Kilka przeprowadzek, by w końcu znaleźć projekt idealny
Przeprowadzali się już kilka razy, ale wreszcie, jak zgodnie twierdzą, trafili na właściwe miejsce do życia. Kasię i Grzegorza zachwyciło osiedle na obrzeżach Wrocławia, urzekło ich ono pięknym, nowoczesnym projektem.
80 metrów kwadratowych przestrzeni połączonej z 25-metrowym tarasem - to okazało się dokładnie tym, czego szukali dla siebie i mającej pojawić się niebawem na świecie córeczki. Kasia od początku miała bardzo klarowną wizję wymarzonego mieszkania - miało być eleganckie, najlepiej w jasnych, stonowanych kolorach ocieplonych złotymi akcentami. I koniecznie z kamienną podłogą.
Problemy ze znalezieniem architekta
Plan był jasno sprecyzowany, ale na wszelki wypadek, żeby wszystko poszło gładko, Kasia postanowiła zatrudnić profesjonalistkę. I tu zaczęły się kłopoty. Jedna projektantka nie przyjechała na spotkanie, z kolejną właściciele nie zupełnie się rozumieli…
- Przeżyliśmy trochę strachu - mówi Kasia. - Tym bardziej, że przyjście na świat maleńkiej Niny zbliżało się wielkimi krokami. Warto było jednak poczekać na Anię, zaufaliśmy jej w stu procentach już od pierwszego spotkania - wyjaśnia z ulgą.
Anna Rusiniak-Malinowska zna się na wnętrzach jak mało kto. Nie dość, że sama je projektuje, to ma również swój własny sklep, a w nim wszystko, co w eleganckim wnętrzu powinno się znaleźć: meble, wyjątkowe dekoracje, sztukę… Jak sama mówi o sobie jest „poszukiwaczką oryginalnego wzornictwa”. Takiej właśnie osoby szukała Kasia i w jej ręce oddała swoje mieszkanie.
Projekt inny niż oczekiwania?
Ania zaprojektowała wszystko praktycznie od zera. Wniosła „kilka” poprawek do wizji dewelopera: wyburzyła większość ścian, aby uzyskać wrażenie otwartej przestrzeni, przekształciła wiatrołap w funkcjonalny przedpokój, zaproponowała wykorzystanie wnęk w sypialniach na pojemne szafy, tak aby niepotrzebne rzeczy nie psuły wysmakowanej estetyki. I co najważniejsze - przedstawiła zupełnie odmienną od wyobrażeń Kasi wizję ich mieszkania.
- Zaproponowałam podłogi z drewna i mnóstwo energetycznych kolorów - opowiada Ania. - To kompletnie kłóciło się z koncepcją właścicieli, ale po długich rozmowach udało mi się przekonać parę do moich pomysłów.
Dziś Kasia nie wyobraża sobie podłogi z jasnego kamienia i chłodnych kolorów. - Ania uświadomiła mi, że miałam inne wyobrażenia, a zupełnie inne potrzeby - mówi Kasia. - Kiedy urodziła się Nina zrozumiałam, że potrzebuję wokół siebie więcej przytulności i ciepła.
A co na to Grzegorz? Właściwie od pierwszego wejścia polubił kobiecy wystrój. Dziś to miejsce cieszy ich każdego dnia. Z tarasu wchodzą po schodach na dach - tam urządzili zielony ogród. Kiedy pogoda na to pozwala, uwielbiają wieczorami spoglądać na niebo przez teleskop.