Gdzie? Koniecznie we Wrocławiu w dzielnicy Biskupin. Jakie? Duże, najlepiej dwupoziomowe. Takie założenia zrobił Andrzej, rozpoczynając poszukiwanie mieszkania.

Inna lokalizacja niż Biskupin nie wchodziła w grę - lubi tę część miasta z jej parkami i bliskością rzeki, tu się wychował i tu się czuje u siebie. A pomysł z dwoma poziomami wydawał się ciekawy - część prywatna na górze i salon z kuchnią na parterze, to przecież prawie jak dom.

Szczęście uśmiechnęło się do niego już na starcie. Pierwsza oferta, na jaką Andrzej zwrócił uwagę, okazała się tym, o co mu chodziło.

 
W salonie nic nie miało odwracać uwagi od kina domowego. Konkurentem dla ekranu nie mógł być również kominek. Jego obudowa jest więc delikatna i prosta, wykonana ze szkła lacobell.  

- Wszedłem, zobaczyłem i kupiłem - śmieje się. - Moja dzielnica, blok oddalony od ulicy, ponad sto czterdzieści metrów kwadratowych, mieszkanie dwupoziomowe, a do tego ogromny taras z ładnym widokiem. Czy było się nad czym zastanawiać?

Równie krótko Andrzej, nawykły do szybkiego podejmowania decyzji, zastanawiał się nad urządzeniem mieszkania i nad tym, komu je powierzyć.

- Nie mam najmniejszych ciągot do samodzielnego rozwiązywania wnętrzarskich łamigłówek. Spotkałem się więc z kilkoma projektantami i wybrałem tych, od których biła chemia - opowiada.

I tak Anna i Piotr Szefler z Razoo-Architekci otrzymali zadanie zaprojektowania - łącznie z wykonawstwem - wnętrza, które miało spełniać wszystkie wymagania Andrzeja.

- Te wymagania były krótkie i jasno sprecyzowane - wspominają architekci. - Prosto, nowocześnie, bez nadmiaru sprzętów. Salon z domowym kinem w jednym, kuchnia otwarta, ale możliwie niewidoczna, w sypialni wygodne łóżko koniecznie na środku, a łazienka w klimacie spa. Co do reszty, Andrzej pozostawił nam pełną swobodę.

     
Choć szafek kuchennych nie widać, miejsca nie brakuje. Nawet grube dębowe blaty (zrobione z mdf-u i pokryte efektowną szczotkowaną obłogą dębową) kryją głębokie szuflady.   Mebel numer jeden. Główną rolę w salonie gra podwieszony mebel, na którym od frontu umocowano wielki ekran. A z tyłu - niespodzianka: całkiem spory regał na książki. Niespodzianka kryje się też w podeście, zaprojektowanym specjalnie, aby skrócić duże pomieszczenie optycznie i jednocześnie wydzielić w nim strefę ze sprzętem rtv. Są pod nim schowane wygodne, duże szuflady.

Poprzednim właścicielem mieszkania był architekt, było więc rozplanowane porządnie, ale - raczej na modłę lat 70. Chcąc przeprowadzić zmiany, trzeba było wszystko zburzyć.

- Zaczęło się więc od totalnej demolki, a potem było projektowanie od nowa - opowiadają Anna i Piotr. Największy problem stanowiły schody - przedtem były zabiegowe, przez co zabierały bardzo dużo miejsca. Żeby mogły być wąskie, jednobiegowe i dostępne z salonu, trzeba było podnieść w tym miejscu sufit o cały metr. I nagle salon zrobił się ogromny.

A ponieważ w salonie miało być kino domowe, architekci zaprojektowali w nim mebel, na którym z jednej strony jest umieszczony wielki ekran, a z drugiej kryją się głębokie półki na książki.

Solidna stalowa konstrukcja została przytwierdzona do stropu, a potem obłożona mdf-em. Na koniec pokryto ją lakierem samochodowym, odpornym na ścieranie. Ten ostatni szczegół był o tyle ważny, że ten sam lakier miał być zastosowany na schodach, które siłą rzeczy są na ścieranie narażone.

Ostateczny efekt sali kinowej dała kotara, którą można zaciągnąć wokół całego pokoju, zasłaniając nie tylko okna, ale też schody.

Podobna kotara "zagrała" w sypialni. Ma za zadanie nie tylko przesłonić okna, ale też zaoblić pokój, by okrągłe łóżko tworzyło z nim zgraną całość. Tak jak chciał Andrzej, łoże stanęło na środku, a ponieważ sypialnia jest duża, więc i ono mogło być pokaźnych rozmiarów. Zrobione na zamówienie, ma średnicę 240 cm! Oczywiście zamówić trzeba było nie tylko samą ramę, ale też materace i prześcieradła, które w takim rozmiarze nie są produkowane.

     
Sypialnia. Nad okrągłym łóżkiem - takiż sufit. Jasny okrąg nad łóżkiem został wykonany z barrisolu - kryje się pod nim oświetlenie LED-owe.   Zaokrąglony sufit łazienki obudowany naturalnym łupkiem (Beltrami) przypomina skalne sklepienie i nadaje łazience klimat spa.   Relaks, relaks... Gdy Andrzej kupował mieszkanie, tego pokoju nie było - powstał na tarasie. Stanęła w nim sauna i meble z egzotycznego drewna ipe. A jeśli wola, można zdrzemnąć się w hamaku...

Ostatnie życzenie Andrzeja - łazienka w klimacie spa - było stosunkowo prosto spełnić.

- Wykorzystaliśmy zaokrąglenie sufitu i obłożyliśmy je, wraz ze ścianą, naturalnym beżowym łupkiem - opowiadają projektanci. - Ten sam kamień, tyle że wygładzony, znalazł się na podłodze. A żeby było jak w spa, wzdłuż ściany postawiliśmy skrzynię, na której, gdy przyjdzie ochota, można się wygodnie wyciągnąć.

Drewno użyte w łazience to obłoga dębowa, tak gruba, że mogła być szczotkowana. Również i ten element sprawia, że w łazience panuje ciepły, naturalny klimat.

Ale nie tylko łazienka - domowe spa jest w tym mieszkaniu miejscem relaksu. Ogromny taras przylegający do pokoju na drugim poziomie został w części zabudowany, a w powstałym w ten sposób przeszklonym pomieszczeniu stanęła prawdziwa sauna i piękne drewniane łoża, zawisł hamak.

Ten niezwykły pokój, razem z jego zachęcającym do medytacji egzotycznym klimatem, Andrzej zawdzięcza znajomemu, który całość, wraz z meblami, zaprojektował i wykonał ze sprowadzonego z Ameryki Południowej drewna ipe.

- To jeszcze jeden fajny kąt w domu, gdzie można miło spędzić czas z przyjaciółmi - cieszy się gospodarz. - Jest stąd wyjście na taras, po przeróbkach pozostało tam dość miejsca, żeby ustawić grill. Pełen komfort.