Kupiła je kilka lat temu kiedy zawodowo była związana z Warszawą. Zależało jej, by mieszkać w starej kamienicy, najlepiej w praskiej części Warszawy, którą ceni za niepowtarzalny klimat kojarzący się z miasteczkiem w mieście. 110-metrowe lokum w przedwojennej kamienicy z 1915 roku, która cudem ocalała, spodobało jej się od pierwszego wejrzenia.
Wcześniej znajdowało się tu biuro rachunkowe, wnętrza miały charakter mieszczański, mocno nobliwy i absolutnie nie w jej stylu. Ona jednak oczyma wyobraźni zobaczyła w nim miejsce swoich marzeń - funkcjonalne, nowoczesne, z lekkim "twistem". Czteropokojowe mieszkanie wymagało generalnego remontu, a przede wszystkim zmian przestrzennych, by dostosować je do potrzeb i wizji Ewy.
O pomoc koncepcyjną nowa właścicielka zwróciła się do krakowskiego biura projektowego Insidelab. Ewie zależało przede wszystkim na podkreśleniu przestrzeni, ale i podzieleniu jej na strefę dzienną i nocną (cichszą, od strony podwórka). To wymagało przeniesienia kuchni i łazienki. Dzięki architektonicznym zabiegom powstał przestronny salon z otwartą kuchnią, sypialnia z łazienką, gabinecik i dodatkowa łazienka. Priorytetem było ocalenie lub odtworzenie oryginalnych elementów wykończenia - kształtu drewnianych okien, przedwojennego parkietu, drzwi wejściowych, tynku na ścianach.
Remont ciągnął się wiele miesięcy. Sąsiedzi wykazali się ogromną cierpliwością. A Ewa, dbając o relacje międzysąsiedzkie, odwdzięczyła się aktywnie działając w zarządzie wspólnoty mieszkaniowej.
Po tzw. brudnym remoncie przyszedł czas na aranżację wnętrz. Ewa przyznaje, że ten etap trwał bardzo długo, bo jeśli w jej głowie zrodził się pomysł przekraczający możliwości finansowe, czekała cierpliwie, nawet miesiącami na kolejną, satysfakcjonującą (tańszą) wizję. Tak było z lampami w pokoju dziennym.
Okazało się, że jej wymarzone, wpisane w projekt kosztowały 1500 złotych za sztukę, a punktów świetlnych w salonie było jedenaście! Wynik mnożenia spowodował u Ewy silny ból głowy, dlatego postanowiła zostawić pod sufitem gołe żarówki, które jak się okazało w skupisku wyglądają bardzo efektownie i dizajnersko, a sama z czystym sumieniem wybrała się na wyprawę do Maroka. Były jednak chwile, kiedy nie mogła zdecydować się na kompromis. Na przykład aranżacja łazienki. Ewa długo biła się z myślami czy inwestować w nietypowy i kosztowny projekt. Jej poczucie estetyki przekonało ją jednak, że czasami warto zaszaleć.
A szaleństw w jej mieszkaniu nie brakuje, co świadczy, że jest bardzo zdystansowana do obowiązujących trendów. Ewa miesza różne style, stare z nowym, drogie z tanim, tworząc niezwykle apetyczny koktajl. Mebli i dodatków szukała równocześnie i w drogich sklepach i na... lokalnych śmietnikach. Do dekoracji postanowiła wykorzystać nietypowe materiały, np. kostki siana, które umieściła w sypialni, albo siedziska-stołeczki z makulatury.
Jak sama mówi, by stworzyć coś niepowtarzalnego, nie trzeba wymachiwać kartą kredytową, czasami wystarczy pomysł i odrobina odwagi. Mieszkanie urządziła w taki sposób, żeby w razie potrzeby wyprowadzić się z niego w przysłowiowe pięć minut. To jej sposób na życie! Nie gromadzi osobistych pamiątek, niczego nie zbiera. Jak dodaje, kolekcjonuje jedynie wspomnienia, a do tego wystarczy tylko głowa. Brzmi zagadkowo?
Kiedy Ewa wyrusza w kolejną podróż, mieszkanie zarabia na siebie służąc innym. Pomysł, by umieścić je na portalu społecznościowym Airbnb (Air bed and breakfast) skupiającym oferty noclegów ze 190 krajów (czasami jest to kawałek podłogi i materac, innym razem igloo albo zamek) przyszedł Ewie do głowy w czeskiej Pradze. Tam właśnie po raz pierwszy zetknęła się z filozofią Airbnb i zamiast do bezdusznego hotelu, trafiła do prywatnego oryginalnie urządzonego czeskiego mieszkania.
Tam oprócz wygodnego łóżka czekał na nią miły liścik od gospodarzy z informacjami o atrakcjach turystycznych w pobliżu, o których nie dowiedziałaby się ze zwykłego przewodnika. Dla swoich gości Ewa także zawsze zostawia w mieszkaniu małe niespodzianki. Np. zapasy dobrej herbaty i kawy oraz kilka wskazówek o warszawskich atrakcjach. Ale i tak największe wrażenie robi na nich łazienka z przeszkloną wanną i lewitujące łóżko.