Co skłoniło ich do takiego zwrotu? Rzecz banalna - elewacja, style pozostałych regionów mogą podziwiać z okien, mają je bowiem po sąsiedzku, za płotem. A cała ta miniaturowa Francja mieści się... zaledwie kilka kilometrów od Warszawy.

Gdy Magda i Wojtek zdecydowali, że zamieszkają w domu za miastem, nie byli pewni, czy ten pomysł się sprawdzi. Zawsze mieszkali w mieście, a to miał być ich pierwszy dom w życiu. Postanowili, że będą ostrożni: założyli, że dom będzie wygodny, ale nie przesadnie wielki. Koniecznie wybudowany przez sprawdzonego, wiarygodnego dewelopera. Najlepiej na gotowym, bezpiecznym osiedlu. Ich córeczka, Zuzia, szła akurat do przedszkola - liczyła się więc dobra infrastruktura i to, by po sąsiedzku mieszkały także inne rodziny z małymi dziećmi.

- Chcieliśmy zostać po lewej stronie Wisły, więc tutaj szukaliśmy domu. Dość szybko znaleźliśmy La Village w Józefosławiu - wspomina Magda. - Podobało nam się, że to duże i dobrze zorganizowane osiedle; że tuż obok jest las ze wszystkimi atrakcjami, nawet stadniną koni, a przy tym jest też wspaniała, na wskroś miejska infrastruktura: przedszkole, szkoły, basen, sklepy...

Biało-czarne wnętrze - miejsce na telewizor.   Biało-czarne wnętrze - jadalnia.   Szara kanapa w salonie.
W salonie wysmakowany jest każdy detal. - Nawet telewizor nie straszy - cieszą się gospodarze. Za namową projektantki oprawili go w prawdziwe ramy od obrazu.   W porze obiadu czy kolacji cała rodzina spotyka się przy dużym, jadalnianym stole.   Jednostajną biel wnętrza przełamują jasnoszare kanapy, dywan i ściana kominkowa, a ożywiaja kolorowe akcenty - poduszki na kanapach.

Gospodarzom pasowało i to, że przydomowe działki nie są zbyt duże: - Owszem, marzył nam się własny kawałek zieleni, ale oboje nie mamy ani czasu, ani ochoty zajmować się ogrodem, więc umiar w jego wielkości bardzo nam odpowiadał - mówi Magda.

- Mamy także ładny duży taras wypoczynkowy. Razem z ponad 200-metrową działką doskonale spełniają nasze oczekiwania. Można miło wypoczywać po pracy czy pić kawę na dworze w letni poranek, ale nie trzeba się przy tym wiecznie zajmować zielenią.

Decyzja zatem zapadła i Magda z Wojtkiem mogli wybierać dom... - Elewacje budynków w osiedlu La Village nawiązują do stylów czterech regionów Francji: Alzacji, Prowansji, Bretanii i Normandii. Na początku chcieliśmy kupić dom inspirowany tradycyjną architekturą Bretanii, bo urzekły nas kamienne wstawki w elewacji. Okazało się jednak, że na żywo mniej nam się to podoba niż na wizualizacjach, dlatego zmieniliśmy zdanie i ostatecznie kupiliśmy dom w stylu alzackim z charakterystycznym dla tego regionu murem pruskim. - mówi Magda.

Gospodarze odebrali swój dom w stanie deweloperskim, gotowy do urządzania. Nie ingerowali specjalnie w rozmieszczenie pomieszczeń czy układ ścian. Podobał im się podział na część dzienną na parterze i prywatną na piętrze. Zrezygnowali jedynie ze spiżarni i otworzyli kuchnię na salon. Powiększyli także prywatną łazienkę, która stała się dzięki temu komfortowym pokoikiem kąpielowym. Oraz - ze względów praktycznych - dobudowali na górze pralnię.

Wiedzieli, że przy urządzaniu domu będą korzystać z pomocy architekta, choć nie byli pewni, w jakim zakresie. - Na pewno potrzebowaliśmy pomocy przy projektowaniu oświetlenia, bo gdy się nie jest fachowcem i nie ma się w tym wprawy, trudno sobie wyobrazić, jak je właściwie rozmieścić - mówi Magda. - Ale nie mieliśmy wcześniej doświadczeń z architektami, więc na początku chcieliśmy się po prostu zorientować, jakie są możliwości współpracy, oferta na rynku, ceny...

Dlatego w ruch poszedł Internet. Gospodarze przejrzeli mnóstwo stron pracowni architektonicznych. Na podstawie zamieszczonych tam zdjęć wyselekcjonowali około dziesięciu firm, których realizacje przypadły im do gustu i zaczęli telefonować.

Jeden z kolejnych telefonów odebrała Agnieszka Hincz z pracowni Architetto. - Ujęło mnie, że już podczas pierwszej rozmowy była ciekawa, czego oczekujemy - mówi Magda.

