Dla dyplomowanego architekta projekt własnego domu powinien być bułką z masłem. - Nic bardziej mylnego - opowiada Agata Melerska. - Człowiek musi sprostać własnym, wygórowanym wymaganiom. W dodatku był to mój pierwszy poważny projekt i pierwsze, jakże bogate doświadczenie z ekipami remontowymi - śmieje się. Ale ten eksperyment na sobie powiódł się. Agata już od dwóch lat mieszka w 65-metrowym mieszkaniu w centrum Warszawy i właściwie poza kilkoma detalami nic by w nim nie zmieniła.
Pod oknem dębowy blat - miejsce pracy projektantki. Krzesła About a Chair marki Hay. Lampa na czarnym kablu firmy &tradition, kinkiety przy łóżku Caravaggio firmy Lightyears. |
A początki były niełatwe. Lokal w starej kamienicy nadawał się tylko do generalnego remontu. Zrujnowany budynek po wojnie całkowicie odbudowano i jedyne, co w nim ocalało, to dekoracyjna fasada. Wewnątrz nie było już śladu po sztukateriach, a zużyta klepka bukowa na podłogach wołała o utylizację. - Wielkim atutem mieszkania była 3,5-metrowa wysokość i duże okna wychodzące na zielony skwer (zamiast podwórka-studni – typowej dla zabudowy w centrum miasta). Aby maksymalnie wykorzystać świetlistość tej przestrzeni, wyburzyłam ścianę działową między kuchnią a salonem, dzięki temu do części dziennej wpada słońce aż przez trzy okna. Trochę też powiększyłam łazienkę kosztem kuchni.
Kiedy projektantka skończyła z wyburzaniem, energię twórczą skupiła na aranżacji wnętrza. Chciała, by było ono jak najbardziej stonowane, przyjazne i ponadczasowe - bez ulegania nowym modom, bez oglądania się na to, co w designie jest trendy. Prostota miała być dobrym tłem dla mebli, oświetlenia i dodatków znanych marek.
Na podłodze musiała pojawić się klasyczna klepka dębowa, nieco szersza od przeciętnej i lekko bielona. Zamiast zwykłych list przypodłogowych - wysokie, proporcjonalne do wnętrza cokoły. W kuchni zaś na ścianie pomiędzy szafkami a blatem położono marmur kararyjski. To subtelne nawiązanie do stylu starych kamienic. Pięknych starych okien nie udało się niestety uratować i zastąpiły je nowe, robione na zamówienia, oczywiście drewniane i o identycznych jak w oryginalych podziałach. Grzejniki też wymieniono na nowe modele, ale mniej wprawne oko mogłoby je wziąć za wiekowe, klimatyczne żeberkowce.
Agata sama zaprojektowała meble do zabudowy: kuchnię oraz pojemną szafę w salonie. Jej autorstwa jest też niewysoki ażurowy regał na książki w salonie, zbudowany ze stalowych rurek i naturalnego drewna. Projektantka pomysłowo i dyskretnie zamaskowała karnisze listwą. Nie uległa na szczęście pokusie podświetlenia jej ledami, jak teraz często praktykują architekci. Bo w jej mieszkaniu nie ma bajerów, rozwiązań, które mają zaskakiwać, robić na gościach mocne wrażenia. To miał być dom, w którym ona ze swoim partnerem po prostu będą się czuć świetnie.
Inspiracją dla Agaty są podróże z całym arsenałem widoków, zabytków, ciekawych ludzi i przygód. Na pytanie, które miasto działa na nią najbardziej twórczo, odpowiada bez zastanowienia: Paryż. Styl tamtejszych kamienic. Klasa i ponadczasowość. Ale zaraz na drugim miejscu plasuje się Rzym, z którego właśnie, po raz kolejny, powróciła. W katalogu marzeń skrywa podróż po Ameryce Południowej. To pieśń przyszłości, bo na razie ma zbyt dużo zamowień.Ważnym punktem całego projektu są lampy. Jest ich sporo i są rozmaite - stojące, wiszące, przymocowane do ściany. Każda ma w sobie coś ciekawego. Przeważają oszczędne w detalach i wiszące na długich kablach - optycznie podkreślają wysokość mieszkania, a nie zajmują przestrzeni wybujałymi rzeźbiarskimi formami.
Agata pracuje również w pracowni Zofii Wyganowskiej, z którą wspólnie projektują nie tylko mieszkania i apartamenty, ale też butiki i restauracje. Lubi działać w domu. Specjalnie w tym celu wygospodarowała w sypialni miejsce do pracy - długi od ściany do ściany blat pod oknem z widokiem na stare drzewo. Projektantka mówi, że zdecydowanie najbardziej lubi tworzyć dla klientów, którzy mają podobny gust. Ale gdyby trafił się wielbiciel stylu dworkowego i mebli biedermeier, nie powiedziałaby nie. I taką rękawicę chętnie podejmie.