Jako że mamy właśnie pierwszy miesiąc w roku z literą "r" w nazwie, coraz częściej rozbrzmiewa Marsz Mendelssohna. Bo nic w równym stopniu nie gwarantuje szczęśliwego pożycia małżeńskiego jak właśnie ta litera. No może jeszcze coś nowego, coś starego, pożyczonego i niebieskiego oraz moneta w bucie panny młodej, który noc poprzedzającą ślub spędził na parapecie...

Magiczne przepisy i rekwizyty dotyczą też wesel. Normą tu jest rzucanie kieliszkami, kwiatami, muchami, tzw. weselny alkohol i zespół oraz wodzirej proponujący zabawy w stylu: rozpoznaj swoją wybrankę po obmacaniu tuzina damskich nóg. Taka narodowa tradycja, realizowana niejednokrotnie na kredyt, z nadzieją, że zwróci się w kopertach.

Coraz częściej jednak młode pary porzucają przesądy i tradycje, wydając elegancki obiad dla rodziny. Nie zawsze odbywa się to bez narzekań tej czy innej stryjenki, która wolałaby świętować bardziej po swojsku. Tak czy inaczej, wesele to temat wyjątkowo interesujący, o czym wiedzieli Wyspiański czy Smarzowski. Jakiś czas temu stało się ono także przedmiotem badań Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Przez pięć lat przyglądano temu, jak wyglądają współczesne wesela. Efekty możemy zobaczyć na wystawie "Wesela 21".