W Warszawie trwa festiwal "Nowi Warszawiacy". W ramach różnorodnych działań - akcji społecznych, wystaw czy paneli dyskusyjnych - stawiane są pytania o status i tożsamość stolicy oraz jej mieszkańców.

To, jak wyglądała Warszawa dawniej, i to z niezwykłej perspektywy, pokazuje nam jedna z najciekawszych propozycji festiwalu - wystawa "Pamiętnik massażystki, czyli przestrzenie intymne Warszawy przełomu XIX i XX wieku".

O mieście opowiada nam ówczesna nowa warszawianka, Maria Jadwiga Strumff, polska Żydówka, porzucona przez męża bankruta w szóstym miesiącu ciąży, samotnie wychowująca czwórkę dzieci. Żeby je utrzymać, postanowiła zostać masażystką. Nie było to wówczas zajęcie w Polsce popularne, toteż wszystkiego musiała uczyć się sama, a przy tym przełamywać społeczne konwenanse. Miała talent nie tylko do masażu, ale i wnikliwej obserwacji. Jak na tamte czasy bardzo wyzwolona, pisała na przykład, że należy do "trzeciej płci" albo że: "Kobieta myśląca, inteligentna, nie poddająca się miłości, a trzeźwo patrząca na wszystko, rozumiejąca, posiadająca godność własną, rzadko kiedy bywa szczęśliwą w małżeńskim pożyciu".

Ten niezwykły pamiętnik przez ponad wiek leżał w rodzinnych archiwach. Niedawno wnuk autorki przyniósł zapiski do muzeum. Teraz także i my mamy do nich dostęp. Na wystawie w Muzeum Woli oprócz pamiętnika Marii Jadwigi Strumff zobaczymy także zdjęcia jej pacjentek, dowiemy się, czym był wówczas masaż, obejrzymy ryciny i podręczniki, z jakich uczyła się przez lata zapomniana, a dzisiaj słynna już "massażystka".