Proces projektowy jest syntezą wiedzy, umiejętności warsztatowych, indywidualnej kreatywności... Jednak zastanawiam się, czy jest w nim także miejsce na społeczną wrażliwość, pewną empatię, która wykracza poza kwestie czysto zawodowe?
Zdecydowanie tak. Osobiście uważam, że społeczna wrażliwość i empatia są kluczowe w procesie projektowym. Rozumiejąc perspektywę innych, projektanci mają szansę tworzyć rozwiązania inkluzywne i przyjazne, a przede wszystkim odpowiadające na realne potrzeby. Wymaga to na pewno większego zaangażowania w proces koncepcji i głębszego zrozumienia tematyki związanej nie tylko z pracą architekta. Jest to jednak jak najbardziej możliwe do zrealizowania. Projektowanie wnętrz to w istocie projektowanie dla ludzi - dla ich codziennego komfortu, potrzeb i emocji. To ogromna odpowiedzialność, a jednocześnie niezwykła szansa, by tworzyć miejsca, które będą naprawdę wspierać człowieka.
Nieprzypadkowo rozpocząłem naszą rozmowę od takiego właśnie pytania, bowiem Pani praca dyplomowa to projekt, któremu towarzyszy wielki ładunek emocji. Wydaje mi się, że koncepcję ośrodka przeznaczonego dla osób mierzących się z chorobami nowotworowymi trudno byłoby zaszufladkować jako standardowy projekt…
Projekt ośrodka jest dla mnie szczególnie ważny, dlatego cieszy mnie, że wzbudza takie zainteresowanie. Muszę przyznać, że tematyka projektu jest nietypowa, co jest również efektem moich osobistych długotrwałych poszukiwań. Pragnęłam rzucić nowe światło na ośrodki związane z powrotem do zdrowia i pokazać, że odpowiednio zaprojektowane wnętrza mogą mieć niesamowity wpływ na samopoczucie i efektywność różnorodnych procesów terapeutycznych.
Czy długo dojrzewał w Pani ten pomysł? Jak w ogóle on się narodził?
Pomysł na stworzenie dziennego ośrodka wsparcia dla osób doświadczonych chorobą nowotworową oraz ich bliskich zrodził się z osobistych doświadczeń i obserwacji. Będąc na ostatnim roku studiów na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, zastanawiałam się, jaki projekt najlepiej podsumowałby moją dotychczasową wiedzę i umiejętności.
Dostrzegłam wtedy pewne niedociągnięcia w projektach istniejących ośrodków oraz brak miejsc oferujących wsparcie wielopłaszczyznowe w odpowiednio zaprojektowanej przestrzeni. To zainspirowało mnie do poszukiwania rozwiązań, które mogłyby wypełnić tę lukę.
Przeglądając wizualizacje tego projektu, czuć ciepło emanujące z kreacji tych wnętrz, ich przytulność. Ale nie można zapomnieć w tym przypadku o prymacie funkcjonalności. Jak udało się Pani pogodzić w tym projekcie estetykę i praktyczność, którą wyznaczają przede wszystkim potrzeby osób chorych i ich rodzin?
Myślę, że podczas tworzenia takich projektów najważniejsze jest dokładne opracowanie koncepcji funkcjonalnej, która staje się później odpowiednim fundamentem wszystkich decyzji plastycznych.
Rozpoczynając pracę nad projektem, dużo czasu poświęciłam na analizę potrzeb i zrozumienie codziennych wyzwań osób chorych oraz ich rodzin. Istotne było dla mnie, by ośrodek proponował holistyczne podejście, które przywróci równowagę i dobre samopoczucie po trudnych doświadczeniach. Z tego powodu projekt powstał również w oparciu o wiedzę naukową. Korzystając z badań neuroarchitektury i psychologii, stworzyłam pewne zasady, których trzymałam się w trakcie całego procesu projektowego. Dzięki temu projekt stał się spójny. Każdy z elementów znajdujących się na wizualizacjach został dokładnie przemyślany i dobrany z zaangażowaniem. Wybór lokalizacji, zabytkowej architektury, układów funkcjonalnych, form mebli, kolorystyki i wykończeń materiałów miały wpływać na jakość procesu terapeutycznego. Pogodzenie funkcjonalności ośrodka z jego estetyką było wyzwaniem, jednak uważam, że było konieczne, by móc optymalnie wykorzystać uzdrawiający potencjał architektury i wnętrz.
