Galeria Ornament, wyjątkowe miejsce założone przez Annę Koszelę przy ulicy Puławskiej w Warszawie, to wymarzone miejsce na rozmowę o architekturze wnętrz. Jest ono bowiem urządzone zgodnie z filozofią, którą wyznaje projektantka. Eleganckie, wysublimowane, ale nie onieśmielające! Pełne pięknych przedmiotów i doskonałej sztuki zachęca do rozmowy o tym, jak tworzyć wnętrza, w których będzie się dobrze i pięknie żyć!
Praca projektanta wymaga wielu umiejętności, nie tylko tych stricte zawodowych. Jakich?
Bardzo ważna jest umiejętność słuchania, rozmowy. Moim zdaniem na to zawsze warto znaleźć czas! Tworząc dla kogoś wnętrze musimy dobrze poznać jego zwyczaje, potrzeby, oczekiwania. Nie da się tego zrobić inaczej, niż rozmawiając. Dlatego naprawdę dużo czasu poświęcam na zrozumienie osoby, dla której mam projektować.
Zdarza się, że klienci wracają z kolejnymi realizacjami?
Klientki! Moi klienci to głównie kobiety. Tak, wracają, niektóre wielokrotnie. Współpracuję na przykład z panią, której wiele lat temu jako młoda projektantka pomogłam wybrać dywan w ramach "Porady Architekta" w jednym ze sklepów meblowych. Realizowałam dla niej kolejne zlecenia, a dziś pomagam urządzić nowy dom. Mamy do siebie na tyle duże zaufanie, że nie zajmujemy się już zbędną papierologią.
Co jeszcze pomaga w projektowaniu?
Odpowiem przewrotnie - luz i spokój! Od kiedy zauważyłam, że nie muszę się spinać, stałam się bardziej miła i otwarta, a to od razu przełożyło się na wyższy poziom komunikacji z moimi klientkami. Młodzi architekci często pracuj pod presją. Ja już nie muszę i dzięki temu, że jestem spokojna, skoncentrowana i mam mnóstwo ciepłych uczuć do moich klientek, zdecydowanie lepiej je rozumiem.
A co w sytuacjach konfliktowych?
Coraz rzadziej się one zdarzają. Ja też nie lubię stawiać sprawy na ostrzu noża, deklarować, że się nie podpiszę pod jakimś projektem. Zamiast tego, staram się zrozumieć intencję klientki, jej oczekiwania.
Co sprzyja osiągnięciu takiego stanu spokoju i równowagi?
Joga! Praktykuję regularnie. Moją wielką pasją jest też tenis, wracam na kort, kiedy tylko będzie można znowu grać na świeżym powietrzu.
Czy macierzyństwo zmieniło coś w Pani podejściu do projektowania?
Generalnie nie zauważyłam jakiegoś przełomu, ale mam pewne przemyślenia na temat obecności dziecka w domu. Gdy przekazuję je moim klientkom, one je doceniają, bo są szczere. Na przykład wcale nie chcę mieć wszystkiego waterproof. Tak, odkurzam z okruchów moją welurową kanapę, ale dzięki temu Basia wychowuje się w pięknym otoczeniu.
Jakie wartości marki Geberit zdecydowały, że zgodziła się Pani przyjąć rolę jej Ambasadorki?
Znam i cenię produkty marki Geberit i często proponuję je swoim klientkom. Natomiast bardzo doceniam proekologiczne działania marki. Przyjęcie roli Ambasadorki Geberit zbiegło się mnie ze wzrostem świadomości ekologicznej. Sama zaczęłam bacznie obserwować, jaki wpływ ma moje zachowanie na naszą planetę. Geberit te działania podejmuje już od dłuższego czasu i bardzo cenię tę misję.