Po raz dwudziesty już ukazuje się gratka dla miłośników kawy i fotografii - kalendarz Lavazza na rok 2012. Przez niemal dwie dekady mogliśmy w kalendarzach Lavazza podziwiać piękne ciała modelek i modeli. Tym razem jest inaczej - jedyna modelka, Valerie van der Graaf, zdobi tylko okładki.

Jak co roku kalendarz Lavazza eksperymentuje z fotograficznymi trendami, poszukując nowego podejścia do tematu.

- W tej edycji, postanowiliśmy poprosić wielkich fotografów o stworzenie autoportretów, inspirowanych naszym espresso - wyjaśnia Franceska Lavazza. - Rezultaty są naprawdę ekscytujące.

Zamiast kusząco pięknych modelek swoją wizję samych siebie przedstawią światowe sławy fotografii - twórcy kalendarza Lavazza w minionych latach.

- Każdą z fotografii, w "skończoną całość" zamyka filiżanka doskonałej, aromatycznej kawy. Kiedy patrzymy na zdjęcia, gdzieś tuż obok nas czujemy jej aromat. Tak naturalny jak wiatr i słońce - przekonuje Sylwia Mokrysz z zarządu Mokate SA.

Na kartach kalendarza Lavazza na rok 2012 zobaczymy dwanaście wielkich osobowości fotografii. W niezwykłych odsłonach prezentują sie: Erwin Olaf, Thierry Le Goues, Miles Aldridge, Marino Parissoto, Eugenio Recuenci, Elliott Erwitt, Finlay MacKay, Mark Seliger, Annie Leibovitz, Albert Watson, David LaChapelle oraz Ellen von Unwerth.

- Nie są to autoportrety sensu stricto. Chociażby "Październik" Alberta Watson'a. To raczej tajemnicza, niebanalna historia opowiedziana obiektywem aparatu, która równie dobrze mogłaby stać się kanwą filmu lub powieści - mówi Ewelina Neska, fotografik, właścicielka Galerii 44.

Z autoportretów patrzą na nas myśliciele i prześmiewcy, prowokatorzy i poważni perfekcjoniści, kontestatorzy życia i hedoniści. Wywołują uśmiechy, zadumę, rozmarzenie... Jednak każdy kadr to przede wszystkim przemyślana w najdrobniejszych detalach artystyczna autokreacja.

- Na przykład niezwykła fotografia Erwina Olafa. Poranek z Lavazza to, w jego przypadku, niepokojące ucieleśnienie wizji, spotęgowanej jeszcze przez monochromatyczną formę. Kto z nas zdoła się teraz oprzeć espresso na śniadanie - śmieje się Ewelina Neska.

Z kolei Eugenio Recuenco, wcielający się w postać Don Kichota siedzącego na koniu i trzymającego w dłoni filiżankę Lavazza, symbolizuje zetknięcie się dwóch kultur - hiszpańskiej i włoskiej.

- To połączenie fantazji z rzeczywistością, surrealizmu z realizmem - komentuje swój autoportret artysta. - Gdy marzysz na jawie jak "El ingenioso hidalgo", musisz mieć oczy szeroko otwarte. Być może dzięki Lavazza.

źródło i zdjęcia: Mokate