Projekt ośrodka dla osób zmagających się z chorobami nowotworowymi zwrócił uwagę marki Kontakt-Simon, która przyznała Pani stypendium. Czy mogłaby Pani uchylić rąbka tajemnicy i przybliżyć początki Waszej współpracy?
O programie stypendialnym marki Kontakt-Simon dowiedziałam się dzięki władzom Wydziału Architektury Wnętrz na ASP w Warszawie. Następnie w temat wprowadziła mnie Olga Kisiel-Konopka, która oficjalnie ogłosiła, że zostałam stypendystką marki Kontakt-Simon. To wspaniałe wyróżnienie, za które jestem wszystkim ogromnie wdzięczna, i cieszę się, że światowej klasy producenci doceniają tego typu projekty.
Jak ważne są tego rodzaju formy wsparcia dla młodych projektantów – mam tu na myśli stypendia, takie jak choćby to przyznane Pani przez markę Kontakt-Simon? Rzecz jasna nie chodzi mi tu wyłącznie o kwestie finansowe.
Formy wsparcia, takie jak stypendia przyznawane przez markę Kontakt-Simon, są niezwykle ważne dla młodych projektantów. Oprócz aspektu finansowego, który może znacząco ułatwić rozwój kariery, stypendia oferują dostęp do cennych zasobów, szkoleń oraz możliwości realizacji własnych projektów. Takie wsparcie motywuje do dalszego rozwoju, budowania wartościowego portfolio i zdobywania doświadczenia w różnych realizacjach. Tego typu wyróżnienia wzmacniają również poczucie przynależności do branży, co jest kluczowe w początkowych etapach kariery.
A propos marki Kontakt-Simon... W listopadzie br. uczestniczyła Pani w uroczystym spotkaniu zorganizowanym przez markę Kontakt-Simon we wnętrzach hotelu Barceló Warszawa Powiśle. Wydarzenie stanowiło podsumowanie pierwszej edycji programu ambasadorskiego, a przy okazji inaugurację kolejnej jego odsłony. Jak z perspektywy własnych doświadczeń zawodowych ocenia Pani działania integrujące branżę projektową i producencką? Na ile są one ważne dla środowiska architektów i projektantów?
Uważam, że są one niezwykle istotne dla środowiska architektów. Z własnych doświadczeń wiem, że takie inicjatywy sprzyjają wymianie wiedzy i inspiracji, co przekłada się na lepszą jakość realizowanych projektów. Integracja tych dwóch światów pozwala na zrozumienie potrzeb zarówno projektantów, jak i producentów, co w efekcie prowadzi do bardziej efektywnej współpracy. Wzmacnia to także relacje w branży i przyczynia się do jej rozwoju.
Studiowała Pani na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, a teraz wspomaga Pani profesor uczelni Beatę Dobryjanowicz oraz mgr Martę Czeczko w ramach zajęć projektowych ze studentami. Co doradziłaby Pani absolwentom opuszczającym progi uczelni i stawiającym pierwsze kroki w zawodzie? Czy istnieje jakaś uniwersalna recepta na sukces w branży projektowej?
Sądzę, że nie ma jednej uniwersalnej recepty na sukces w branży projektowej. Absolwentom opuszczającym uczelnię mogłabym jednak doradzić, żeby przede wszystkim nie przestawali się rozwijać. Pasja, zaangażowanie i wiara w siebie, podparte zdobytą już wiedzą, z pewnością znajdą swoje odbicie na wymarzonym stanowisku. Kluczowe jest, by nie bać się eksperymentować, a także stawiać sobie nowe wyzwania. Dzięki temu można wypróbować się na różnych polach i odnaleźć swoje najmocniejsze strony, by następnie móc je wzmacniać.