Wzrok jest najważniejszym zmysłem, za pomocą którego mamy kontakt z rzeczywistością. Jednak nie mamy pewności, czy wszyscy widzimy tak samo i czy obraz, który odbieramy, oddaje faktyczny wygląd rzeczy.

Jakiś czas temu w internecie trwały zagorzałe dyskusje na szczeblu międzynarodowym na temat koloru pewnej sukienki w paski. Zdania co do tego, czy jest biało-złota czy niebiesko-czarna, były podzielone, a głos zabierały nawet autorytety - nie tylko celebryckie (nie obywało się przy tym bez kłótni małżeńskich, bo Kim Kardashian na przykład widziała biel i złoto, zaś jej mąż Kanye West optował za drugą wersją), ale także naukowe. Jeden z profesorów tłumaczył te rozbieżności różnicami w preferencjach naszych mózgów i odcieniami światła dziennego, w którym oglądana była sukienka.

To, że nas wzrok nierzadko nas mami, wykorzystywali także artyści, czego przykładem jest chociażby dające wrażenie trrójwymiarowości malarstwo iluzjonistyczne czy XX-wieczny op-art. Teraz na spotkanie ze złudzeniami optycznymi zaprasza nas krakowskie Muzeum Historii Fotografii. Trwająca tu wystawa "My(d)lenie oczu" to swoista wędrówka przez liczne pułapki percepcyjne, która zapewni dużo dobrej zabawy, ale też stanowi świetny pretekst do głębszej refleksji nad widzeniem.