Jego obrazy nie krzyczą. Milczą, ale w tej ciszy słychać wszystko - smutek, czułość, ironię i lęk przed przemijaniem. Witold Wojtkiewicz, artysta o sercu delikatnym jak jego kreska, potrafił z melancholii uczynić poezję, a z groteski - prawdę o człowieku. Dziś jego twórczość powraca na wystawie „Czarny karnawał. Ensor / Wojtkiewicz” w Muzeum Narodowym w Warszawie, gdzie spotykają się dwa światy - belgijskiego mistrza groteski i polskiego wizjonera smutku.

Artysta o dosłownie kruchym sercu i niezwykle czułej wyobraźni, Witold Wojtkiewicz (1879-1909) malował świat, który balansował między snem a jawą, melancholią a groteską. W jego obrazach pierroci i dzieci, lalki i matki, wariaci i święci tworzą wspólny teatr istnienia, cichy, pełen współczucia, ale też ironicznie przejrzysty. Jego twórczość, jakby przeczuwająca kres, pulsowała świadomością śmierci - tej prawdziwej, która przyszła przedwcześnie, gdy ciężka choroba serca i postępujące wyniszczenie organizmu przerwały jego życie w wieku zaledwie trzydziestu lat. Mówi się, że najwierniejszą towarzyszką artysty była matka opiekunka i powierniczka jego samotności, obecna przy nim aż do końca, a zmarł na serce w wieku zaledwie 30 lat.

Wojtkiewicz żył skromnie, w świecie przyjaciół-malarzy, poetów i satyryków krakowskiej bohemy. Z Leopoldem Gottliebem, Vlastimilem Hofmanem i Janem Rembowskim współtworzył Grupę Pięciu, z której wyrastała nowoczesna polska wrażliwość. W krakowskiej „Jamie Michalikowej” bywał nie tylko świadkiem, ale i uczestnikiem artystycznego karnawału. Projektował zaproszenia, tworzył dekoracje, a później zamieniał ten świat na swój własny: cyrk melancholii, w którym maska staje się twarzą, a twarz maską.

Witold Wojtkiewicz (1879-1909), „Cyrk”, z cyklu „Cyrk” 1907 r., olej, płótno Muzeum Śląskie w Katowicach.

Witold Wojtkiewicz - malarstwo o emocjonalnej głębi

Witold Wojtkiewicz był artystą, który potrafił przemienić codzienność w metaforę, a groteskę w poezję. Jego sztuka, choć zakorzeniona w epoce Młodej Polski, wymyka się jej formułom. To malarstwo o niezwykłej emocjonalnej głębi, jednocześnie delikatne i drapieżne, liryczne i gorzkie. Wojtkiewicz malował jak poeta, obrazem opowiadał o rzeczach, o których inni bali się mówić: o samotności, przemijaniu, o kruchości człowieka ukrytego za maską codzienności.

Jego postaci: pierroci, dzieci, klauni i lalki są nie tylko bohaterami scenek, ale nośnikami ludzkich emocji. Zawieszone w półruchu, trwają w ciszy, jakby wsłuchane w siebie. Z pozoru niewinne, emanują niepokojem. W tym tkwi siła obrazów Wojtkiewicza: łączą one dziecięcy teatr i metafizyczny dramat, śmiech i ból, czułość i rozpacz. Zamiast ilustracji świata, Wojtkiewicz tworzył jego wewnętrzny cień, subtelny, przefiltrowany przez melancholię i współczucie.

Witold Wojtkiewicz (1879-1909), „Orka”, 1905 r.,olej, płótno; Muzeum Narodowe w Warszawie

Wyjątkowość malarstwa Wojtkiewicza polega też na języku formy. Zrezygnował on z akademickiej dekoracyjności, by stworzyć własny, rozpoznawalny idiom, matowe tonacje tempery, zgaszone błękity i kredowe szarości, które przypominają kurz dawnych snów. Te barwy zdają się wypływać nie ze światła, lecz z emocji. Właśnie one nadają jego pracom niepowtarzalną, intymną aurę, jakby każda scena była wspomnieniem z innego świata.

Witold Wojtkiewicz (1879-1909), „Porwanie królewny (Ucieczka)” z cyklu „Z dziecięcych póz”, 1908 r., olej, płótno Muzeum Narodowe w Warszawie.

