Fotel RM58 - klasyka polskiego designu   Rodzinne popołudnie w mieszkaniu na poddaszu
Ten fotel znają wszyscy miłośnicy polskiego designu. Projekt Romana Modzelewskiego powrócił po latach jako RM58.   Wygodnie, pogodnie, rodzinnie...
Dla takich chwil, spędzonych z synkami, warto było stworzyć to wnętrze! Jasne, przytulne i pełne lekkości, sprzyja wypoczynkowi i zabawie. Katja wyposażyła je w wygodną kanapę z IKEA. Zmieniła jej tylko obicie, a trzy odcienie szarości sprawiły, że mebel nabrał nowego wyrazu. Na ścianie obrazy polskich malarzy - Stefana Parucha, Jarosława Puczela, Jacka Ziemińskiego i Magdy Tereszczuk. Wszystkie pochodzą z Galerii Milano.

O tym, że kiedyś zamieszka na warszawskim Żoliborzu, Katja zamarzyła już dawno, kilkanaście lat temu, kiedy po raz pierwszy przyjechała do Polski. Urodzona w Szwecji, studiowała wówczas architekturę wnętrz na Kingston University w Londynie. - Tam poznałam Adama, swego przyszłego męża. I na wakacje wybrałam się z nim do jego rodzinnej Warszawy. Pamiętam, jak jeżdżąc rowerem po mieście, dotarliśmy na Stary Żoliborz. Pomyślałam wtedy: to jest to! Właśnie w tej dzielnicy powinniśmy w przyszłości zamieszkać - wspomina z uśmiechem.

Biel i drewno - nowoczesna kuchnia   Filiżanki pod kolor do obrazu...
Kuchnia
Nowoczesną zabudowę wykonano na zamówienie z białego MDF-u, ciekawie uzupełnionego wstawkami z dębowego forniru. Są grubości ok. 1 cm, dzięki czemu, nałożone na wierzch frontów, dają efekt trójwymiarowy. Całość została uzupełniona blatem z corianu, którym wyłożono również ścianę między górnym i dolnym rzędem szafek. Na podłodze - jak w całym mieszkaniu - deski dębowe olejowane.
  Urok detali
W tym mieszkaniu nic nie jest przypadkowe. Nawet takie drobiazgi jak używane na co dzień filiżanki czy ustawione na kredensie ozdoby muszą się kolorystycznie zgadzać z całym wystrojem.

Minęło kilka lat i marzenie się spełniło. Katja i Adam, już jako małżeństwo z dwójką dzieci, kupili swoje pierwsze żoliborskie mieszkanie. Na parterze, w dwupiętrowej kamienicy z 1939 roku. - Uwielbiam stare domy i tym byłam zachwycona, choć jego stan już na pierwszy rzut oka pozostawiał wiele do życzenia. Wkrótce się okazało, że dach jest w stanie opłakanym i wymaga nie tyle remontu, co po prostu wymiany - opowiada Katja. - I wtedy padło pytanie: a może to my wymienimy ten dach, a przy okazji zaadaptujemy strych na mieszkalne poddasze?

Kącik do pracy - mieszkanie w stylu skandynawskim   Hol w skandynawskim stylu   Pokój młodzieżowy - biurko pod piętrowym łóżkiem
Kącik do pracy
Przy tym leciwym, zgrabnym biureczku zdobywało wiedzę niejedno pokolenie uczniów. Mebel pochodzi ze szkoły, w której uczą się synowie Katji. Miał być wyrzucony na śmietnik. Teraz, nobilitowany, stoi w sypialni, w towarzystwie całkiem nowego krzesła holenderskiej firmy HK Living.
  Hol
Jak w całym mieszkaniu, także i tu akcenty szwedzkie. I oczywiście z lat 60. Lustro i szafkę Katja przywiozła z podróży do rodzinnego domu. A zabawne krzesło z wizerunkiem Reksia, to już prezent od polskiej koleżanki. Pasuje jak ulał!
  Pokój syna
Jest niewielki, więc Katja urządziła go piętrowo. Miejsce do pracy znalazło się pod łóżkiem. Wśród nowiutkich mebli nie mogło zabraknąć akcentu "z przeszłością". Stare drewniane krzesło stało niegdyś w szkolnej klasie. Dziś nadal służy uczniowi. Pokój drugiego syna Katja urządziła niemal identycznie, zmieniając tylko kolor mebli na czarny.

Pomysł chwycił, ale droga do jego realizacji okazała się wyboista. Same formalności trwały niemal dwa lata! Dom, choć nie wpisany do rejestru zabytków, stoi w rejonie objętym ochroną konserwatora. Bez jego zgody nie było mowy o najmniejszych nawet zmianach widocznych z zewnątrz. Tymczasem dodatkowe okna, podciągnięte wyżej ściany i dach znacznie mniej skośny - to były podstawowe warunki wygodnego poddasza!

