Mieszkanie na Białołęce - marzenie czy koszmarny sen?
Warszawska Białołęka od lat wzbudza kontrowersje.Tak to już z nią jest. Jedni ją kochają, inni nienawidzą. To jednak wciąż najszybciej rozwijająca się pod względem budownictwa dzielnica stolicy.
Młodzi, pomimo pewnych niedogodności jak choćby brak linii metra czy duża odległość od centrum, chcą tutaj mieszkać. Agnieszka i Paweł na przykład, nie wyobrażają sobie innego miejsca do życia. Mieszkają tutaj już od 15 lat. Przyznają, że początki może nie były najłatwiejsze, bo mało sklepów, przedszkoli, wieczne korki w drodze do pracy, to jednak skusiły ich atrakcyjne ceny mieszkań i dużo zielonych terenów. Dziś, z perspektywy czasu, nie żałują. Wręcz przeciwnie.
- Przez kolejne lata ta prawobrzeżna dzielnica zyskała na atrakcyjności - mówi Agnieszka. - Odkąd połączyła się mostem z lewą stroną Wisły, komunikacja znacznie się poprawiła. A poza tym, coś za coś - tu jest cisza i przestrzeń, blisko do Wisły, jest gdzie pójść na spacer i pojeździć na rowerze. Dla nas to bardzo ważne - podsumowuje. Paweł na co dzień pracuje przy budowie metra, dzieci w tygodniu spędzają czas głównie nad lekcjami. Weekendy to czas na reset dla rodziny.
A na Białołęce można się poczuć trochę jak na letnisku. W pobliżu domu liczne szlaki rowerowe, parki i lasy z pięknym starodrzewiem…Agnieszka i Paweł oraz ich dzieci, siedemnastoletni Bartek i czternastoletnia Natalka, uwielbiają aktywnie spędzać czas:wspólnie żeglują, jeżdżą na nartach, na rowerach, podróżują. To miejsce jest dla nich wymarzone.
W salonie wielkoformatowe płyty gresowe przeplatają się z dębowym drewnem. Stół został zrobiony przez stolarza, idealnie pasuje do krzeseł Merano marki Ton. |
89-metrowe mieszkanie na Białołęce
Niedawno kupili tu kolejne, trzecie mieszkanie. 89 metrów w ładnie wykończonym apartamentowcu, w stanie deweloperskim. - Wcześniejsze mieszkania urządzaliśmy sami. Bardzo dobrze nam się w nich mieszkało i nieskromnie powiem, że zawsze podobały się naszym znajomym - wspomina właścicielka. Tym razem jednak zdecydowali się powierzyć swoje nowe miejsce profesjonalistom.
Pracownię 81.Waw.pl wyszukali w internecie. Spodobały im się ich śmiałe, nowoczesne projekty i zasada, którą się kierują: „Im prościej, tym lepiej”. - Lubimy czyste, proste formy, bez żadnych udziwnień - mówi Agnieszka. - Im więc mniej rzeczy wokół, tym lepiej. Bałagan nas drażni i rozprasza. Chcieliśmy, żeby w naszym nowym mieszkaniu, wszystkie pomieszczenia stanowiły spójną stylistycznie całość. Marzyła nam się harmonijna przestrzeń, bez chaosu w kolorach czy strukturze materiałów. Przy małych dzieciach to nie było możliwe, teraz mogliśmy sobie na to pozwolić.
Problem telewizora rozwiązano wpisując go w estetyczne obramowanie z drewna. W ten sposób dyskretnie dopełnia aranżację i idealnie wpisuje się w nowoczesną przestrzeń. |
Minimalistyczne i czyste w formie projekty małżeństwa Anny Paszkowskiej-Grudziąż i Rafała Grudziąża wydały się pasować jak ulał do wizji ich nowego lokum. Dlatego zaufali im bez obaw, dali wolną rękę i…klucze do mieszkania. - Spotkania z projektantami były dla nas zaskoczeniem - opowiada Paweł. - Nigdy wcześniej nie korzystaliśmy z usług takich specjalistów. Chcieliśmy czegoś nowego, czegoś, co nas pozytywnie zaskoczy i będzie zgodne z poczuciem naszej estetyki.
Natalii zależało na dużej szafie i marzyła jej się toaletka. Teraz ma duże lustro i blat ciągnący się przez cały pokój. |
Remont mieszkania - jak przeżyć i nie zwariować?
Zaskoczenie przeszło jednak ich najśmielsze oczekiwania. Sądzili, że Ania i Rafał wprowadzą do przestrzeni niewielkie korekty, pomogą przy urządzaniu, dobiorą meble, odpowiednie kolory, lampy… Tymczasem zastali zupełnie nowy układ, czytelny, funkcjonalny i bardzo dopasowany do ich trybu życia. Remont trwał 10 miesięcy.