Wojtkiewicz był też jednym z pierwszych polskich artystów, którzy potrafili połączyć ironię z metafizyką. Jego groteska nie ośmiesza, raczej współczuje. Maski nie kryją pustki, lecz ból. Każda karykatura w jego ręku staje się portretem duszy. W tym sensie jego twórczość wyprzedziła swoje czasy zapowiadając ekspresjonizm, surrealizm i egzystencjalną wrażliwość XX wieku.

Dziś jego sztuka pełna delikatności, ironii i zadumy nad kruchością życia brzmi niezwykle aktualnie. W czasach przesytu i pośpiechu przypomina o potrzebie wrażliwości, empatii i spojrzenia w głąb człowieka. Sztuka Wojtkiewicza zachwyca nie tylko kunsztem, ale też empatią i duchową przenikliwością. W świecie, który często staje się zbyt głośny, jego malarstwo uczy uważności. Patrząc na jego prace, dostrzegamy, że w ciszy też można mówić głośno, a w melancholii odnaleźć ukojenie. Po ponad stu latach jego wizje nadal poruszają, gdyż dotykają tego, co w człowieku niezmienne: tęsknoty za sensem, za drugim człowiekiem, za światłem, które nie oślepia, lecz leczy.

Muzeum Narodowe w Warszawie zaprasza na wystawę „Czarny karnawał „Ensor / Wojtkiewicz” - bezprecedensowe zestawienie twórczości Jamesa Ensora i Witolda Wojtkiewicza, artystów przełomu XIX i XX wieku, których wyobraźnie splatają się w przewrotnym dialogu.

Wystawa Czarny karnawał. Ensor / Wojtkiewicz

Tę właśnie perspektywę wydobywa wystawa „Czarny karnawał. Ensor / Wojtkiewicz” w Muzeum Narodowym w Warszawie. Zestawienie dzieł belgijskiego mistrza groteski Jamesa Ensora (1860-1949) z melancholijnymi wizjami Wojtkiewicza otwiera niezwykły dialog o naturze świata, w którym śmiech sąsiaduje z rozpaczą, a maska mówi więcej niż twarz. Dzieła Jamesa Ensora i Witolda Wojtkiewicza są tego wspaniałym przykładem. Wystawa to pierwsza tak szeroka prezentacja twórczości Jamesa Ensora w Polsce. Jego dzieła, zestawione z obrazami Wojtkiewicza, tworzą nową i zaskakującą narrację. Ekspozycja powstała dzięki współpracy Polski z regionem Flandrii w Belgii. „Kultura ma moc budowania mostów, łączy ludzi ponad czasem i granicami. Podkreśla to, co mamy wspólnego, a jednocześnie wzywa nas, żebyśmy patrzyli na rzeczywistość z innej perspektywy. Dzieła Jamesa Ensora i Witolda Wojtkiewicza są tego wspaniałym przykładem. Jestem niezmiernie dumna, że dzięki niesamowitemu zaangażowaniu wielu muzeów, w tym wiodących belgijskich instytucji, takich jak Królewskie Muzeum Sztuk Pięknych w Antwerpii, Muzeum Sztuk Pięknych w Brukseli, Muzeum Karnawału i Masek w Binche oraz MuZEE w Ostendzie, możliwe jest zebranie razem prac Ensora i pokazania ich polskiej publiczności” - mówi Caroline Gennez, flamandzka minister kultury. - Dzięki wielostronnej współpracy możemy zaprezentować polskiej publiczności wyjątkowe dzieła, które nigdy wcześniej nie opuściły Belgii – dodają kuratorzy wystawy.

James Ensor (1860-1949), „Maski patrzące na żółwia”, 1894 r., olej, płótno na desce Ensor Fundation, Ostenda.

Blisko dwieście dzieł tworzy teatralną, pulsującą przestrzeń, krainę pomiędzy życiem i snem, absurdem i czułością. W tym czarnym karnawale spotykają się dwie wrażliwości, które dzielił czas i język, ale łączyła ta sama intuicja: że piękno, nawet sple- cione z bólem, jest formą ocalenia.

Czarny karnawał. Ensor/Wojtkiewicz

  • Muzeum Narodowe w Warszawie

  • wystawa czynna do 11 stycznia 2026 roku

Autor
Artysta Witold Wojtkiewicz - czułość pod maską
Anna Grużewska
Dziennikarka, redaktorka, miłośniczka designu i malarstwa. Skończyła warszawską ASP i Wydział Dziennikarstwa UW. Redaktor naczelna magazynu Czas na Wnętrze. Ogląda sesje,...