej awangardowy.

W jakich wnętrzach widzi Pani stworzone przez siebie meble?

Sądzę, że powinny się przede wszystkim podobać odbiorcy. Dziś we wnętrzach można naprawdę wiele: równoważyć lub przeciwstawiać sobie formę i materię. Moje projekty to często baza do tworzenia indywidualnych wariacji. Myślę, że wiele z nich może zarówno "ocieplać" wnętrza surowe, jak i współgrać np. ze stylizowanymi dodatkami. Meble wykonuję na indywidualne zamówienia, ma to znaczny wpływ na efekt końcowy. Oczywiście jest idealnie, jeśli meble mają dużo przestrzeni. Pięknie wyglądają jako akcent, np. jedno krzesło w holu, ale równie ładnie prezentują się w całym zestawie.

Skąd wzięło się Pani zainteresowanie projektowaniem zabawek dla dzieci?

Dzieci mają bardzo wyostrzoną percepcję, potrafi ą trafniej ocenić świat, niż my - dorośli. Tymczasem nasze maluchy otaczamy różem i błękitem. Zabawki-koszmarki są praktycznie w każdym sklepie i prawie w każdym domu. Poczułam potrzebę stworzenia kolekcji bujaków inspirowanej jedną z najstarszych zabawek, jakim jest konik na biegunach. Potraktowałam temat z przymrużeniem oka. Starałam się pamiętać, że kształtuję gust młodej osoby. Bujaki Patataj to kolekcja, w której oprócz kolorowych wersji są również "modele" fornirowane różnymi gatunkami oklein naturalnych. Taki bujak może stać w salonie, nawet gdy dziecko dawno z niego wyrośnie. Pozostanie ciekawa forma, szlachetny kolor i... sentyment.

Czy meble - takie jak te projektowane przez Panią - powinniśmy oglądać raczej na wystawach designu, czy w sklepach? Czy dobry design powinien być luksusem dla wszystkich czy tylko dla wybranych?

Moje realizacje mają ciekawe kształty, ale są również ergonomiczne. Meble wykonuję dla użytkownika, a nie tylko do oglądania, dlatego nie chciałabym "zamknąć" ich w galerii. Przedmioty, które zasłużyły na miano "pereł designu" to wariant ekskluzywny i kolekcjonerski. Tak czy inaczej uważam, iż otaczanie się przedmiotami, które cieszą, powinno być opcją ogólnodostępną. Ważną rolę odgrywa tutaj świadomość producentów. Między meblem marnej jakości, a meblem dobrze zaprojektowanym nie ma przepaści, jeśli chodzi o koszty produkcji.

Jest sporo informacji na Pani temat na stronach obcojęzycznych. Czy Polacy potrafi ą docenić nowoczesny design?

Zmieniają się realia finansowe, a za tym świadomość. Mam sporo klientów, którzy są bardzo odważni. Otwarci na propozycje, zacierają granice między sztuką, a użytkowaniem. Czasem jest to kompromis: przedmiot odrobinę traci ze swej funkcjonalności, a zyskuje na wyglądzie. Zestaw jadalniany Pasek to idealny przykład takiego designu. Wszystko wykonane z powtarzającym się ażurem. Wąskie przedmioty położone wzdłuż otworów spadną na podłogę, jednak na kieliszkach, sztućcach i innej zastawie paski nie robią żadnego wrażenia. Efekt zestawu - bardzo ciekawy!

Zajmuje się Pani bardzo wieloma rzeczami, oprócz projektowania mebli także malarstwem i fotografią. Czy projektowanie mebli jest dla Pani równie twórczym zajęciem czy też traktuje je Pani bardziej użytkowo? Innymi słowy - jak się ma projektowanie przedmiotów codziennego użytku do sztuki?

Uważam, że sztuka stanowi ważne uzupełnienie. Malując, przenoszę się w inny wymiar, jestem w świecie koloru i kreski. Fotografia to zamykanie w kadrze chwil, które czasem nie mogą być zauważone "gołym okiem", to również pewna kreacja i zabawa rzeczywistości z nierzeczywistością. Projektowanie to sztuka użytkowa, choć nie tylko. Mam bardzo dużo projektów, które czekają na swoją kolej, są szalone, niszowe. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła je zrealizować, nie zastanawiając się, czy znajdą nabywcę. Najważniejsze, by inspirowały obserwatora i cieszyły twórcę!