W świecie, w którym nasze zmysły codziennie atakuje nadmiar, pojawia się tęsknota za wspólnotą i równowagą. Sprawczość staje się intymnym ogrodem do pielęgnowania, edukacja fundamentem przyszłości, a kosmos - zwierciadłem, w którym odbija się kruchość i piękno życia na Ziemi. Właśnie o tym rozmawiam z Jo Jurgą, od lat zajmująca się tematyką poczucia bezpieczeństwa, zmysłów oraz projektowania przestrzeni w skali planety, miasta i domu.

Wrażliwość projektantki Jo Jurga łączy z naukową ciekawością. Fascynuje ją kosmos - zarówno jako pole badań technologicznych, jak i metafora dla Ziemi, którą postrzega jako nasz jedyny, podstawowy dom. W swojej pracy pokazuje, że człowiek jest gatunkiem współrzędnym wobec innych istot, a harmonia z otoczeniem jest warunkiem dobrostanu psychicznego i fizycznego. W swojej najnowszej książce „Hotel Ziemia”, łączy refleksję nad zmianami klimatycznymi, urbanistyką i codziennym życiem we wspólnocie. Jej działalność publicystyczna, podcastowa i dydaktyczna skupia się na edukacji, uważności i poszukiwaniu sprawczości, zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i społecznym. Występuje na konferencjach, prowadzi warsztaty i zajęcia ze studentami, inspirując do myślenia o projektowaniu w sposób inkluzywny, uwzględniający potrzeby mniejszości i dobrostan wspólnoty. Jej praca mieści się na styku nauki, technologii i sztuki, a celem jest zawsze jedno: poprawa jakości życia człowieka poprzez odpowiedzialne kształtowanie przestrzeni.

Czym jest dla Pani „Hotel Ziemia”? Skąd wziął się pomysł napisania tej książki i co właściwie oznacza sam tytuł?

Joanna Jurga: Mam wrażenie, że przez ostatnie lata zebrałam ogromną ilość myśli. Żyję bardzo szybko, więc nie zawsze mam czas, by je uporządkować i pozwolić im się rozwinąć. Naszą przypadłością w czasach „nanosekundy” jest to, że świat dzieje się zbyt dynamicznie - nie mamy czasu go przetrawić. Brakuje mi miejsc, gdzie można deliberować, prowadzić spokojne rozmowy. Często takie debaty toczę sama ze sobą. W zeszłym roku wyjechaliśmy na sześć tygodni na północ. Po raz pierwszy od doktoratu miałam przestrzeń, aby „rozprężyć” mózg, uporządkować chaos. Początkowo broniłam się przed pisaniem, byłam zmęczona, przekonana, że nie mam nic do powiedzenia. Aż nagle, piątego stycznia, usiadłam i wylałam z siebie czternaście stron. Okazało się, że treść we mnie buzowała, że muszę ją nazwać. Norwegia, w której panowało minus 25 stopni, biel śniegu, cisza i niemal brak ludzi, pozwoliła mi zobaczyć, że architektura może być harmonijna i osadzona w kontekście, że świat bez płotów wciąż istnieje. Ten kontrast z miejskim chaosem stał się impulsem do pisania.

Kontrast spokoju natury z miejskim chaosem stał się impulsem do napisania książki Jo Jurgi „Hotel Ziemia”. Autorka zaprasza do Hotelu Ziemia - jedynego dostępnego nam miejsca do życia, które oferuje swoim mieszkańcom wspaniałe warunki życia i rozwoju.

Pisze Pani, że książka może trafić do wąskiego grona odbiorców. Czy ma Pani plan, jak dotrzeć z tym przesłaniem szerzej?

Zadałam sobie pytanie o własną sprawczość. W skali makro nie mam wpływu, ale w mikroskali - tak. Dostaję prywatne wiadomości od ludzi, którzy po moich tekstach zaczęli inaczej funkcjonować, dostrzegać inne aspekty rzeczywistości. To daje mi napęd. Wiem, że zajmuję się niszą. W świecie mediów społecznościowych mówię rzeczy niepopularne: że przestrzeń nie może być tylko „okulocentryczna” i skadrowana pod Instagram. Ale wierzę, że jeśli ktoś jest gotowy, to te treści do niego dotrą. Dlatego piszę, prowadzę podcast, uczę. To są obszary, w których mam realny wpływ. Reszta, co się gdzie poniesie, jest już kwestią przypadku.

Z jednej strony mocno stoi Pani na ziemi. Z drugiej zaś interesuje się Pani kosmosem, jest Pani komandorką analogowych misji kosmicznych. Skąd ta fascynacja?

