Jeśli chcemy, by ściany w salonie od progu przykuwały uwagę, nie musimy inwestować w nie wielkich sum. To dobra wiadomość zwłaszcza dla tych, którzy nie są w stu procentach pewni trafności własnych pomysłów. Większość z nich, od tych najprostszych po najbardziej wybujałe, możemy zmaterializować przy użyciu farby ściennej lub tapety - oba rozwiązania nie wydrenują nadmiernie naszego portfela. W dodatku nawet jeśli po roku całkowicie zmienimy koncepcję, nie sprowadzimy na nasz dom remontowego armagedonu: ściany nietrudno przemalować czy wytapetować od nowa bez pomocy fachowców.
Dobierając odpowiednią farbę i technikę aplikacji, możemy uzyskać efekt metaliczny, perłowy lub opalizujący, a także wykreować imitację surowego betonu, stiuku weneckiego, spękanego tynku, zamszu, skóry, pokrytej brokatem tkaniny i wiele innych. Z pomocą szablonów, które oferuje wielu producentów farb, wyczarujemy na ścianach wielobarwne przenikające się wzory. Jeszcze więcej możliwości dają nam nowoczesne tapety; gama tych przeznaczonych do salonu jest znacznie bogatsza, niż w przypadku kuchni czy łazienki. Na panteon wzorniczych trendów powróciły też fototapety, wykorzystujące najczęściej fotografię wielkoformatową, która dzięki technologii cyfrowej prezentuje dziś niezwykłą jakość i wierność.
Kosztowniejsze, ale i trwalsze rozwiązania, to okładzina kamienna (do salonu polecamy trawertyn lub półprzezroczysty onyks), boazeria w wydaniu nowoczesnym (najczęściej w postaci dużych fornirowanych paneli), a od niedawna także płytki ceramiczne - na rynku pojawiły się już serie gresów, metalicznych lub opalizujących mozaik i reliefowanej glazury, dedykowane specjalnie do wnętrz w stylu historycznym lub glamour.
Przez ostatnie lata polubiliśmy też surowy beton, efektowny, a przy tym niedrogi. Spopularyzowany przez modę na lofty, potrafi także w zdumiewający sposób wydobyć urodę tradycyjnych, wręcz mieszczańskich mebli - miękkich, obitych aksamitem sof, kryształowych luster czy ludwikowskich foteli.
opr.: Redakcja
zdjęcie wprowadzające: Caparol