Ryan Frank jest młodym projektantem mebli pochodzącym z Południowej Afryki, a pracującym obecnie w Londynie. Wzornictwo przemysłowe zaczął studiować w rodzinnym Cape Town, następnie kontynuował naukę w ArtEZ Institute of the Arts w Zwolle (Holandia). Przez jakiś czas pracował dla holenderskiej firmy Hartog Musch i architektonicznej Alsop Architects, ostatecznie osiadł w Londynie i skoncentrował się własnej kolekcji mebli.

Jego prace są śmiałe, bardzo nowatorskie i unikalne. Projektant Ryan Frank nie musiał długo czekać, by zdobyć uznanie środowiska i wyrafinowanych odbiorców. Zajmująca się promowaniem młodych twórców prestiżowa organizacja Hidden Art zaprosiła go do udziału w wystawie 100% Design, doceniając zarówno jego ekologiczne podejście do projektowanych przedmiotów, jak i nowoczesne przetwarzanie afrykańskich motywów. Jednocześnie Cooper-Hewitt, Narodowe Muzeum Wzornictwa w Nowym Jorku na jednej ze swoich czasowych wystaw zaprezentowało stołek Isabella, który w ten sposób zyskał rangę klasyka gatunku.

Ekologia niejedno ma imię. Przyzwyczailiśmy się do tego, że w kuchni oznacza ona naturalne produkty, nieprzetworzone, pozyskiwane bez oglądania się na koszty i wydatek energii. Dlatego jajko od szczęśliwej kury skubiącej trawę na podwórku jest wielokrotnie droższe od jajka wyprodukowanego przez fermową niewolnicę. W tym podejściu liczy się przede wszystkim zdrowie, choć niebagatelną rolę odgrywa także troska o los zwierząt wykorzystywanych dla naszych potrzeb.

W świecie wzornictwa sprawy mają się nieco inaczej. Tworzenie ekologicznych mebli nie polega na ich ręcznym rzeźbieniu w litym drewnie (czyli na ograbianiu matki natury z jej zasobów), lecz wykorzystywaniu tego, co już raz znalazło się w przemysłowym obiegu. Ekologiczny design jest równoznaczny z ochroną zasobów naturalnych, z upraszczaniem procesów technologicznych tak by pochłaniały jak najmniej energii i nie były źródłem dodatkowych zanieczyszczeń. Tak pojmuje swoją misję Ryan Frank, który tworzy półki z płyty pilśniowej, stoliki ze starych cegieł i korka, a fotele obija strzępami starych tkanin.

"Nie zamierzałem wcale projektować mebli. Pracowałem jako architekt - mówi o swojej pracy - ale pewnego dnia znalazłem stertę przeróżnych materiałów wyrzuconych na śmietnik. To przecież może się jeszcze na coś przydać - pomyślałem i wkrótce potem powstał mój wieszak na ubrania ze sprasowanego papieru. Nie przepadam przy tym za etykietą designera eko, bo uważam, że każda etykieta ogranicza, a produkowanie przedmiotów codziennego użytku z materiałów odzyskanych powinno być standardem".