Kosmonautyka piękna i trudna branża - branża marzycieli. Kiedyś wypływaliśmy, by odkrywać nowe lądy, dziś latamy w kosmos, by odkrywać nieznane. Oczywiście ta dziedzina jest teraz sprywatyzowana, zdominowana przez poszukiwanie surowców czy obronność, ale wciąż kryje w sobie element dziecięcego zachwytu. W kosmosie często trzeba improwizować. Uwielbiam ten eksperymentalizm, w którym rzeczy naprawia się trytytką i taśmą izolacyjną. To przypomina mi, że nie wszystko musi być perfekcyjne - wystarczy, by było wystarczająco dobre. Mimo że kosmos jest wrogi, dla mnie intelektualnie to fascynujące. Czuję się gotowa polecieć na Marsa - nie wiem, czy fizycznie bym podołała, ale mentalnie tak.

Jo Jurga jest komandorką analogowych misji kosmicznych, fot. Łukasz Paczkowski alias ZULU KUKI

Czy kosmos jest dla Pani teleskopem do patrzenia na Ziemię?

Myślę, że tak. Istnieje takie zjawisko jak overview effect. To doświadczenie ludzi, którzy zobaczyli Ziemię z Księżyca pokazuje, jak mocno zmienia perspektywę. Dla mnie kosmos to sposób, by zobaczyć skalę makro. Z jednej strony mam setkę lub dziesiątki zrealizowanych projektów architektonicznych, z drugiej - świadomość, że chodzi o wspólnotę, rytm dobowy, dach nad głową i poczucie bezpieczeństwa. Z wiekiem coraz mocniej widzę, że jesteśmy plemiennym gatunkiem. Najgorszą karą w średniowieczu było wygnanie poza mury miasta. Dziś sami siebie skazujemy na banicję, zamykając się w cyfrowych światach. A my potrzebujemy bliskości, dotyku, wspólnoty.

Jak więc projektować dla zbiorowości, która składa się z indywidualistów?

Wierzę, że zbiorowości mają wspólne cechy. Jeśli projektujemy przyjaźnie dla mniejszości, korzysta na tym większość. Przykład? Wyciszenie miast poprawia zdrowie wszystkim, nie tylko osobom w spektrum. Dobra identyfikacja wizualna, uporządkowane znaki, odniesienia przestrzenne to pomaga każdemu. Kolory też mają znaczenie. Warto sięgać po gamy wynikające z lokalnej przyrody lub z szerokości geograficznej, na jakiej się znajdujemy, a nie z drugiego końca globu, gdzie słońce zawsze świeci w ten sam sposób. Mamy w Polsce specjalistów, którzy potrafią rozwiązywać problemy urbanistyczne i mieszkaniowe. Niestety, wiedza bywa ignorowana. Klucz tkwi w liderach, którzy potrafią przyznać, że nie wiedzą wszystkiego, i zaprosić ekspertów do współpracy.

To brzmi jak problem systemowy. Czy widzi Pani rozwiązanie?

Odpowiedź to edukacja. Dobry system edukacji tworzy obywateli, którzy potrafią dokonywać rozsądnych wyborów. W Polsce edukacja jest niedoinwestowana, traktowana jak niechciane ministerstwo. A przecież to fundament. Oczywiście wiedzy można zawsze szukać na własną rękę. Ogromną tubą nadawczą jest Internet, w którym mamy wiele chłamu, ale też wartościowych treści. Poza tym nie ma tutaj szczególnej bariery wejścia. Wystarczy, że będziemy go używać mądrze.

Jako autorka, z jaką refleksją chciałaby Pani zostawić czytelników?

Pierwotnie książka miała nazywać się „Hotel Milion Gwiazdkowy” od wspomnień spania pod gołym niebem, przy ognisku, co uwielbiam. Ale ostatecznie ewoluował on w „Hotel Ziemia”. Bardzo ten tytuł lubię, bo uświadamia, że jako gatunek nie jesteśmy nadrzędni, jesteśmy współrzędni. Planeta poradzi sobie bez nas, ale my bez niej, absolutnie nie! Książka dzieli się na trzy części: Planeta, Miasto, Dom. Chciałam pokazać, że naszym prawdziwym domem nie jest mieszkanie, ale planeta - ta, która daje nam tlen, światło i jedzenie.

Dr Joanna Jurga

Doktor Joanna Jurga - projektantka, badaczka i edukatorka zajmująca się poczuciem bezpieczeństwa, zmysłami i projektowaniem przestrzeni w skali planety, miasta i domu. Jej druga książka „Hotel Ziemia”, łączy refleksję nad klimatem, urbanistyką i życiem wspólnotowym. Fascynuje ją kosmos, zarówno jako pole badań technologicznych, jak i metafora pozwalająca spojrzeć na Ziemię z nowej perspektywy. Realizuje projekty architektoniczne, prowadzi badania nad życiem w izolacji, uczy i popularyzuje wiedzę, podkreślając znaczenie edukacji i sprawczości w budowaniu lepszej przyszłości.

Autor
Między ciszą kosmosu a hałasem miasta. Rozmawiamy z Jo Jurgą
Anna Grużewska
Dziennikarka, redaktorka, miłośniczka designu i malarstwa. Skończyła warszawską ASP i Wydział Dziennikarstwa UW. Redaktor naczelna magazynu Czas na Wnętrze. Ogląda sesje,...