Promienie słońca padają wprost na stół ustawiony pod szklanym dachem, przez szklane ściany zagląda zieleń. Jadalnia-marzenie. Przeszklona z trzech stron, a właściwie z czterech, bo i od góry. Inna niż wszystkie. Znak rozpoznawczy i zarazem serce domu, które przyciąga mieszkańców niczym niewidzialny magnes. To tutaj cała rodzina lubi spędzać każdą wolną chwilę.

Jadalnia w stylu francuskim   Jadalnia w stylu francuskim - zegar na ceglanej ścianie
Styl francuski we wnętrzach. Z pewnością najbardziej efektowne pomieszczenie w domu - zimowy ogród, jak nazywają to miejsce gospodarze, jest w istocie jadalnią. Latem wystarczy rozsunąć jedną ze szklanych ścian, by poczuć się jak na zadaszonym tarasie. Zimą odpowiednią temperaturę zapewnia ogrzewanie podłogowe.   Siła detalu. Wielki ażurowy mosiężny zegar stanowi w tym wnętrzu najmocniejszy akcent. - Początkowo zupełnie mi się ten pomysł nie podobał - mówi gospodyni. - Dopiero gdy zegar zawisł na ścianie, przekonałam się, że podpowiedź projektantki była słuszna.

- Nazywamy to miejsce ogrodem zimowym, choć tak naprawdę nie ma tu ani jednego kwiatka - śmieje się Iza. - Rosną za to w ogródku i latem siedząc tutaj, jesteśmy nimi otoczeni. Przyroda wchodzi do środka. A w zimie można się zagłębić w fotelu i patrzeć, jak nad głową wirują płatki śniegu...

Właśnie możliwość dobudowania takiego pomieszczenia zdecydowała o zamieszkaniu w tym domu. Wcześniej Iza i Darek przejrzeli niemal wszystkie oferty na warszawskim Mokotowie - na tej dzielnicy zależało im najbardziej, bo oboje tu pracują.

Salon w stylu francuskim - wiszący fotel-huśtawka   Sypialnia w stylu francuskim
Styl francuski - mieszkanie dla relaksu. Nie tylko kanapa jest tutaj meblem obowiązkowym. Także wiszący fotel gospodyni od początku uznawała za nieodzowny. - Miałam rację - mówi - bo wszyscy lubią w nim siedzieć, a dzieci go uwielbiają, traktują jako huśtawkę. Jest rattanowy, wcześniej miał naturalny kolor, ale pomalowaliśmy go na biało. Pozostałe meble zostały zrobione na zamówienie. Gdy przywieziono długą szafkę, nad którą miał wisieć telewizor, nie podobała mi się, choć tak naprawdę nie wiedziałam, czego jej brakuje. Projektantka orzekła, że trzeba z mebla usunąć cokół. Miała rację. Teraz szafka wygląda idealnie.   Sypialnia. Łóżko to jedyny mebel, który trafił tu ze starego mieszkania. Szafka, którą ustawiono za nim, była zrobiona na zamówienie specjalnie do tego wnętrza. Tylko szafeczki nocne gospodyni kupiła gdzieś na pchlim targu.

- Początkowo braliśmy pod uwagę kupno gotowego, starego domu, ale każdy, który oglądaliśmy, wydawał się ciasny. I wcale nie chodziło o metraż, ale o światło, powietrze, poczucie przestronności - opowiada Iza. - W końcu stało się jasne, że nie tędy droga. Zainteresowaliśmy się domami jeszcze w budowie i wreszcie trafiliśmy tutaj. Dom był w stanie deweloperskim, ukończony, ale dawał możliwość przeróbek. Okazało się, że można przeszklić taras, urządzając na nim coś na kształt ogrodu zimowego, i w ten sposób powiększyć jadalnię. To była kropka nad i. Decyzja zapadła: kupujemy.

Szklana zabudowa dawnego tarasu nie była jedyną zmianą, jakiej dokonali gospodarze. Oprócz tego zlikwidowali także ściany tworzące klatkę schodową. - Teraz naprawdę wpadło tu powietrze, otworzyła się przestrzeń - wspomina Iza. - I nadeszła pora, by tę przestrzeń wypełnić. Jak? Na to pytanie już od dawna miałam gotową odpowiedź. Mówię "miałam", bo w urządzaniu wnętrz mąż pozostawił mi całkowitą swobodę. A ja chciałam mieć dom pełen ciepła, choć nowoczesny z zewnątrz, to w środku wiejski-czarodziejski. Nie zamierzałam się oglądać na panujące akurat trendy, nie zależało mi na przysłowiowych złotych klamkach.

