Położony w sercu Leslieville w Toronto nietypowy dom stanowi nowoczesne dopełnienie, swego rodzaju "dodatek" w kształcie litery A do zabytkowego, wiktoriańskiego budynku z 1850 roku. Rezydencja była ciemna i ponura. Teraz rozświetla ją dobudowany przeszklony budynek.
Co było głównym wyzwaniem?
Warunkiem było, żeby dom nie przewyższał innych segmentów rezydencji i zachował kształt zbliżony do ogólnej wiktoriańskiej bryły. Nowym właścicielom zależało jednak, aby dobudować poddasze i zaaranżować je na gabinet, sypialnię i łazienkę. Architekci mieli ciężki orzech do zgryzienia. W końcu konserwator budynku zgodził się na małe ustępstwo: dobrze, ale zachowacie XIX-wieczny urok budynku.
Wzorem sąsiedniej rezydencji dobudowano więc poddasze, co bynajmniej nie zepsuło estetyki całego kompleksu. Ale przy ustępstwie konserwatora to był tylko początek pracy. Głównym wyzwaniem było co innego: w jaki sposób przezwyciężyć ograniczenie przestrzeni i brak naturalnego światła, które zasłaniał majestatyczny klon na podwórku. Na szczęście była jeszcze piwnica, która zapewniała dodatkowe pomieszczenie gospodarcze, ale na parterze i piętrze okazało się, że będzie to sprawdzian dla umiejętności architektów. Zakrawało to niemal na mission impossible.
Dzięki innowacyjnym rozwiązaniom i przemyślanemu projektowi udało się jednak osiągnąć to, co wydawało się niemożliwym i to, co zaplanowano na wstępie. I tak całość doprowadzono do szczęśliwego zakończenia.
Konstrukcja domu - najważniejsza jest przestrzeń!
Dom jest bardzo wąski, więc aby maksymalnie wykorzystać przestrzeń, architekci zastosowali niestandardową stolarkę jako główny element parteru. W jadalni elegancka krzywizna wyspy tworzy płynne przejście między wejściem a resztą domu, jednocześnie zachowując w pełni funkcjonalną przestrzeń jadalną. Obły kształt wyspy kontrastuje z prostymi meblami. Znajduje jedynie dopełnienie w stole i delikatnej poręczy.
Z braku przestrzeni wykorzystano każdy kąt, który udało się zagospodarować. Nic nie mogło być na wierzchu, bo inaczej powstałby bałagan nie do ogarnięcia. Na styku kuchni i salonu dębowe szafki mają pełno schowków od podłogi do sufitu. Konstrukcja ta pełni podwójną funkcję: jest praktyczną ławką z miejscem na dole do przechowywania oraz nowoczesnym kinem domowym. Kominek opalany drewnem przydaje się w zimowe wieczory.
Architekci wprowadzili schody z opływowymi delikatnymi poręczami, co sprawiło, że optycznie powiększyła się cenna przestrzeń.
Światło - wyzwanie dla architektów
Architekci umiejętnie rozwiązali również problem światła. W tak wąskim budynku było prawie niemożliwym doświetlić dom w ten sposób, żeby na wszystkich jego piętrach wykorzystać południowe światło z góry oraz ciepłe, zachodnie światło z tylnej fasady domu.
Na poziomie gruntu, rozległe okna od podłogi do sufitu i szklany narożnik zacierają granice między wnętrzem a tym, co na zewnątrz, zapewniając stałą ekspozycję na zmieniające się światło.
Z kolei otwarte schody kierują kaskady światła ze świetlika powyżej, który dzięki drewnianemu dachowi w kształcie litery A, skierowanemu na południe, zapewnia optymalne nasłonecznienie przez cały dzień. Odsłonięte belki z jodły daglezji przecinają świetlik, dodając wnętrzu ponadczasowego charakteru i łącząc go z otoczeniem.
Koniec końców wyszedł z tego dom nie tylko praktyczny, ale także harmonijna mieszanka historii, modernizmu i ciepła. Dzięki niewątpliwie sprytnej konstrukcji, dużym przeszkleniom i starannie dobranych materiałów, dom wpisał się w otaczającą go naturę. Wizja właścicieli i architektów stale ewoluowała w trakcie budowy, bo i budynek wymagał niestandardowych rozwiązań. Udało się jednak przekształcić dom w miejsce pełne historii, nowoczesności i ponadczasowej więzi z naturą.