Mamy inteligentne smartfony lub piekarniki, ale czy słyszeliście kiedyś o smart śmietnikach? Żeby się do nich dostać, czasem trzeba poświęcić odrobinę czasu, ale warto! Segregowanie śmieci jest dziś obowiązkowe.

Ileż to razy musieliśmy znieść śmieci do wysokich zabrudzonych kontenerów. Ciężkie, niewygodne klapy trzeba było z niemałym trudem (zwłaszcza dla kobiety) otworzyć, przytrzymać jedną ręką, a drugą wrzucić worek z odpadami. Znacie to?

Śmietniki półpodziemne

Na szczęście znalazło się rozwiązanie. W Nowej Soli (Lubuskie), w Piekarach Śląskich, a w zeszłym roku w Bielsko–Białej i Pruszczu Gdańskim zamontowano półpodziemne kontenery. Korpus takich pojemników wykonany z polietylenu znajduje się pod poziomem gruntu. Wygląda to nie tylko estetycznie, ale ma też zastosowanie funkcjonalne.

Kosz półpodziemny jest tak zaprojektowany, żeby osoby na wózkach mogły łatwo dosięgnąć do otworów wrzutowych.

Umieszczenie korpusu pojemnika pod gruntem sprawia, że proces fermentacji przebiega wolniej. Dzieje się tak dlatego, bo pod ziemią utrzymuje się stała temperatura od 10 °C do 15°C. Jest to szalenie istotne w miesiącach letnich, gdy ze śmietników wydobywają się przykre zapachy.

Poza tym pojemniki półpodziemne są zaprojektowane z myślą o osobach niepełnosprawnych czy dzieciach. Otwory wrzutowe znajdują się na tyle nisko, by człowiek korzystający z wózka inwalidzkiego mógł do nich mieć łatwy dostęp. 

Śmietnik na kod QR

Ale prawdziwa rewolucja śmietnika objęła ostatnio Rumię na Pomorzu. Miasto zdecydowało się na zainwestowanie w tzw. inteligentne śmietniki. Na razie technologicznie zaawansowane kontenery znalazły się tylko w dzielnicy Janowo przy ul. Poznańskiej i Szczecińskiej oraz na osiedlu przy ul. Dąbrowskiego. Łącznie postawiono 75 modułów, do których mogą być wrzucane tylko posegregowane śmieci.

Żeby kosz zadziałał, naklejamy kod QR na worek z posegregowanymi odpadami i zbliżamy go do czytnika.

Objęci tym eksperymentem mieszkańcy otrzymali indywidualne kody QR (pakiet naklejek do przyklejania na worki), które są elektronicznym kluczem do pojemników. Aby wyrzucić śmieci, należy nakleić odpowiedni kod QR na worek z posegregowanymi odpadami i zbliżyć go do czytnika - wtedy podnosi się klapa. A komunikaty głosowe podpowiadają, co należy zrobić w kolejnym kroku.

Urządzenia są bezdotykowe, dzięki czemu ich obsługa jest higieniczna. Szczelnie domykające się klapy usuwają nieprzyjemne zapachy. 

Mieszkańcy a RODO

Jest tylko jeden problem i mieszkańcy nie omieszkali o nim wspomnieć. System precyzyjnie monitoruje ilość i rodzaj wytwarzanych odpadów przez dane gospodarstwo domowe. W ten sposób gromadzi dane. Poza tym dzięki monitoringowi system kontroluje co, gdzie i kiedy wyrzucamy.

Ale kij ma dwa końce. Na wyświetlaczu oraz w aplikacji, do której dostęp mają zarejestrowani użytkownicy, pojawia się wiadomość o wadze odpadów. Informacje te, przypisane do konkretnego domu, w przyszłości mogą pomóc rozliczać się na podstawie wyprodukowanej masy odpadów.

Z kolei monitoring działa jak straszak na niesubordynowanych lokatorów i uczy odpowiedzialności zbiorowej - jeśli ktoś nie wyrzuci śmieci do dedykowanego kontenera, za ich wywóz będą płacić wszyscy.

Sopot kompresuje

Nadbałtyckie miasto trochę skromniej, ale również próbuje nadążyć za śmieciowym przełomem. W kilku punktach pojawiły się już automatyczne pojemniki z funkcją kompresowania, czyli zmniejszania objętości odpadów. Pojemniki te zasilane są energią słoneczną.

W Sopocie zainstalowano kosze na odpady elektroniczne i elektryczne.

Oprócz tego na terenie miasta działają Miejskie Punkty Zbiórki Elektroodpadów, do których można oddawać drobne zużyte urządzenia elektroniczne i elektryczne, które są szczególnie niebezpieczne dla środowiska. 

Smart śmietniki domowe

Żeby wymagać czegoś od społeczeństwa, zacznijmy od siebie. Do wyboru jest kilka inteligentnych śmietników.

Pierwszy to śmietnik na czujnik. Marka Klarstein zaprojektowała Royal Trash Rose Gold, do którego wrzuca się odpady całkowicie bezdotykowo: dzięki czujnikowi w pokrywie śmietnik otwiera się automatycznie po wykryciu ruchu w zasięgu ok. 20 cm. Po upływie 5 sekund od wrzucenia śmieci pokrywa zamyka się również automatycznie. W razie potrzeby pokrywę można zawsze otworzyć i zamknąć, naciskając przycisk. 

Kosz na śmieci Royal Trash Rose Gold marki Karlstein ma klapę, która otwiera się automatycznie, bez dotykania.

Podobnie na czujnik działa bezdotykowy kosz Robin Smart marki Opus. Wygląda jak niszczarka do papieru i ma wbudowany akumulator, który bez problemu naładujemy za pomocą wtyczki USB-C. Robin potrafi więcej. Mianowicie samodzielnie zamyka zużyte worki na śmieci, automatycznie je zgrzewając. Ponadto zakłada nowy pobrany z podajnika. 

Robin Smart marki Opus ma wbudowany akumulator, który naładujemy za pomocą wtyczki USB-C.
Robin przypomina niszczarkę do papieru.

Z kolei marka Joseph Joseph proponuje pedałowy kosz na śmieci o pojemności 30 litrów, który ma unikalny system miażdżący odpady. Dzięki temu może on pomieścić do trzech razy więcej śmieci niż kosz tradycyjny o identycznej wielkości. W wolnoopadającą klapę jest wbudowany wymienny filtr węglowy pochłaniający brzydkie zapachy. Do kosza dołączony jest "pakiet startowy": trzy solidne i odporne na rozdarcia worki na odpady, zapasowy filtr oraz… instrukcja obsługi.

Kosz marki Joseph Joseph z systemem zgniatania śmieci.

Jednak jest pewien szkopuł - tylko pierwszy zachęca do segregowania śmieci. Żaden z dwóch pozostałych nie jest podzielony na sektory. A o to chyba głównie chodzi. Ot, taka zabawka dla gadżetomanów.