Artur Żmijewski jest artystą wywodzącym się z nurtu tak zwanej sztuki krytycznej lat 90. I choć burzliwe dyskusje wokół działalności Katarzyny Kozyry, Alicji Żebrowskiej, Zbigniewa Libery, Pawła Althamera czy właśnie Żmijewskiego, jakie toczono wówczas na łamach polskiej prasy fachowej oraz codziennej, należą już do przeszłości, to jednak - przynajmniej w przypadku ostatniego z wymienionych twórców - trudno mówić o kombatanckiej stagnacji czy czerpaniu profitów z minionej chwały.
Artur Żmijewski w dalszym ciągu stawia swoją sztuką kłopotliwe pytania, niewygodne z punktu widzenia poprawności politycznej i panujących stereotypów myślenia. Zmusza do brutalnej nieraz konfrontacji z realnym światem i jego problemami. W ubiegłym roku objął funkcję kuratora berlińskiego biennale. Zrealizowany przez niego projekt wystawienniczy stał się wielką manifestacją sztuki politycznie zaangażowanej.
Obecnie w warszawskim Zamku Ujazdowskim można obejrzeć wystawę zbierającą autorskie dokonania artysty z ostatnich kilku lat. Są tam pokazywane między innymi filmy z cyklu "Demokracje" oraz zapis zrealizowanej przy udziale aktorów Teatru Dramatycznego inscenizacji mszy świętej. Jest wreszcie film "Moi sąsiedzi", poświęcony stosunkowi mieszkańców Izraela do konfliktu z Palestyńczykami. Znowu zatem tematy drażliwe i niewygodne.