Anna Kotowicz i Artur Puszkarewicz uprawiają tkactwo, garncarstwo, plecionkarstwo, skórnictwo. O źródłach swojej twórczości mówią skromnie: "projekty AZE Design rodzą się w umyśle... niekoniecznie nas samych".
Jednak ich projekty nie wzbudzałyby powszechnego zachwytu, gdyby tradycyjne techniki i motywy ludowego rzemiosła nie zostały przefiltrowane przez ich talent i osobistą wrażliwość.
Anna Kotowicz ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi na kierunku projektowanie graficzne. Artur Puszkarewicz jest absolwentem Wydziału Architektury Politechniki w Białymstoku.W 2006 roku założyli studio projektowe AZE Design. O założeniach swojego przedsięwzięcia tak mówią:
"Chcemy, by projektowane przez nas obiekty miały wszelkie znamiona rękodzieła, równocześnie zaskakiwały jakością oraz współczesnym wzornictwem. Uważamy, że techniki rękodzielnicze mogą być żywym i efektywnym narzędziem kreacji. Wierzymy, że ciągłość jest związana z nieustanną ewolucją, a szacunek do przeszłości nie wyklucza otwartości na współczesne inspiracje".
A inspiracją jest dla nich natura, kultura podlaskiej wsi, tradycyjne rzemiosło. Liczne nagrody są dowodem na słuszność obranej drogi: obrus Messy dostał wyróżnienie w konkursie My World organizowanym przez Bristish Council i Narodową Galerię Sztuki Zachęta, a projekt tapety Mazzy otrzymał godło Prodeco 2007 w konkursie Elle Decoration w kategorii Projekty Młodych.
Oprócz tego, że Anna i Artur sprzedają projekty pod własną marką, współpracują także z tak znanymi producentami jak Italvelluti, Agnella, LEE Jeans czy Sztuka Beskidzka.
Jaka jest historia AZE Design?
Anna Kotowicz i Artur Puszkarewicz: Historia AZE jest nierozerwalnie związana z Podlasiem, gdzie postanowiliśmy zamieszkać po wyprowadzce z Wielkiego Miasta, którym byliśmy mocno znużeni.
Świadomy wybór miejsca do życia wiązał się też z przewartościowaniem w sferze zawodowej. Eksperyment trwa od 5 lat. Z powodzeniem, bo od tego czasu zajmujemy się wyłącznie tym, co nam sprawia przyjemność.
W jaki sposób udaje się Wam łączyć dawne techniki rękodzielnicze z najnowszą technologią?
Żyjemy i projektujemy w miejscu, gdzie w naturalny sposób stykamy się z tradycyjnym rzemiosłem i rzemieślnikami. To ludzie, którzy swój warsztat doskonalą od ponad 60 lat, a tajniki rzemiosła czerpią z wiedzy przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Niestety, to zjawisko zanikające, co czyni wytwory rzemiosła czymś całkowicie unikatowym.
Jesteśmy zdania, że te techniki z powodzeniem mogą być wykorzystywane we współczesnym projektowaniu. Połączenie starego z nowym daje zaskakujące rezultaty. Dobrym przykładem mogą być wykonywane techniką szydełkową dywany Nodus oraz haftowane obrusy Messy (oba zaprojektowane w 2006 roku), które z powodzeniem sprzedają się w Polsce, Europie i poza nią.
Ten kierunek w naszej działalności projektowej doceniła też Li Edelkoor, włączając je do swojej wystawy Talking Textiles w Mediolanie, gdzie swoje prace prezentowali również m.in. Marteen Baas, Nacho Carbonell, Kiki van Eijk, Studio Job, Hella Jongerius, Claudy Jongstra, Raw Edges czy Iga Sempe.
Poza efektem finalnym istotny jest dla nas wymiar etyczny tego typu współpracy. Projektując nowe wzory w oparciu o unikatowe, dostępne lokalnie techniki, chcielibyśmy stwarzać miejsca pracy i sprzyjające okoliczności ekonomiczne dla zachowania ciągłości tradycji rzemieślniczej.
W zjawisku powstawania produktu istotny jest dla nas nie tylko jego początek czy efekt końcowy, ale cały PROCES. Chcielibyśmy, by konsument nie tylko używał naszych produktów, ale by ich nabyciu towarzyszyła refleksja, skąd pochodzą i w jakich okolicznościach powstały. W dobie przesytu stawiamy na świadomy wybór.
Wasze projekty są nie tylko praktyczne, ale nierzadko także zabawne. Uważacie, że nasze wnętrza są zbyt poważne, za mało w nich luzu i poczucia humoru?
Poczucie humoru i dystans to cechy niezbędne nie tylko przy wyborze armatury łazienkowej...
Który z Waszych projektów został najcieplej odebrany przez użytkowników?
Wydaje się, że obrus Messy jest tym przedmiotem, który do dziś jest żywo komentowany w polskich i zagranicznych mediach. Był publikowany w wydawnictwach książkowych komentujących współczesny europejski design.
Znalazł też swoje miejsce w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie oraz dołączono go do kolekcji tekstyliów użytkowych Muzeum Narodowego Niemiec. Jest też produktem, który cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem nabywców nie tylko z Polski czy UE. Zaczynamy wierzyć, że udało nam się zaprojektować produkt uniwersalny, nie poddający się trendom i przemawiający do wielu odbiorców niezależnie od szerokości geograficznej.
Czy moglibyście coś podpowiedzieć młodym ludziom urządzającym swoje pierwsze mieszkanie? Czego powinni się wystrzegać, a czym kierować?
Jesteśmy wyznawcami "umiarkowanego minimalizmu". Zasada "im prościej, tym lepiej" zawsze się sprawdza. Przydatny jest także wspominany już dystans - zanim zrobimy pierwszy krok, warto przeanalizować potrzeby, możliwości finansowe, upodobania estetyczne i dobrze "przymierzyć" je do przestrzeni, którą mamy do dyspozycji.
Gdzie można obejrzeć, gdzie kupić Wasze projekty?
Nasze produkty można obejrzeć i kupić w dwóch warszawskich salonach: BEETROOT (www.beetrootonline.com) oraz FAFARAFA (www.fafarafa.pl). Dostępne są także za pośrednictwem sklepów internetowych m.in.: www.stereodesign.pl, www.9design.pl, www.bajarka.pl, www.crazyshop.pl, www.designersko.pl/sklep, www.eastofparis.pl, i www.lifestory.pl.