Dom za miastem ma wiele zalet, które szczególnie cenią rodziny z dziećmi. Nic więc dziwnego, że to właśnie pojawienie się na świecie pierwszego synka gospodarzy, 4,5-letniego dziś Filipa, i plany dalszego powiększania rodziny były dla Joanny i Przemka impulsem do budowy.
Działkę mieli wcześniej - kupili ją jako inwestycję, jednak lokalizację wybierali starannie, zgodnie z własnymi zapatrywaniami na "miejsce idealne". I dobrze się stało, bo ostatecznie sami tu zamieszkali...
Dom ma ok. 200 m2 i jest parterowy. - Chodziło nam o wygodę, nie chcieliśmy codziennie biegać po schodach - wyjaśnia Przemek. - A poza tym w tej wersji dom sprawia wrażenie bardziej przestronnego. Jest też bezpieczniejszy dla małych dzieci.
Wewnątrz funkcjonalnie podzielono go na dwie części: dzienną z salonem, jadalnią i kuchnią oraz prywatną, złożoną z trzech sypialni (małżeńska plus pokoje dla Filipa i młodszego synka - rocznego Bernarda) i dwóch łazienek. Wystrój wnętrz gospodarze postanowili powierzyć architektce, Marzenie Krycińskiej-Marchewka.
Starannie dobrana lampa nad stołem w jadalni przyciąga uwagę interesującą, obłą formą i mocniejszym, ciemnobrązowym kolorem. |
- Wpadliśmy na siebie przypadkiem, gdy przy jakiejś oficjalnej okazji posadzono nas przy jednym stoliku - śmieje się Przemek. - A że akurat szukaliśmy architekta i dobrze nam się rozmawiało, więc od słowa do słowa doszliśmy do porozumienia.
Marzena na pytanie, czy podejmie się stworzyć nam wnętrza, odpowiedziała wstępnie "tak", a my, już w domu, zerknęliśmy na projekty, które zrealizowała wcześniej. Spodobały nam się, więc podpisaliśmy umowę.
Gospodarze powierzyli projektantce pieczę nad całą realizacją wnętrz - od projektu, przez dobór materiałów aż po nadzór nad wykonaniem prac. Współpraca zaczęła się od starannego wywiadu:
- Musieliśmy określić, jaki mamy styl życia, oczekiwania wobec tego domu; co we wnętrzach lubimy, a czego nie akceptujemy; jakie rozwiązania szczególnie nas interesują, w jakich kolorach chcielibyśmy mieszkać - wspomina Przemek. Dzięki tym pierwszym rozmowom projektantka wiedziała, w jakim kierunku zmierzać.
- Pociągał nas styl skandynawski - mówi Przemek. - Prosty, bardzo funkcjonalny, ale przy tym ciepły. Chcieliśmy, żeby w naszym domu dominowały neutralne barwy, wzbogacone mocniejszymi akcentami, i naturalne materiały, w tym na pewno drewno.
Chodziło także o to, by wystrój wnętrz dobrze komponował się z tym, co dookoła - z przyrodą i lasem. Dom miał być jakby przedłużeniem otoczenia. A skoro tak, to nie pasowałby tu chłodny styl industrialny, laboratoryjny minimalizm ani na przykład zwariowany pop-art.
Od razu określono także kolorystykę: ciepłe beże i brązy, biel i trochę szarości, bardziej wyraziste czarne akcenty plus kolor w detalach. Gospodarzom podobała się czerwień, ale projektantka przekonała ich, że lepiej będzie wyglądać jasna zieleń. Podłoga - bielony dąb. Co do tego Joanna i Przemek nie mieli cienia wątpliwości. Natomiast w sprawie reszty szczegółów zaufali projektantce.
Łazienka dla dzieci jest jasna i przestronna. Pojawia się tu sporo radosnej zieleni oraz dużo obłości - bo koło to ulubiona figura geometryczna Filipa - starszego syna gospodarzy. |
- Przyjęliśmy dwie proste zasady: że to Marzena wyszukuje najlepsze jej zdaniem rozwiązania, zgodne z ogólną koncepcją, a potem przedstawia nam maksimum cztery swoje rekomendacje, z których my wybieramy tę, która najbardziej nam pasuje - opowiada Przemek. - Ten system doskonale działał!
Gospodarze zdecydowali się na bardzo uporządkowane i proste meble. Żeby całość wyglądała spójnie, większość zabudowy zrobiono na zamówienie. Meble są kubikowe, bez uchwytów czy jakichkolwiek ozdobników. Dzięki licznym zamykanym szafkom łatwo utrzymać w domu ład, a cała przestrzeń wygląda harmonijnie.
Ważnym punktem salonu jest kominek - Joannie i Przemkowi bardzo na nim zależało. Nie chcieli jednak, by był w centrum. Wybudowano go więc trochę z boku, stanowi jednak atrakcyjną architektonicznie bryłę.
Nie mniej istotne było oświetlenie - To bardzo ważna cześć projektu, bo przecież światło buduje atmosferę - A chyba tylko fachowiec potrafi dobrze je rozmieścić i ciekawie zaprojektować - mówi Przemek. Rzeczywiście, w tym domu nie brakuje ciekawych świetlnych rozwiązań, m.in. dzięki LED-om ukrytym przy suficie.
Takich inspirujących detali jest zresztą więcej: specjalna wnęka z roślinami w salonie, dzięki której ogród odrobinę "wchodzi" do wnętrza; rama z wielką fotografią wody i pomostu w holu - dająca od progu wrażenie dodatkowej głębi i przestronności; powtarzające się koliste elementy w łazience dzieci (bo starszy z synków uwielbia koła) czy szeroki barek w kuchni - idealny do szybkich posiłków czy porannej kawy, ale jednocześnie służący jako wygodny dodatkowy blat roboczy.
Po kilkunastu miesiącach mieszkania tutaj gospodarze zgodnie stwierdzają, że wszystkie rozwiązania świetnie się sprawdziły. Ich dom nie ma wad! A gdy jeszcze dodamy do tego bliskość przepięknej puszczy i takie atrakcje, jak możliwość podglądania z własnych okien saren czy łosi - uwierzymy, że czasem rzeczywistość może zbliżyć się do bajki...