Australijska Airlie Beach jest bramą do Wysp Whitsunday i głównym punktem wypadowym dla turystów na Wielką Rafę Koralową. Okrutną ironią losu jest fakt, że plaża miasta nie nadaje się do pływania od października do maja, ponieważ jest pełna meduz i rekinów. Z tego powodu wzdłuż wybrzeża zbudowano gigantyczny sztuczny basen komunalny. Większość mieszkańców nie korzysta z niego, ponieważ mają baseny w swoich domach, ale dla turystów to dobra alternatywa.
Z geologicznego punktu widzenia obecne drogi wodne istniały tylko przez około 10 000 lat od końca ostatniej epoki lodowcowej. Aborygeni Ngaro, pierwotni opiekunowie Whitsundays, którzy są jedną z najwcześniej zarejestrowanych rdzennych grup w Australii, zamieszkiwali ten obszar przez około 9000 lat, pozostawiając po sobie sztukę naskalną w jaskiniach, w szczególności w Nara Inlet. Miejsce to znajduje się na wzniesieniu. Roztaczają się z niego wspaniałe widoki na Morze Koralowe i niebo, które mieszają się ze sobą, tworząc rozległą przestrzeń i łącząc dwa odcienie niebieskiego.
Dom Airlie Beach walczy z upałem
U wybrzeży Morza Koralowego dają o sobie znać nieziemskie upały, a wilgotność przekracza granicę wytrzymałości. Dlatego główne pomieszczenia domu są na bardzo wysokie, aby wpuścić do wnętrz trochę morskiej bryzy. Dookoła budynku biegną drewniane balkony o szerokości zaledwie 60 cm, które zapewniają cień i maksymalizują ruch powietrza.
Balkony, wraz z dużymi nawisami dachowymi, zacierają granice między tym co wewnątrz, a tym co na zewnątrz. Basen umieszczony na piętrze, na wysuniętym przyczółku, jest wizualnie przedłużeniem Morza Koralowego. Drewniane ekrany, wraz z solidną metrową betonową ścianą, nie tylko zapewniają cień, ale także separują dom od sąsiadów.
Inspiracje drzewami
Do domu wchodzi się po płaskich stopniach wzdłuż betonowych pochylonych słupów wspierających piętro. Są one subtelnym odniesieniem do dębów She Oak, które często można znaleźć na wybrzeżach tego regionu. Z kolei trójkątny motyw namalowany się na różnych powierzchniach domu (w kuchni, na zewnętrznych ścianach basenu, w przejściu wejściowym, a nawet na bramie garażowej), został opracowany w oparciu o kształt korzenia namorzynowego, który tworzy podporę pod linią wody, aby przy silnym wietrze zapewnić drzewu stabilność.
Właścicielom zależało na solidnym domu, który dobrze sprawdzi się na obszarach nawiedzanych często przez huragany, a jednocześnie nabierze z czasem patyny i wtopi się w krajobraz. - Wspólnie z architektem krajobrazu nieustannie dyskutowaliśmy nad ideą ruin w dżungli. Paprocie, palmy i trawy zajmują dach, ściany i ziemię - opowiadają Jonno i Lisa, którzy byli bardzo zaangażowani w projekt.
W dialogu z przestrzenią
Kredowozielony kolor dodany do betonowej mieszanki głównych schodów w połączeniu z mosiężnymi poręczami jest nieoczekiwanym i zabawnym akcentem. Drewniane deski położone na betonowym suficie tworzą srebrzystą i stale zmieniającą się pod wpływem światła teksturę.
Dom ma charakter otwarty i swobodny. Właściciele byli z jednej strony gotowi na nowe pomysły techniczne, z drugiej docenili tradycyjne rzemiosło. Dzisiaj chętnie rozmawiają o domu ze swoimi sąsiadami. Uwielbiają sposób, w jaki tworzy on dialog z lokalną społecznością. Na pierwszy rzut oka jest trwały i zabawny, ale na głębszym poziomie ma silne poczucie miejsca i połączenia z przestrzenią.