W listopadzie przypada 175 rocznica urodzin Józefa Chełmońskiego. Malarza, który zrobił paryską karierę, osiadł w mazowieckiej Kuklówce, uwielbiał malować ukraińskie stepy. Był trochę kabotynem, a przy tym wielkim artystą, o czym opowiada jubileuszowa wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Trochę szkoda, że po losy wielkich malarzy tak rzadko sięgają wielcy reżyserowie. W życiorysie Józefa Chełmońskiego (ur. 7 listopada 1849 w Boczkach nieopodal Łowicza, zm. 6 kwietnia 1914 w Kuklówce pod Grodziskiem Mazowieckim) pełno jest scen, które są idealnymi kadrami filmowymi.

Józef Chełmoński malarz

Scena pierwsza - Monachium 1872. Do szacownej Akademii Sztuk Pięknych wkracza nowy student. Ma na sobie czerwone rajtuzy konnicy rosyjskiej, granatową ułańską kurtkę oraz czapkę konduktorską Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Jest ekscentryczny i bardzo zdolny. Józef Chełmoński trafił do Monachium już jako ukształtowany artysta. W latach 1867-1872 uczył się w warszawskiej Klasie Rysunkowej i w prywatnej pracowni Wojciecha Gersona. Miał on opinię znakomitego pedagoga, a o jego metodach nauczania tak pisał Stanisław Witkiewicz: „Wszyscy uczniowie Gersona wyszli od niego przygotowani do pojmowania odtwarzania każdego kształtu, jaki w naturze spotkali. Gdziekolwiek się znaleźli, na wsi czy w mieście, w salonie czy w polu, obracali się swobodnie i potrafili wszystko rysować”.

Układ wystawy w Muzeum Narodowym w Warszawie odzwierciedla najważniejsze dziedziny malarskich zainteresowań Chełmońskiego. „Bociany” z 1900 roku (olej, płótno), Muzeum Narodowe w Warszawie

Chełmoński ma więc talent i umiejętności. Jest trochę abnegatem - niechlujnym i niedomytym, potrafi też kreować wokół siebie „artystowską” atmosferę. A przy tym ma doskonałe techniczne umiejętności i fotograficzną pamięć. W wiele lat później w paryskiej pracowni lub w mazowieckim dworku Chełmoński będzie z pamięci odtwarzał z zadziwiającą precyzją sceny, które lata wcześniej widział na ukraińskim stepie.

Józef Chełmoński w Paryżu

Scena druga - Paryż 1879. W eleganckim salonie siedzi wytwornie ubrana kobieta spodziewająca się narodzin pierwszego dziecka. To Maria z Korwin-Szymanowskich, z którą Chełmoński ożenił się 18 czerwca 1878 w warszawskim kościele na Lesznie. Po ślubie para młoda osiadła w Paryżu, gdzie Józef Chełmoński rozpoczął całkiem udaną, aż do pewnego momentu, karierę. W stolicy Francji urodziła się czwórka ich dzieci. Jadwiga - w lipcu 1879 roku, Maria w 1881, w 1883 przyszła na świat trzecia córka, Zofia, a pod koniec pobytu za granicą - urodził się syn Józef.

Józef Chełmoński Portret własny, 1902 rok (olej, płótno), Muzeum Narodowe w Warszawie

Chełmoński jechał do Paryża jak po swoje. Miał już za sobą jeden pobyt w tym mieście i udział w legendarnym salonie. Wystawił tam wówczas dwa obrazy: „Sprawa u wójta” oraz „Roztopy”, które docenili dwaj najsłynniejsi ówcześni marszandzi William H. Stewart oraz Adolphe Goupil. Z tym drugim artysta związał się umową na wyłączność i to dzięki niemu sprzedawał swoje obrazy w Ameryce. O paryskim sukcesie Chełmońskiego tak pisał krytyk sztuki i malarz, Henryk Piątkowski: „Chełmoński wziął Paryż w ciągu tych paru godzin, które potrzebowała publiczność stolicy świata na obejrzenie oficjalnego Salonu 1876 roku. Wieczorem nazwisko jego widniało w pierwszej linii wszystkich sprawozdań”.

Jednym z najbardziej znaczących obrazów prezentowanych na wystawie „Józef Chełmoński” w Muzeum Narodowym w Warszawie jest „Babie lato” z roku 1875 (olej, płótno).

Chełmoński dużo malował, był też uznanym ilustratorem. Zarabiał początkowo bardzo dobrze, jego młodsza o 11 lat żona świetnie czuła się, wiodąc dostatnie, mieszczańskie życie. Niestety, sam Chełmoński dusił się w tym gorsecie. Malował coraz gorzej, zawalał terminy. W końcu podjął decyzję o powrocie do kraju.

Dworek w Kuklówce

Scena trzecia - Kuklówka 1895. Na ganku drewnianego mazowieckiego dworku siedzi stary człowiek w znoszonym brązowym płaszczu. Z domu dobiegają głosy trzech córek. To Jadwiga, Zofia i Maria. Chełmoński jest po rozwodzie z żoną, wobec której stosował przemoc. Pochowali razem trójkę dzieci - dwóch synów i córkę Hannę. Kolejna córka, Wanda, mieszka razem z matką. Chełmoński podejrzewał, że była ona owocem romansu żony. Co ciekawe, mimo iż jej nie wychowywał, to właśnie ona poszła w jego ślady i została uznaną malarką.