- Konserwator nie ze wszystkim się zgodził, na niektóre szczegóły powiedział: nie. Trochę to potrwało, nim osiągnęliśmy kompromis, zresztą ostatecznie bardzo udany. A potem już tylko półtora roku prac i gotowe. Przez ten czas na świecie zdążył się pojawić nasz trzeci synek, tak więc w nowym, słonecznym mieszkaniu na poddaszu zamieszkaliśmy już w piątkę. I wtedy się okazało, że miejsca wcale nie ma za wiele - śmieje się Katja. - Salon z aneksem kuchennym, łazienka, sypialnia i dwa pokoje dziecinne. W sumie osiemdziesiąt cztery metry kwadratowe.

Sypialnia na poddaszu   Łóżko dla dziecka w sypialni rodziców   Jasne wnętrze w skandynawskim stylu
Sypialnia
Również i tutaj króluje prostota. Łóżko - zwykły materac na stelażu, a obok niego nocne szafeczki z lat 60. Katja przywiozła je z rodzinnej Szwecji w bagażniku. Oryginalna metalowa lampa - podobnie jak ta w salonie - przyjechała z Łodzi. Prawdopodobnie i jej używał kiedyś fotograf w swej pracowni. Całości wystroju dopełniają obrazy Ewy Ciepielowskiej i Marty Kochanek Zbroi.

Projekt wnętrz Katja, prowadząca dziś własne studio projektowe id studio, wykonała sama. I na pierwszy rzut oka widać, że poszła za głosem serca, któremu bliskie jest skandynawskie wzornictwo. Większość sprzętów to ikony designu szwedzkiego, duńskiego, fińskiego... Lata 40., 50., 60. - Na poddaszu stanęła część tego, co kiedyś zabrałam ze Szwecji - wyjaśnia Katja. - Zresztą wciąż coś stamtąd przywożę. Kilka razy w roku jeździmy w moje rodzinne strony i za każdym razem, gdy wracamy, zabieram ze sobą bliski sercu "kawałek Szwecji". Samochód jest zapakowany po dach, a ja wciąż usiłuję jeszcze coś w nim utknąć, a to wytropione gdzieś krzesło, a to szafeczkę, a to lampę wyszperaną na jakimś pchlim targu... Uwielbiam polować na takie skarby, przywracać je do życia, a potem zgrabnie ze sobą łączyć - wyznaje.

Łazienka w bieli i drewnie   Łazienka w bieli i drewnie
Łazienka
Jest niewielka, ale zmieścił się duży brodzik - 140 x 90 cm. Koloru dodają szafki wykończone różnymi fornirami - bukowym, brzozowym, dębowym... - A jak dobrze poszukać, znajdzie się tu i egzotyczne drewno - dodaje Katja, która całość zaprojektowała.

Upodobanie gospodyni do rzeczy z duszą widać na każdym kroku. W kuchni na przykład obok duńskich krzeseł i szwedzkiego stołu stanął polski fotel, wzór popularny w latach 60. Stary mebel w nowym obiciu idealnie pasuje do sprzętów z Północy. Podobnie na miejscu jest przedwojenny kredens, który Katja i Adam znaleźli w piwnicznych zakamarkach żoliborskiej kamienicy. - To był właściwie wrak, zaledwie strzęp mebla, a dziś, po gruntownym liftingu wygląda super - cieszy się Katja. Równie dobrze się prezentuje stare biureczko, które przycupnęło w sypialni. - Kiedyś stało w szkole, do której chodzą nasi synowie, ale miało trafić na śmietnik. Teraz stoi przy nim holenderskie krzesło - nowe, ale jak od kompletu - i mamy wygodny i niepowtarzalny kącik do pracy. Kolejny przykład, że to, co stare, często oznacza wyjątkowe.

Kolorowe krzesła na tarasie   Taras
Taras
To luksus, którego w tym domu wcześniej nie było. - Udało się go zrobić od strony ulicy. Konserwator zgodził się pod warunkiem, że barierka będzie cofnięta i pomalowana na kolor dachu. Chodziło o to, żeby całość nie rzucała się w oczy - tłumaczy gospodyni i zarazem projektantka poddasza. - Ustawiłam na nim lekkie mebelki z sklepu Scandinavian Living, który niegdyś prowadziłam.

Żoliborska kamienica zawdzięcza Katji i Adamowi nie tylko nowy dach, ale również odnowione schody. Te, które wiodły na dawny strych, były bardzo strome i wąskie. Trzeba je było zburzyć, a nowe, wygodniejsze, wpasować w istniejącą klatkę schodową, tak by stanowiły z nią całość. Wiekowe lastryko, bardzo już wyślizgane, właściciele nowego poddasza od samego parteru zastąpili bezpieczniejszym granitem. Dziś nie sposób odkryć, gdzie kończy się stara, a zaczyna nowa część ozdobnej, kutej balustrady i pięknej dębowej poręczy. Podobnie jak patrząc z ulicy, nie sposób zgadnąć, że tych najwyższych okien, tuż pod dachem, nigdy wcześniej tutaj nie było...