Todd Bracher projektuje przedmioty o uderzająco oszczędnych formach. Jak sam przyznaje w designie interesuje go wyłącznie prostota, jednak musi to być prostota z duszą i głębią. W efekcie tworzy wyrafinowane, doskonale skonstruowane designerskie przedmioty, które przyniosły mu uznanie na całym świecie.
Jak wielu amerykańskich świeżo upieczonych designerów, Todd Bracher zatrudnił się w korporacji, dla której projektował takie rzeczy, jak narzędzia do grillowania, piloty do zdalnego sterowania i półki na przyprawy. Jednak, jak się szybko okazało, to nie było to, czego pragnął.
- Chciałem poezji i artyzmu, za którym mógłbym podążyć - relacjonuje początki swojej kariery. Przekonany, że czegoś mu brakuje, zaczął się ubiegać o stypendium Fulbrighta i wyjazd do Europy.
Tym sposobem w wieku 24 lat wyruszył za Atlantyk. Podróż, która miała być chwilową przygodą i odskocznią, przeciągała się dziesięć lat i na zawsze zdefiniowała Todda Brachera jako designera. Najpierw trafił do Kopenhagi gdzie przez dwa i pół roku studiował projektowanie wnętrz i produktu. Z Danii wyjechał do Mediolanu do legendarnej włoskiej firmy Zanotta, w której został najmłodszym projektantem w historii.
Z Mediolanu do Londynu, do swojego międzynarodowego studia, ściągnął go sam Tom Dixon. W poszukiwaniu niezależności Todd wyruszył dalej, do Paryża, w którym założył własne studio i gdzie jednocześnie pracował jako wykładowca designu. Doświadczenia zdobyte w tych czterech krajach ostatecznie ukształtowały go jako projektanta.
W Danii wykształciło się jego przywiązanie do szczegółów i precyzji wykonania, we Włoszech umiejętność powiązania formy z ideą stojącą za przedmiotem, w Anglii dążenie do indywidualizmu, a we Francji do tworzenia przedmiotów "uczciwych" i prostych.
Stół z otwartym środkiem, przypominającym gniazdo, z pewnością się wyróżnia. Seria Boom, mimo ogromnej prostoty, jest niezwykle wyrazista. |
Z połączenia tych składników Todd Bracher wykształcił swój styl, który określa jako "estetykę inżynieryjną", w której nadrzędnym celem jest funkcjonalizm, a środkiem do niego redukcja. Redukcja materiałów oraz wszystkiego, co zbędne, ma prowadzić do "nagiej esencji przedmiotu".
- Nie jestem zainteresowany projektowaniem rzeczy po prostu pięknych. Obiekt może być piękny, ale przede wszystkim musi być użyteczny i praktyczny - uważa Todd Bracher.
W tym duchu powstały niemal wszystkie jego projekty np. kanapa Freud, krzesło Nest, czy lampa Dome, która w 2008 roku została uznana przez opiniotwórczy magazyn "Wallpaper" Projektem Roku. Doskonale wyważona forma jest tu ozdobą sama w sobie, a każdy dodatkowy element byłby przesadą.
Mimo, że Todd Bracher doskonale czuje się w Europie i zdążył się tu zadomowić, w 2007 roku względy osobiste przywiodły go z powrotem do rodzinnego Nowego Jorku, gdzie założył studio na terenie dawnej stoczni na Brooklynie. Jest to na wpół opuszczony teren, który powoli zaczynają zajmować artyści, rzemieślnicy i projektanci. W tej nietypowej przestrzeni, w pewnym sensie bardzo europejskiej, z powodzeniem pracuje do dziś. Tam projektuje designerskie przedmioty, które "nie próbują być niczym innym poza tym, czym są".
Jednak pomimo, że Todd Bracher osiadł już na stałe w Nowym Jorku, to wciąż w pracy najbardziej inspirują go podróże. Nieustannie poszukuje doświadczeń, których nigdy wcześniej nie zaznał i najbardziej lubi pracować nad rzeczami, których jeszcze nigdy nie robił. Świadczy to o jego eksperymentalnym podejściu do projektowania. Zresztą szczerze wyznaje, że gdyby nie mógł być designerem, zostałby fizykiem.