Wszystko zaczęło się od pewnego obrazu. W 80-metrowym, dwupoziomowym mieszkaniu niedaleko malowniczego Parku Nadmorskiego im. Ronalda Reagana w Gdańsku wisiała litografia w kolorze granatowym autorstwa Andrzeja Nowackiego - artysty znanego w świecie sztuki z malarstwa abstrakcyjnego, przede wszystkim z trójwymiarowych reliefów powtarzanych w różnych kombinacjach i kolorach.
Mieszkanie z litografią stało puste od kilku lat. Właściciele na co dzień mieszkają w Będzinie na Śląsku, a do Gdańska wpadają w sezonie letnim. A raczej spędzają w nim z roku na rok coraz więcej czasu. Mieli bowiem dość bezdusznych hoteli. Chcieli również w Trójmieście czuć się jak u siebie w domu. A skoro pod ręką było to mieszkanie, postanowili wreszcie porządnie je urządzić.
Wyraziste kolory
Poprosili architektkę Joannę Kiryłowicz o drobną przebudowę. Gdy ta pierwszy raz weszła do mieszkania, rzucił jej się w oczy granat obrazu zupełnie nieprzystający do ponurego wnętrza. I w tej samej chwili przyszedł jej do głowy pomysł. A gdyby tak cały wystrój mieszkania podporządkować tej barwie? Granat to ulubiony kolor właścicielki, kojarzył jej się zawsze z morzem, więc zgodziła się bez wahania. Joanna zaplanowała też do kuchni granatowy kamień, który miał się znaleźć na blacie i panelu. Widziała go oczami wyobraźni, ale tę wizję niełatwo było urzeczywistnić. Długo szukała odpowiedniego odcienia.
W końcu namierzyła go w Weronie - kobaltowy granit Azulbahia z szarymi plamami, które układały się na kształt wzburzonych fal, pochodził z Brazylii. Teraz jest najbardziej wyrazistym akcentem w mieszkaniu.
Ale architektka nie poprzestała tylko na granacie. Postanowiła utrzymać wszystkie wnętrza w kolorach błękitu i piasku. Kolor błękitny znalazł odbicie w szafkach górnych w kuchni, w podwieszanych szafkach w salonie i w zagłówku w sypialni na górze. Natomiast kolor piaskowy - w drewnianej zabudowie i kanapie. W sypialni na górze nie ma intensywnych barw. Pomieszczenie utrzymane jest w spokojniejszej gamie kolorów.
Potrzebowała jednak jakiegoś drobnego akcentu, który urozmaiciłby proste formy mebli. Skoro byli nad morzem, dodała kilka elementów, które naśladowałyby ruch fal: obłą krawędź szafki w kuchni, stół, który sama zaprojektowała, półokragłe granatowe lampy czy też lustro.
Tak lubiany przez właścicielkę granat musiał być, według wszelkich zasad projektowania, czymś zbalansowany. I tu niespodziewanie przyszedł jej z pomocą drugi obraz Andrzeja Nowackiego, który właściciele kupili specjalnie do tego mieszkania. Bo im się po prostu spodobał. Nie sądzili, że podpowie architektce pomysłowe rozwiązanie i zaczerpnie ona od niego kolory. Artysta stworzył przestrzenny relief za pomocą wąskich listewek naklejonych na podłoże z twardej płyty pilśniowej. Tło jest zielone, a listewki bordowe. To był wyraźny sygnał, żeby wnętrze przełamać burgundem i zielenią. Ten pierwszy kolor znalazł odbicie w krzesłach marki Fameg, drugi w detalach.
Dwa obrazy, dwa pomysły. Można powiedzieć, że sztuka „zrobiła” to wnętrze. Niechcący, mimochodem, przypadkiem. A jednak konsekwentnie.