Przedwojenna kamienica na warszawskim Starym Żoliborzu nie zawsze wyglądała tak, jak dziś. Po wojnie wydzielono w niej sześć mieszkań-klitek, ogród przez całe lata rósł sobie sam, a cały dom prosił się o remont. Obecni właściciele pojawili się tu w latach 90.

W otwartej przestrzeni parteru uwagę przyciąga ogromny obraz malarza i architekta Jarosława Flicińskieg   dzieło słynnego architekta Le Corbusiera
Obraz w przestrzeni
W otwartej przestrzeni parteru uwagę przyciąga ogromny obraz malarza i architekta Jarosława Flicińskiego. Umieszczony nad schodami, jest widoczny z każdego punktu parteru, zarówno z salonu, jak i z kuchni (fot. obok). Idealnie współgra z dziełem innego architekta, słynnego Le Corbusiera, wiszącym na wąskiej ścianie po lewej stronie schodów. Na dębowej podłodze dywany Stone z firmy Nanimarquina.

- Mój mąż był zachwycony. To było to, czego szukał! Ogromny jak na Warszawę, bo sześćsetmetrowy ogród, cisza, spokój... Zupełnie jak nie w stolicy. A i w samym budynku był ogromny potencjał - wspomina pani domu. - Jednak wówczas na sprzedaż oferowano tylko parter, czyli dwa mieszkania, w sumie sto metrów kwadratowych, plus także stumetrowa piwnica. Zagracona, zagrzybiona, wyglądała paskudnie, tymczasem miała zostać częścią mieszkania. Chcieliśmy tam zrobić bibliotekę, pokój gościnny, kino domowe... Czekało nas mnóstwo pracy!

Zmiany, które trzeba było przeprowadzić, wymagały ręki architekta. - Mąż odwiedzał kolejne pracownie, aż trafił na Annę Wojczyńską. Od razu się zrozumieliśmy, wszyscy poczuliśmy chemię, bez tego trudno przecież powierzyć komuś urządzanie swojego miejsca do życia. Rozumiemy się do dziś. Ania wciąż pomaga nam udoskonalać i zmieniać dom, który teraz już cały jest nasz. Mieszkamy dziś na trzech poziomach, udało się stworzyć wspaniałą przestrzeń, bo pół piętra zostało otwarte, jest więc wysokość, perspektywa i oddech.

sofa Bend oraz puf projektu Patricii Urquioli w części wypoczynkowej   Lazy Chair projektu Patricii Urquioli oraz stół dębowy w jadalni
Relaks z designem
W części wypoczynkowej salonu, tuż przy schodach - sofa Bend oraz puf projektu Patricii Urquioli
  Rodzinne spotkania
Duży dębowy stół z metalowymi nogami, wykonany na zamówienie według projektu gospodarza, stoi w jadalni już 20 lat. Krzesła są znacznie nowsze - to Lazy Chair projektu Patricii Urquioli. Na jednej ze ścian zdjęcie autorstwa Wojciecha Prażmowskiego przedstawiające Tarrę, abisyńską księżniczkę i zarazem top modelkę z lat 90. Artysta uwiecznił ją podczas sesji wykonanej w 1991 roku w Paryżu.

O tę przestrzeń i oddech gospodarze zabiegali od początku. Jednym z pierwszych pomysłów było otwarcie salonu na ogród. - Kamienica jest pod opieką konserwatora, na wszystkie zmiany, takie jak zabudowanie, a właściwie przeszklenie tarasu, przykrycie go szklanym dachem i włączenie do części mieszkalnej trzeba mieć zgodę. A tej konserwator, nomen omen bardzo konserwatywny, wcale nie dawał tak łatwo.

Czekaliśmy bardzo długo. Historia się powtórzyła, gdy później postanowiliśmy powiększyć okna z drugiej strony domu i dorobić do nich balkony. To było istotne, bo przedwojenne kamienice okna mają stosunkowo małe, we wnętrzach jest niewiele światła.

Sofa projektu Antonia Citterio, pod oknem fotel Patricii Urquioli   Widok ze schodów na przestrzeń otwartą domu, obrazy na ścianach   W salonie na parterze - dzieło Jana Tarasina
Salon "zimowy"
W tym pokoju, na piętrze, rodzina najchętniej spędza czas zimą. Sofa projektu Antonia Citterio, pod oknem fotel Patricii Urquioli, drugi - z wysokim oparciem - właściciele przywieźli z Danii. Oryginalny stolik kawowy zaprojektował pan domu. Na ścianie obraz przedstawiający samotnego mężczyznę namalowany przez Pawła Janasa.
  Pamiątki po sławnej babci
Widok ze schodów na tę część domu, w której otwarto pół piętra. Na parterze obrazy - pamiątki po babci gospodarza, brytyjskiej architektce Jane Drew. Niebieski przywiozła z Indii, gdzie w latach 50. ubiegłego wieku wraz z Le Corbusierem projektowała Czandigarh - Piękne Miasto. Drugi, po prawej stronie, słynny architekt namalował dla niej. Na górze gospodarze umieścili jeden z pierwszych obrazów, które kupili w latach 90. na aukcji w Desie. Szklany prostokąt obok niego to… ściana sypialni, efektowna i wpuszczająca do środka światło, którego ma być jak najwięcej - ta idea przyświecała właścicielom na każdym kroku.
  W salonie na parterze - dzieło Jana Tarasina, które pan domu wywalczył na aukcji domu aukcyjnego Rempex.

