Jeśli marzymy o własnym zoo, nie musimy mieć ani specjalnych warunków, ani dużego budżetu. Wystarczy tylko dobre oko do porcelany, by nasz dom zamienił się w oryginalny zwierzyniec.
Porcelana nie bez powodu nazywana jest białym złotem. Przez wieki była bowiem oznaką bogactwa i synonimem luksusu. Mogli sobie na nią pozwolić jedynie najbogatsi, zwłaszcza że przez długi czas sprowadzano ją z Dalekiego Wschodu.
Prawdopodobnie to Marco Polo poznał Europejczyków z pięknymi przedmiotami wykonanymi z tego kruchego materiału, które przywiózł z wyprawy do Chin pod koniec XIII wieku. On też uznawany jest za autora nazwy "porcellana", która podkreślała podobieństwo chińskich wyrobów do jednej z muszli śródziemnomorskich, określanej po włosku jako "porcella".
Tajniki produkcji porcelany chińskiej i japońskiej były ściśle strzeżone i żeby móc wytwarzać ją w Europie, trzeba było zacząć od podstaw. Kolejne próby odtworzenia receptury kończyły się fiaskiem, aż do początku XVIII wieku, kiedy dokonał tego Ehrenfried Walther von Tschirnhaus.
Modę na figurki zwierząt zapoczątkowała Miśnia
Jego prace kontynuował Johann Friedrich Böttger, który w 1706 uzyskał tzw. czerwoną porcelanę, zaś dwa lata później białą, twardą porcelanę. To właśnie on kierował Królewsko-Polską i Elektorsko-Saską Manufakturą Porcelany w Miśni - pierwszą europejską wytwórnią tego rodzaju ceramiki, założoną przez Augusta II Mocnego. Władcy, który ma punkcie białego złota wprost oszalał, o czym najlepiej świadczy historia tzw. Waz Dragonów - 151 waz chińskich, za które August II zapłacił Fryderykowi Wilhelmowi Hohenzollernowi całym regimentem saksońskich żołnierzy, złożonym z 600 dragonów.
Manufakturę w Miśni rozsławiły projekty Johanna Kaendlera, któremu król zlecił także wykonanie naturalnej wielkości porcelanowych figur zwierząt do Pałacu Japońskiego w Dreźnie. We współpracy z Johannem Kirchnerem powstało około 120 okazałych figur. Od tego czasu porcelanowe zwierzęta na stałe zagościły w ofercie miśnieńskiej manufaktury. Ich zazwyczaj kilkunastocentymetrowe figurki były oryginalną dekoracją środka stołu.
Inne wytwórnie porcelany szybko podchwyciły tę modę, a cała Europa zachwyciła się uroczym zwierzyńcem. Od ptaków wszelkiej maści przez dziką zwierzynę po ulubionych domowych pupili, z całą galerią psich ras i kocich póz włącznie.
Na szczęście w antykwariatach i domach aukcyjnych znajdziemy porcelanowych przedstawicieli wielu gatunków i rozmaitych manufaktur, zarówno polskich, jak i zagranicznych. Możemy wybierać pojedyncze egzemplarze, komponując własne zoo tylko według naszego upodobania. Lub też zdecydować się na określony klucz i dobierać figurki ukazujące wybrany gatunek lub pochodzące z konkretnej manufaktury.
Porcelanowe figurki dobrze jest obejrzeć przed kupnem. Możemy wtedy ocenić stan ich zachowania i jakość malatury.
Na zdjęciu otwierającym: Lisek pustynny - fenek, proj. Karin Jarl-Sakellarios, Austria, Wiedeń, Porzellanmanufaktur Augarten, ok. 1926, porcelana, farby naszkliwne, 14 x 18 x 10 cm, Rempex, aukcja 18 kwietnia 2018 r., estymacja 900-1200 zł, cena warunkowa 800 zł