Kameralne wnętrza w sercu Warszawy
Spotkać się z przyjaciółmi, usiąść do kameralnych rozmów biznesowych, obejrzeć mecz z synem lub po prostu pobyć w sercu stolicy - o takim miejscu marzył właściciel tego apartamentu o powierzchni 120 metrów kwadratowych w jednej z najbardziej prestiżowych lokalizacji w Warszawie, czyli w luksusowym apartamentowcu Złota 44.
- Pana tego domu poznałam poprzez pewnego znajomego inwestora, dla którego przygotowywałam apartament na tym samym piętrze - wspomina dziś architekt Aneta Gruzik-Komasa. - Dosłownie po pięciu minutach rozmowy z nim wszystko zostało zakontraktowane. To bardzo zapracowany człowiek. Wybrał mnie i uznał, że skoro projektem zajmuję się ja, on już nie musi tego robić - dodaje Aneta.
Rozpoczęcie projektu luksusowego mieszkania od zdjęcia jednego mebla
Jako inspirację do powstania całego projektu architektka dostała… zdjęcie jednego mebla, który bardzo podobał się właścicielowi, oraz informację, że ma być luksusowo, ale przede wszystkim komfortowo.
- Dla każdego luksus jest jednak czymś innym. Musiałam więc polegać na tym jednym wskazanym meblu i… swojej intuicji. Jak się później okazało, to była właściwa ścieżka. To, że inwestor tak szybko zdecydował współpracy ze mną, sprawiło, że podwójnie zależało mi na doskonałej realizacji. To się chyba nazywa umiejętność zarządzania potencjałem ludzkim - przyznaje z uśmiechem Aneta. Dopiero na późniejszym etapie rozmów dowiedziała się, że dla właściciela jeszcze dwie kwestie są bardzo istotne - chciał móc wygodnie oglądać mecze oraz mieć witrynę, w której zaprezentuje swoją kolekcję porcelany.
Okazało się, że w salonie nie ma ściany, na której można by ustawić duży telewizor wraz z głośnikami. Jedną z takich centralnych ścian zajmowały dość niefortunnie usytuowane drzwi do spiżarni, w której też mieściły się wszystkie skrzynki techniczne. Architektka doszła więc do wniosku, że to jedyne miejsce, gdzie może pojawić się telewizor na tyle duży, by swoimi parametrami zaspokoić oczekiwania właściciela, oraz gdzie można ustawić sofę na tyle daleko ekranu, by nie mieć przykrego wrażenia siedzenia w pierwszym rzędzie w kinie.
- Jedynym rozwiązaniem było zbudowanie przesuwnej ściany z TV i wbudowanymi głośnikami, która ukryje wejście do niewielkiej spiżarni - opowiada Aneta. I tak też się stało. Powstała taka ściana w masywnej lakierowanej ramie, ze skórzanym wypełnieniem i mosiężnymi wstawkami. Dziś całość przesuwając się, wydaje tylko cichy szmer, a trzy potężne głośniki nie są w ogóle widoczne, ukryto je za czarną membraną.
Sposób na witrynę
Kiedy udało się rozwiązać problem z telewizorem, pozostała kwestia tego, gdzie w salonie usytuować przeszkloną witrynę. Potencjalnych możliwości było wiele, ale problem stanowił brak przestrzeni na taki mebel. - Wykonaliśmy więc otwór w ścianie między salonem a sypialnią. Grubość ściany dała nam kilkanaście cennych centymetrów, a witryna zawieszona w otworze nie wymagała nóżek - mówi architektka.
Od strony sypialni plecy witryny zostały zamaskowane wysokim lustrem, które doskonale uzupełniło tę przestrzeń. Otwór w ścianie pomógł także wsunąć do sypialni duży zagłówek łóżka, którego włoska fabryka w żadnym wypadku nie zgodziła się przygotować w dwóch elementach.
- Początkowo obawiałam się, że nie odnajdę się w aż tak glamourowej stylistyce - przyznaje Aneta. - Ale kiedy powstała pierwsza wizualizacja zielonej sypialni, a pan domu zadzwonił do mnie i powiedział: "Trafiła Pani w mój gust, proszę kontynuować", wiedziałam, że dobrze zrobiłam, ufając swojemu własnemu instynktowi.