Kupiła je kilka lat temu kiedy zawodowo była związana z Warszawą. Zależało jej, by mieszkać w starej kamienicy, najlepiej w praskiej części Warszawy, którą ceni za niepowtarzalny klimat kojarzący się z miasteczkiem w mieście. 110-metrowe lokum w przedwojennej kamienicy z 1915 roku, która cudem ocalała, spodobało jej się od pierwszego wejrzenia.

Biurko z okresu międzywojennego Ewa wypatrzyła w sklepie ze starociami   Parawan dekorujący pokój dzienny został kupiony za tzw. grosze w sieciowym sklepie z prezentami
Biurko z okresu międzywojennego Ewa wypatrzyła w sklepie ze starociami. Dobrała do niego współczesny obrotowy fotel z IKEA. Komoda była kiedyś barem w klubie, który prowadziła Ewa. Szklana głowa to dekoracja z lat sześćdziesiątych.   Parawan dekorujący pokój dzienny został kupiony za tzw. grosze w sieciowym sklepie z prezentami. Ewę chwyciło za serce to, że jeden z mnichów siedzi na poduszce identycznej, jaką miała mama... jej pierwszego chłopaka. W tle widać wejście do łazienki i fioletowe oświetlenie.

Wcześniej znajdowało się tu biuro rachunkowe, wnętrza miały charakter mieszczański, mocno nobliwy i absolutnie nie w jej stylu. Ona jednak oczyma wyobraźni zobaczyła w nim miejsce swoich marzeń - funkcjonalne, nowoczesne, z lekkim "twistem". Czteropokojowe mieszkanie wymagało generalnego remontu, a przede wszystkim zmian przestrzennych, by dostosować je do potrzeb i wizji Ewy.

O pomoc koncepcyjną nowa właścicielka zwróciła się do krakowskiego biura projektowego Insidelab. Ewie zależało przede wszystkim na podkreśleniu przestrzeni, ale i podzieleniu jej na strefę dzienną i nocną (cichszą, od strony podwórka). To wymagało przeniesienia kuchni i łazienki. Dzięki architektonicznym zabiegom powstał przestronny salon z otwartą kuchnią, sypialnia z łazienką, gabinecik i dodatkowa łazienka. Priorytetem było ocalenie lub odtworzenie oryginalnych elementów wykończenia - kształtu drewnianych okien, przedwojennego parkietu, drzwi wejściowych, tynku na ścianach.

Strefa kuchenna. Meble z frontami z lakierowanego MDF-u   Kącik jadalniany tworzą krzesła z tworzywa sztucznego i stół
Strefa kuchenna
Meble z frontami z lakierowanego MDF-u zaprojektowała Ewa, korzystając z pomocy fachowca z zakładu stolarskiego. Zależało jej, by kuchnia nie dominowała we wnętrzu, by meble miały prostą formę i wtapiały się w kolor ściany. A kolor Ewa wybierała bardzo długo. Wspomina, że fachowcy patrzyli na nią z przymrużeniem oka, kiedy tłumaczyła, że szuka farby w takim odcieniu szarości, jaki przybiera niebo tuż przed zachodem słońca. Żółty pas na zabudowie kuchennej również nawiązuje kolorystycznie do słońca. Żółte naklejki, które zaprojektowała przyjaciółka graficzka, pomagają gościom Ewy rozeznać się w topografii kuchni.
  W kuchni podłoga jest z białego gresu, w pokoju z deski jesionowej. Kącik jadalniany tworzą krzesła z tworzywa sztucznego i stół, który stał kiedyś w klubie, więc Ewa się śmieje, że to bardzo doświadczony mebel, bo niejedno ,,widział i słyszał".

Remont ciągnął się wiele miesięcy. Sąsiedzi wykazali się ogromną cierpliwością. A Ewa, dbając o relacje międzysąsiedzkie, odwdzięczyła się aktywnie działając w zarządzie wspólnoty mieszkaniowej.

Po tzw. brudnym remoncie przyszedł czas na aranżację wnętrz. Ewa przyznaje, że ten etap trwał bardzo długo, bo jeśli w jej głowie zrodził się pomysł przekraczający możliwości finansowe, czekała cierpliwie, nawet miesiącami na kolejną, satysfakcjonującą (tańszą) wizję. Tak było z lampami w pokoju dziennym.

