Jeśli ktoś zastanawia się, czy trwa jeszcze zapoczątkowana dobre kilka lat temu moda na folklor, może porzucić wszelkie wątpliwości.
Wystarczy przywołać wielki przebój ostatnich miesięcy "My Słowianie" Donatana i Cleo, który zawładnął sercami i uszami Polaków, ale też i innych ościennych Europejczyków, żeby było śmieszniej głównie Germanów. Co ciekawe, teledysk był kręcony w Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu, a Cleo wystąpiła we własnoręcznie uszytej spódnicy (nota bene artystka zdążyła już wypromować kolekcję zaprojektowanych przez siebie ubrań o niezbyt zaskakującej nazwie "Slavica"). W gust trafiła zatem nie tylko sama piosenka, ale cała związana z nią estetyka. Nie ma się co dziwić. W końcu ludowość zachwyca i inspiruje u nas nieustannie od końca XIX wieku i to niekoniecznie tylko spragnionych aż tak bezpośredniego z nią kontaktu jak Włodzimierz Tetmajer, Lucjan Rydel czy Stanisław Wyspiański, którzy pobrali sobie za żony chłopki.
W bydgoskim Muzeum Okręgowym można właśnie obejrzeć ekspozycję ukazującą, jak na różne sposoby postrzegano i wykorzystywano ludową sztukę i rzemiosło. Obiekty podzielono na trzy grupy. Pierwsza to przykłady tradycyjnej kultury ludowej z przełomu XIX i XX wieku lub wykonane w latach późniejszych przez rzemieślników i artystów ludowych. Drugą grupę, stanowią przedmioty powstałe w latach 40.-60. XX wieku, kiedy wzory ludowe pojawiły się we wzornictwie przemysłowym. Ostatnia grupa gromadzi obiekty powstałe po 2000 roku inspirowane polską tradycją i wsią, ukazujące aktualne tendencje w projektowaniu. Jest też coś dla najmłodszych - w osobnej sali prezentowane są zabawki.