Chełmoński kochał naturę, tę bliską, którą obserwował podczas codziennych spacerów z ulubionym psem Kwiatkiem oraz tę daleką, jak ukraińskie stepy. Józef Chełmoński „Kuropatwy” z 1891 roku (olej, płótno), Muzeum Narodowe w Warszawie

Dworek w Kuklówce Chełmoński kupił po powrocie z Paryża. Gdy opuściła go żona i został tam razem z dziećmi, nazywał go „Córnikiem”. To właśnie tam mieszkał do końca swojego życia. Nigdy nie przestał tworzyć. Kochał naturę, tę bliską, którą obserwował podczas codziennych spacerów z ulubionym psem Kwiatkiem oraz tę daleką. Chełmoński do końca swoich dni malował z pamięci krajobrazy zapamiętane na Ukrainie. To z Kuklówki artysta będzie wysyłał swoje obrazy na liczne wystawy w kraju i za granicą, ugruntowując swoją karierę. W okolicy zaś uchodzić będzie za dziwaka, z rozwichrzoną coraz bardziej siwiejącą brodą.

Jako doskonały, przenikliwy wręcz, obserwator natury w swoim malarstwie Chełmoński koncentrował się przede wszystkim na rodzimym krajobrazie: malował sceny z życia wiejskiego, melancholijne widoki natury: pola, mokradła, rozlewiska, ptaki; ale także targi, jarmarki czy konne zaprzęgi.

Józef Chełmoński: wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie

Scena czwarta - Warszawa 2024. Wypastowane na błysk podłogi Muzeum Narodowego przyjmują pierwszych zwiedzających wielkiej monograficznej wystawy Józefa Chełmońskiego. To największa od lat 80. XX wieku wystawa prac artysty. Jej twórcy tak piszą o twórczości jej bohatera: „W historii sztuki polskiej Józef Chełmoński należy do najwyżej cenionych malarzy, a jego twórczość zajmuje miejsce szczególne. Wykreowane przez niego wizje natury, widoki wsi i sceny z życia jej mieszkańców od przeszło stu lat są uznawane za kwintesencję „polskości” w malarstwie XIX i początku XX wieku. Chełmoński, romantyk, obdarzony żywiołowym temperamentem, ogromną siłą witalną i poczuciem humoru, tworzył w sposób instynktowny i intuicyjny, niezależny od jakichkolwiek założeń programowych. Odznaczał się znakomitym zmysłem obserwacji i zdolnością zapamiętywania najbardziej ulotnych wrażeń, które następnie utrwalał na płótnie”.

W Muzeum Narodowym w Warszawie trwa największa od lat 80. XX wieku wystawa prac Józefa Chełmońskiego - można ją oglądać do 26 stycznia 2025 roku. Następnie wystawa będzie prezentowana w Muzeum Narodowym w Poznaniu (od 6 marca do 29 czerwca 2025 r.) i Muzeum Narodowym w Krakowie (od 8 sierpnia do 30 listopada 2025 r.)

Na wystawie prezentowanych jest 119 obrazów Józefa Chełmońskiego oraz kilkadziesiąt rysunków. Z przyczyn konserwatorskich prace wykonane na podłożu papierowym będą wymieniane w trakcie trwania wystawy co sześć tygodni. Układ wystawy odzwierciedla najważniejsze dziedziny malarskich zainteresowań Chełmońskiego: ukazuje go jako kronikarza codziennego życia wsi, artystę zafascynowanego końmi, ich urodą, charakterem, żywiołową dynamiką ruchu, wreszcie jako wrażliwego obserwatora natury, dostrzegającego także duchowy, religijno-mistyczny wymiar jej bytu. Tak zaprojektowana ekspozycja tworzy okazję do nowego krytycznego spojrzenia na malarstwo Chełmońskiego.

Wystawę w Muzeum Narodowym w Warszawie można oglądać do 26 stycznia 2025 roku, a następnie prezentowana będzie w Poznaniu i Krakowie.

Chełmoński na rynku antykwarycznym

Ewa Szok, dyrektor generalna Artinfo, opowiada o dziełach Józefa Chełmońskiego na rynku sztuki. - Na ziemiach polskich twórczość Józefa Chełmońskiego początkowo nie spotkała się z entuzjazmem. Dopiero po wyjeździe do Paryża, gdzie nawiązał współpracę z wpływowym marszandem Adolphe’em Goupilem, jego kariera nabrała rozpędu. Dzięki temu Chełmoński sprzedawał swoje obrazy za astronomiczne kwoty - nawet 40 tys. franków, podczas gdy prace Renoira kosztowały wówczas kilkaset franków. Znaczna część jego twórczości trafiła do USA, gdzie amerykańskich kolekcjonerów fascynowały egzotyczne dla nich sceny rodzajowe, wycieczki konne, polowania i jarmarki. Te obrazy Chełmońskiego, po latach, często wracają do Polski, stając się obiektami pożądania zarówno kolekcjonerów prywatnych, jak i instytucji muzealnych.

Najdrożej sprzedanym obrazem Chełmońskiego pozostaje „Wieczór letni”, odnaleziony nie za granicą, ale w willi pod Warszawą. Na aukcji w 2023 r. osiągnął on cenę ponad 4 mln zł. Najbardziej cenione są duże, poziome kompozycje Chełmońskiego - pełne rozmachu sceny wiejskie i konne, które emanują dynamizmem i siłą, osiągając ceny liczone w milionach złotych. Mniejsze, kameralne pejzaże, malowane szybko na tekturach, deskach czy małych płótnach, wyceniane są zazwyczaj na kilkadziesiąt do kilkuset tysięcy złotych. Te prace również cieszą się popularnością, przyciągając kolekcjonerów ceniących kunszt Chełmońskiego i chcących posiadać część jego dziedzictwa.

Autor
Józef Chełmoński: malarstwo najbardziej polskie
Anna Grużewska
Dziennikarka, redaktorka, miłośniczka designu i malarstwa. Skończyła warszawską ASP i Wydział Dziennikarstwa UW. Redaktor naczelna magazynu Czas na Wnętrze. Ogląda sesje,...