Nietypowa dekoracja z kostek słomy w sypialni   Łóżko nawiązuje formą do bajki o latającym dywanie
Sypialnia
Nietypowa dekoracja z kostek słomy to nawiązanie do dalekich podróży, gdy czasami jedyną możliwą formą noclegu jest skorzystanie ze stogu siana. Na ścianie i na sztaludze fotografie wydrukowane na płótnie, przedstawiające życie na Sri Lance (autorem zdjęć jest Sylwester Rejmer). Stamtąd również pochodzi barwna narzuta na łóżko. Łóżko nawiązuje formą do bajki o latającym dywanie. Jego metalowo-drewniany stelaż jest przymocowany do ściany, a konstrukcję dodatkowo wzmacnia stalowa noga przykręcona na środku łóżka.

Okazało się, że jej wymarzone, wpisane w projekt kosztowały 1500 złotych za sztukę, a punktów świetlnych w salonie było jedenaście! Wynik mnożenia spowodował u Ewy silny ból głowy, dlatego postanowiła zostawić pod sufitem gołe żarówki, które jak się okazało w skupisku wyglądają bardzo efektownie i dizajnersko, a sama z czystym sumieniem wybrała się na wyprawę do Maroka. Były jednak chwile, kiedy nie mogła zdecydować się na kompromis. Na przykład aranżacja łazienki. Ewa długo biła się z myślami czy inwestować w nietypowy i kosztowny projekt. Jej poczucie estetyki przekonało ją jednak, że czasami warto zaszaleć.

A szaleństw w jej mieszkaniu nie brakuje, co świadczy, że jest bardzo zdystansowana do obowiązujących trendów. Ewa miesza różne style, stare z nowym, drogie z tanim, tworząc niezwykle apetyczny koktajl. Mebli i dodatków szukała równocześnie i w drogich sklepach i na... lokalnych śmietnikach. Do dekoracji postanowiła wykorzystać nietypowe materiały, np. kostki siana, które umieściła w sypialni, albo siedziska-stołeczki z makulatury.

Jak sama mówi, by stworzyć coś niepowtarzalnego, nie trzeba wymachiwać kartą kredytową, czasami wystarczy pomysł i odrobina odwagi. Mieszkanie urządziła w taki sposób, żeby w razie potrzeby wyprowadzić się z niego w przysłowiowe pięć minut. To jej sposób na życie! Nie gromadzi osobistych pamiątek, niczego nie zbiera. Jak dodaje, kolekcjonuje jedynie wspomnienia, a do tego wystarczy tylko głowa. Brzmi zagadkowo?

 wanna o organicznym kształcie z mozaiki i szkła   Podwójna umywalka w łazience
Łazienka przy sypialni
Ewa żartuje, że projekt łazienki był jej najdroższym pomysłem. Zależało jej, by nie było tu tradycyjnej ceramiki. Uwagę przykuwa wanna o organicznym kształcie z mozaiki i szkła (szkielet wanny tworzy zbity, twardy styropian).
  Podwójna umywalka jest z tego samego materiału co wanna (mozaika i szkło). Za lustrzanymi drzwiami ukryta jest pojemna szafka z piecem gazowym i miejscem na kosmetyki.

Kiedy Ewa wyrusza w kolejną podróż, mieszkanie zarabia na siebie służąc innym. Pomysł, by umieścić je na portalu społecznościowym Airbnb (Air bed and breakfast) skupiającym oferty noclegów ze 190 krajów (czasami jest to kawałek podłogi i materac, innym razem igloo albo zamek) przyszedł Ewie do głowy w czeskiej Pradze. Tam właśnie po raz pierwszy zetknęła się z filozofią Airbnb i zamiast do bezdusznego hotelu, trafiła do prywatnego oryginalnie urządzonego czeskiego mieszkania.

Tam oprócz wygodnego łóżka czekał na nią miły liścik od gospodarzy z informacjami o atrakcjach turystycznych w pobliżu, o których nie dowiedziałaby się ze zwykłego przewodnika. Dla swoich gości Ewa także zawsze zostawia w mieszkaniu małe niespodzianki. Np. zapasy dobrej herbaty i kawy oraz kilka wskazówek o warszawskich atrakcjach. Ale i tak największe wrażenie robi na nich łazienka z przeszkloną wanną i lewitujące łóżko.