Nowoczesna kuchnia w stylu francuskim - bordiura z lawendą   Nowoczesna kuchnia w stylu francuskim - bordiura z lawendą   Nowoczesna kuchnia w stylu francuskim - bordiura z lawendą
Styl francuski w kuchni. Ścianę nad blatem z białego kwarcu pokrywa pas matowego szkła. Wąska półeczka z MDF, maskuje listwę LED, jest też podstawą, z której "wyrasta" łan lawendy. Lawendowe pole ciągnie się przez całą szerokość kuchni, udało się nim okleić nawet aluminiowy okap. Oryginalna fototapeta została zrobiona na zamówienie, ze zdjęcia, które właścicielka znalazła w Internecie. W blat przy kuchennym zlewie zostały wmontowane pojemniki na mydło i płyn do zmywania. - To rozwiązanie początkowo wydawało mi się bardzo dobre - mówi pani domu. - Zmieniłam zdanie, kiedy się okazało, że żeby napełnić ukryte pojemniki trzeba sięgać pod blat.

- Dom miał być bez modnego zadęcia, po prostu mój. Taki, który pasowałby do mnie i moich bliskich. Miałam więc wizję, ale sama nie potrafiłabym jej urzeczywistnić, potrzebowałam pomocy architekta. - opowiada Iza. - Z pierwszym, jakiego znalazłam, współpraca zakończyła się w przedbiegach. Za drugim razem to samo: nie było chemii. Ale trzeci strzał okazał się doskonały. Buszując w Internecie, trafiłam na Annę Koszelę prowadzącą Autorską Pracownię Projektowania Wnętrz i to jej zawdzięczam, że mój wymarzony dom jest taki, jaki jest.

Iza miała nie tylko ogólny zamysł urządzenia wnętrz. Godzinami tkwiąc w Internecie i wertując wnętrzarskie pisma, wyszukiwała też szczegóły. - A te szczegóły - śmieje się - Ania pomagała mi wprowadzić w życie, a często je udoskonalała. Tak było na przykład z belkami na suficie w jadalni. Uparłam się na nie i na nic się zdały perswazje, że to jednak dom nowoczesny i takie rozwiązanie tu nie pasuje. W końcu Ania powiedziała: "Skoro koniecznie chcesz belki, to niech cały sufit będzie z desek, wtedy wszystko zagra". Uwierzyłam, choć nie ukrywam, że na efekt czekałam w nerwach.

Zwłaszcza, gdy kolega zaszczepił we mnie podejrzenie, że sufit może wyglądać jak z białego sidingu. Ale wyszło super! Kiedy w gabinecie kładliśmy takie same deski na ścianie, nie miałam już żadnych obaw.

Gabinet w stylu francuskim   Hol - styl francuski   Wnętrze w stylu francuskim
Gabinet w stylu francuskim. - Urządzałam go z przekonaniem, że robię to nie całkiem potrzebnie - opowiada gospodyni. - Po prostu nie bardzo wierzyłam, że ktoś będzie z niego korzystał. Tymczasem okazał się miejscem, gdzie oboje lubimy pracować. Dzieci także uwielbiają się tutaj bawić. Meble, z wyjątkiem krzeseł i sofy, były robione na zamówienie. Kiedy stolarz usłyszał, że do regału z książkami kompletem chcę mieć specjalną przenośną drabinkę, był zdziwiony. "Drabinka? A po co?", pytał. Tymczasem ja bez tej drabinki żyć bym dziś nie mogła! Wygodnym rozwiązaniem są też lampy przymocowane do ściany. Nie zajmują miejsca na biurku, można je wyginać, kierując światło w dowolną stronę, jedna z nich sięga nawet nad łóżko. Wtedy zastępuje lampkę nocną.   Styl francuski w holu. Tuż przy drzwiach we wnękę wmontowano skrzynię z szufladami. Można na niej wygodnie przysiąść, zakładając buty. Nad siedziskiem zabawne wieszaczki-ptaszki. - Zabawne, ale niepraktyczne - kwituje pani domu. - Niełatwo na nich powiesić cokolwiek. Ptaszki się przekręcają, a ubranie spada.   Skrzynia ustawiona w przejściu pomiędzy ogrodem zimowym a salonem spełnia podwójną rolę. Kryje w sobie "różności", a poza tym jest bardzo wygodnym siedzeniem. Czasem, gdy mamy tylu gości, że brakuje krzeseł, przysuwamy ją do stołu. I wówczas okazuje się niezastąpionym dyżurnym siedziskiem.