   
Z dominującą we wnętrzu bielą kontrastuje kilka mocnych czarnych akcentów i turkusowe zasłony.   W porannym pośpiechu do śniadania można przysiąść w kuchni, na hokerach przy wygodnym choć niedużym blacie.   Gabinet urządzony jest w tych samych co reszta domu kolorach - bieli towarzyszy czerń i szarość, a jedynym kolorowym akcentem są zielone rośliny w doniczkach.

- Pytała, jakie mamy przyzwyczajenia, jak żyjemy i do czego ma nam służyć ten dom. Czy chcemy przyjmować gości, czy wolimy raczej spokojne życie rodzinne. Jaki styl preferujemy, co nam się podoba. Co we wnętrzach lubimy, a czego zdecydowanie nie akceptujemy. To były jej pytania. Konkretne, życzliwe.
Ostatecznie powierzyli więc Agnieszce Hincz projekt wnętrza.

Chcieli, żeby było nowoczesne, nieprzeładowane sprzętami i łatwe do utrzymania w porządku, ale przy tym jednak przytulne, wygodne i ciepłe. Nieprzesadnie minimalistyczne. Bez elementów hi-tech. Za to koniecznie - bardzo jasne.

Ten ostatni postulat dotyczył nawet podłóg, które pokrył pięknie wybielony dąb.
Cała kolorystyka to rozmaite odcienie bieli z odrobiną szarości, piasku i wanilii, a do tego kilka mocnych czarnych akcentów plus chłodny i elegancki, jakby lekko przydymiony turkus.

- Dzięki bardzo jasnym barwom wnętrza wydają się przestronniejsze niż są w rzeczywistości - mówi Magda.

Całość jest bardzo spójna stylistycznie, bo Agnieszka Hincz - jak reklamuje jej klientka - to architektka-wizjonerka z designerskim zacięciem, która myśli całością i końcowym efektem. Proponuje też nietuzinkowe pojedyncze rozwiązania.

- Ot choćby taki ciekawy pomysł, jak umieszczenie telewizora w ramie jak do obrazu - podaje przykład gospodyni.

Dół to tzw. część dzienna, wspólna - miejsce, w którym koncentruje się życie rodzinne. Tu się jada, odpoczywa i przyjmuje gości. Na parterze wygospodarowano otwartą kuchnię z jadalnią oraz duży salon z wygodnymi kanapami i pięknym, przykuwającym uwagę kominkiem.

- Zrobiła go polecona przez Agnieszkę artystka, która specjalizuje się w takich realizacjach - mówi Magda. - W całości ręcznie!

Kominek i ściana za nim pokryte są trawertynem, ale specjalnie spreparowanym, pociągniętym perłowym połyskiem i polakierowanym. Tył jest odrobinę ciemniejszy niż przód, a całość daje niesamowity, dekoracyjny efekt.

Na specjalną uwagę zasługuje prywatna łazienka przy sypialni na górze. Jest naprawdę wyjątkowa. - To w całości projekt Agnieszki, który z miejsca zaakceptowaliśmy - podkreśla Magda. - My wiedzieliśmy tylko, że chcemy mieć wolno stojącą wannę i że zależy nam, by łazienka była strefą miłego, intymnego relaksu, resztę wymyśliła projektantka.

   
Sypialnia to jedyne miejsce w domu, gdzie królują mocne kolory. Jednak gdy się znudzą, bez trudu można mieć inne. Wystarczy zmienić kapę i poszewki poduszek...   Łazienka - miks między starym a nowym. Gospodyni zachwyciła się przypadkowo ujrzanymi kaflami, przypominającymi lata 30. Jednak nie chciała łazienki retro - stąd nowoczesne oświetlenie i kubikowe meble.

- To był przypadek, po prostu znalazłyśmy z właścicielką domu przepiękne kafle: wypukłe, z pięknymi dekoracjami; przypominające łazienki z lat 30. XX wieku - wspomina Agnieszka Hincz. - Styl retro nie pasowałby jednak do ogólnej koncepcji domu, stąd pewnego rodzaju miks starego z nowym.

Mamy zatem nowoczesne oświetlenie i kubikowe meble łazienkowe, nawiązujące do wystroju reszty wnętrz, a do tego klasyczną czarno-białą szachownicę płytek na podłodze, zjawiskową dekorację przy wannie, wyobloną ceramikę łazienkową i delikatną, włoską armaturę.

Doświadczenie z pierwszym domem za miastem okazało się udane. Gospodarze mówią, że żyje się im tu wspaniale. Są zachwyceni okolicą, sąsiadami - wszystkim. Teraz jednak zajmuje ich przede wszystkim wykańczanie użytkowego poddasza. Musi być gotowe do maja, bo wtedy pojawi się na świecie nowy członek rodziny - synek, dla którego imię osobiście wybierze jego siostrzyczka, Zuzia...