Firma William Samuels Architects chciała rzucić wyzwanie tradycyjnemu projektowaniu domów. Nowa Zelandia jest jednym z krajów, w których najtrudniej jest wejść na rynek mieszkaniowy. Projekt zasadniczo zmienił typowe myślenie o tym, jak żyjemy i w jakiej skali będą powstawać nasze domy.

Zwykle ludzie marzą o domu większym niż jest to konieczne, a głównym priorytetem jest lokalizacja. Dom przypominający barak lub beczkę to swego rodzaju eksperyment, jak właściciele odnajdą się, żyjąc w mniejszej skali, w zgodzie z naturą i otaczającym krajobrazem.

Mobilny dom-barak

Dom o powierzchni zaledwie 42 metrów kwadratowych, zlokalizowany w mieście Nelson w Nowej Zelandii na północnym wybrzeżu Wyspy Południowej, został zbudowany przy skromnym budżecie. Znajduje się na gruntach dzierżawionych, więc udało się wyeliminować koszty początkowe związane z zakupem działki.

Jednak w związku z ewentualnym wymówieniem dzierżawy, trzeba było znaleźć jakieś rozwiązanie, żeby uniknąć związanych z tym problemów. Właściciele wymyślili więc, że dom będzie mobilny, co wpłynęło na jego fizyczne ograniczenia. - Opracowaliśmy szereg połączonych ze sobą modułów, które można zdemontować, zdjąć z fundamentów i przewieźć na przyczepie - mówi architekt.

Dom zbudowany z modułów  

Aby zwiększyć jego powierzchnię, użyto dwóch wąskich modułów przesuniętych względem siebie, które wiąże mały łącznik. W ten sposób zwiększono funkcjonalność domu. W razie potrzeby jest możliwość dołączenia dodatkowych pomieszczeń, aby uzupełnić dom o sypialnię, czytelnię czy miejsce do pracy.

Plusem jest taras, który wizualnie przedłuża powierzchnię domu. Zgodne jest to z filozofią, która przyświeca projektowi - mianowicie, żeby otworzyć się na krajobraz i na życie w zgodzie z naturą.

Dom w swojej obecnej formie nie jest bynajmniej skończony, jest raczej potrzebą danej chwili i prawdopodobnie będzie rósł i ewoluował wraz ze zmianami w życiu właścicieli.

Natura ponad wszystko

Projekt zakładał utworzenie w każdym module wysokich stropów kolebkowych. Półokrągłe okna na końcach każdego modułu wpuszczają światło - widać z nich korony drzew. 

W domu, mimo skromnej powierzchni, znalazło się miejsce na poddasze. Antresola jest ograniczona siatką. Tam, gdzie było to możliwe, wybrano naturalne materiały, podczas budowy nie użyto żadnych farb, co świadczy, że właściciele dbają o środowisko. 

Studio to przykład, że można komfortowo funkcjonować również na mniejszych powierzchniach. To również przykład alternatywnego sposobu życia i radykalnego odejścia od sposobu myślenia o domu.

 

 

Autor
Kompaktowy dom przypomina barak! Można go z łatwością przenieść w inne miejsce
Monika Utnik
Dziennikarka, wieloletnia redaktorka pism wnętrzarskich, absolwentka polonistyki i italianistyki Uniwersytetu Warszawskiego, autorka książek dla dzieci. Zadebiutowała...