Do belkowanego sufitu idealnie pasują drewniane wewnętrzne okiennice i ściana wyłożona cegłą. - Świetne pomysły projektantki - podkreśla Iza. Zwykła różowa cegła, którą wykończono nie tylko ścianę w salonie, ale i widoczną stąd ścianę w kuchni, została pomalowana na biało. - Nie chcieliśmy, żeby wyglądała nieskazitelnie, miała być postarzona, z przecierkami. Nie od razu się udało, malowaliśmy metodą prób i błędów, ale rezultat znów przeszedł moje oczekiwania. A już efekt, jaki dało powieszenie na tej ścianie wielkiego mosiężnego zegara, zupełnie mnie zaskoczył. Bo to była jedyna rzecz, na którą Ania długo musiała mnie namawiać...

Meble do salonu, jak zresztą niemal wszystkie w domu, zostały zrobione na zamówienie. Iza nie chciała, żeby były całkiem białe, więc kolor blatów stylizowanego stołu i komody, podobnie jak prostej, długiej szafki pod telewizorem, został idealnie dobrany do barwy dębowej podłogi. Ale już kuchnia częściowo otwarta na stylizowaną jadalnię błyszczy absolutną bielą mebli, a przy tym jest zdecydowanie nowoczesna.

Łazienka w kolorach ziemi   Dziecięca łazienka z marynarskimi motywami
W łazience jak na plaży. - Tak naprawdę, to wcale nie szukałam zdjęcia z plaży - tłumaczy gospodyni. - Szukałam ładnego zdjęcia i znalazłam to. Zrobioną na jego podstawie fototapetą okleiliśmy wiszącą w łazience gładką ścianę szafek. I okazało się, że mamy plażę. A ryba jest do tej plaży dodatkiem. Najbardziej kolorowe pomieszczenie w całym domu. Ciemnoniebieskie kafelki kabinie prysznicowej, pomalowana na identyczny kolor ściana obok plus plażowe budki w kolorowe paski. Te budki, to kolejna fototapeta. Stolarz dorobił do nich daszki i wesoła plaża była gotowa.

- Zależało mi na lekkich, prostych szafkach, ale jednocześnie chciałam tę ich prostotę trochę zamaskować. Pomogła czarodziejska fototapeta. Dzięki niej mam teraz w kuchni romantyczne lawendowe pole, które bardziej rzuca się w oczy niż połysk mebli z MDF-u. Nawet aluminiowy okap udało się zasłonić łanami lawendy - śmieje się Iza. - Sztuczka z fototapetą przydała się także w obu łazienkach - dodaje. - Wystarczyło odpowiednie zdjęcie, żeby w łazience mojej i Darka wprowadzić nostalgiczny klimat dzikiej plaży. Nasi chłopcy, sześcioletni Natan i o rok starszy Mikołaj, też kąpią się "na plaży". Ale oni mają nad wanną wesołe kolorowe plażowe budki...

Jak się mieszka w nowym domu? - Fantastycznie! Przysłowie, zgodnie z którym dopiero trzeci dom buduje się dla siebie, zupełnie się w naszym przypadku nie sprawdziło - zapewnia gospodyni. - Ja nie zmieniłabym tutaj nic. Chociaż... Z kuchennym blatem z białego kwarcu, tak wrażliwym, że nie można na nim bezkarnie rozlać malinowego soku, jakoś nie udało mi się zaprzyjaźnić. I on jeden jest do wymiany. Na jaki? Jeszcze nie wiem, ale już planuję porozmawiać o tym z Anią, bo tym razem nie chciałabym popełnić błędu.