Ostatecznie wszystko się udało. Duże balkonowe okna znakomicie doświetlają pokoje na piętrze, a do świetlistego salonu przenika, wręcz wlewa się, zieleń ogrodu, który oboje z mężem uwielbiamy i w którym tak chętnie bawiły się nasze, dorosłe już, córki. Na to, jak ostatecznie będzie wyglądało wnętrze, zawsze wpływała sztuka. Gospodarze są jej znawcami i wielbicielami, kochają obrazy i to do nich dobierają wyposażenie.

- Uważamy, że to sztuka powinna być na pierwszym miejscu, mebel trzeba dopasować do niej, nigdy odwrotnie - opowiadają. - Przykład pierwszy z brzegu: musztardowa kanapa w części wypoczynkowej salonu. Bardzo się bałam tego koloru i długo nie mogłam podjąć decyzji - mówi pani domu. - Ostatecznie zdecydował za mnie... obraz Le Corbusiera, tym dla nas cenniejszy, że z jego własnoręczną dedykacją dla babci mojego męża, Jane Drew, znanej brytyjskiej architektki okresu modernizmu i bliskiej współpracowniczki Le Corbusiera. Jest w domu takie miejsce, z którego widać i obraz, i kanapę. Jej kolor musiał więc z nim współgrać.

Główny salon na parterze - obok sofy Charles projektu Antonia Citterio stanął tu fotel Wiggle Chair   pokój gościnny, biblioteka oraz kino domowe
Główny salon na parterze - obok sofy Charles projektu Antonia Citterio stanął tu fotel Wiggle Chair, który zaprojektował Frank Gehry. Wnętrze oświetlają lampy o geometrycznych kloszach z tkaniny naciągniętej na stelaż. Także i tu jest sporo sztuki. Na ścianie obok sofy praca Wojciecha Prażmowskiego - kolejne zdjęcie abisyńskiej księżniczki. Drewniana rzeźba jest dziełem Tadeusza Szpunara z lat 60.   W dawnej piwnicy...
...dziś jest pomieszczenie wielofunkcyjne: pokój gościnny, biblioteka oraz kino domowe. Całość wystroju - w panującym w tym domu duchu modernizmu - zaprojektowała Anna Wojczyńska.

Duże przestrzenie są zalane światłem, którego nie gaszą jasne ściany. Kolor pojawia się tylko w obrazach i wybranych meblach. Ich staranny dobór świadczy o tym, że właściciele bardzo sobie cenią dobry design. Najlepszy. Patricia Urquiola, Antonio Citterio, Frank Gehry - te nazwiska słynnych projektantów powtarzają się, gdy przechodzimy z pomieszczenia do pomieszczenia. A wszystko pieczołowicie dopasowane, dopracowane. Nic dodać, nic ująć. Zdawałoby się, że w tych wnętrzach nic już nie może się zmienić, ale to nieprawda.

- Nasze życie się zmienia, my się zmieniamy, więc i nasz dom żyje i zmienia się razem z nami - mówią gospodarze. - Stale coś dodajemy, pojawia się nowy obraz, fotografia, rzeźba, pamiątka z naszych licznych podróży - rzeczy dla nas cenne, z których każda ma jakąś historię. Poza tym w zasadzie od chwili, kiedy tu zamieszkaliśmy, wciąż coś jest przerabiane.

Sypialnia ma balkon, duże okna, a za nimi ogród   Duży ogród gospodarze urządzili z tą samą pieczołowitością co wnętrza
Na dobry sen
Balkon, duże okna, a za nimi ogród - na tym właśnie zależało gospodarzom, gdy wybierali pomieszczenie na sypialnię. Chcieli się budzić, słuchając śpiewu ptaków - i to im się udało. Naprzeciw łóżka szklana tafla, wewnętrzne okno, przez które widać parter domu. Sam wystrój niezwykle prosty - oprócz łóżka jest tylko niewielkie biurko, zaprojektowane przez Annę Wojczyńską. Podłogę przykrywa wykładzina z rafii.
  Zielony zakątek
Duży ogród gospodarze urządzili z tą samą pieczołowitością co wnętrza. To piękne miejsce jest dla nich niczym dodatkowy, zielony salon. Również i w nim pojawia się wszechobecna w domu sztuka - tu bowiem urządzane były wernisaże prac siostrzenicy pani domu, malarki Martyny Zoltaszek. Obie córki właścicieli, obecnie studiujące na uniwersytecie w Cambridge, z dumą pokazują swoim brytyjskim znajomym dom i Warszawę. Jedna z nich kiedyś napisała w szkolnym wypracowaniu, że jej ukochane miejsce na ziemi to właśnie żoliborski dom rodzinny.

Kilka lat temu Ania Wojczyńska zaprojektowała dla nas nową kuchnię: prosta, gładka zabudowa z białego MDF-u, dębowe blaty... Być może kolejnym etapem będzie modernizacja łazienki. Pewnie można było zrobić wszystko od razu i zamknąć temat, ale my tak nie chcieliśmy. Wolimy krok po kroku szukać i znajdować - tylko wtedy wnętrze nie zastygnie, wciąż będzie miało duszę.