W tym czasie Ania i Rafał postanowili pójść na całość: wyburzyli ściany, zmienili układ pomieszczeń narzucony przez dewelopera, zaprojektowali zupełnie nowe oświetlenie. - Wiedzieliśmy, że właścicielom bardzo zależy na uporządkowanym wnętrzu, dlatego zdecydowaliśmy się podzielić je na dwie strefy. Roboczo nazwaliśmy je „czystą” i „brudną” - mówi Rafał Grudziąż.
Na ścianie miękkie panele marki Fluffo, dekorują i wyciszają. |
Jako oś komunikacyjną przestrzeni wyznaczyli długi korytarz. Po jednej jego stronie znalazł się salon, sypialnia gospodarzy i pokoje dzieci, po drugiej kuchnia, hol, spora garderoba i dwie łazienki. Prosto i czytelnie. Pomieszczenia odchodzące od korytarza utworzyły rodzaj nisz, które Ania zdecydowała się podkreślić nieco ciemniejszym kolorem - sufity i ściany dostały odcienie jasnej szarości, korytarz pozostał biały.
Na ścianie położony został korek, kolorem nawiązujący do drewna, ale bardziej funkcjonalny, bp można do niego przyczepiać ulubione fotografie. |
Mieszkanie w bieli i szarości
- Mieszkanie jest bardzo słoneczne, ale postanowiliśmy dodatkowo rozświetlić je delikatną kolorystyką - wyjaśnia architektka. Trafili w samo sedno, bo biel i szarość to ulubione kolory Agnieszki i Pawła. - Modne wnętrza w zgaszonej, ciemnej kolorystyce są intrygujące, lubimy je oglądać w magazynach wnętrzarskich, ale na co dzień zdecydowanie wolimy bardziej neutralne odcienie. Lepiej nam się w nich odpoczywa - tłumaczą.
Dlatego jasne kolory płynnie spłynęły ze ścian również na podłogi. Naturalne, ciepłe drewno przeplata się z wielkoformatowymi płytami ze spieków kwarcowych. Przez całą długość korytarza biegnie równy „chodnik” z dębowych desek, który na końcu wywija się na ścianę ze stołem jadalnianym. Jednak jest jeszcze coś.
W sypialni gospodarzy, ze względu na nieduży metraż, zaprojektowano na całej szerokości ściany mebel typu kombajn, w który wstawiono łóżko. |
W starannie zaprojektowanych wnętrzach od razu rzuca się w oczy jedna zasada, która rządzi przestrzenią nadając jej wyrazisty smak - drewniane ramki. Konsekwentnie pojawiają się we wszystkich pomieszczeniach. Biegną wokół ścian, ujmują sufity, podłogi, meble…Przewijają się dosłownie wszędzie wyznaczając porządek i geometryczne podziały. To niespodzianka od architektów, specjalnie dla Agnieszki i Pawła.
Ramki pełnią rolę dekoracyjną, ale okazały się też praktyczne, bo można było ukryć w nich oświetlenie. Architekci zdecydowali się na paski ledowe biegnące wzdłuż sufitów. Jedyna tradycyjna lampa w części dziennej znajduje się nad stołem. - Świateł jest tak dużo, że można je zmieniać w zależności od nastroju - mówi Agnieszka. - Wieczorem tworzą bardzo fajny klimat. Mieszkanie urządzono bardzo skromnie. Tylko najpotrzebniejsze meble i sprzęty. Kuchenna zabudowa została zrobiona na zamówienie przez stolarza, podobnie jak drzwi. Dla zachowania czystości projektanci ukryli je idealnie licując ze ścianami.
Mieszkanie marzeń
Słowa danego właścicielom Ania i Rafał dotrzymali w stu procentach. Miała być spójna, czysta i harmonijna przestrzeń. I dokładnie taka powstała. Niedługo minie rok, odkąd Agnieszka i Paweł przeprowadzili się do swojego nowego mieszkania. Śmieją się, że za każdym razem, gdy do niego wchodzą, wydają z siebie jedno wielkie „wow!”.
- Mieszkanie jest cudowne, a zatrudnienie Ani i Rafała to był strzał w dziesiątkę. Chyba nie zamienimy go tak szybko na inne - mówią zgodnym głosem.
W mniejszej łazience zmieścił się brodzik prysznicowy idealnie zlicowany z posadzką. Na ścianach położono prostokątne płytki Elapse włoskiej marki Caesar, a na podłodze spieki kwarcowe. |