Jego lampy od ponad 60 lat cieszą się nieustannym powodzeniem! Poul Henningsen doskonale zapanował nad światłem, dając mu niezwykłą i funkcjonalną oprawę.
Zachwyca organiczną formą i wyjątkowym światłem, które wydobywa się spod 72 metalowych płytek, otulając całe pomieszczenie przyjemnym, ciepłym, rozproszonym blaskiem. Rzeźbiarska i spektakularna lampa Artichoke obchodzi w tym roku sześćdziesiątkę i cały czas cieszy się niezwykłym zainteresowaniem. A to motywuje producenta, którym nieprzerwanie od 1958 roku jest Louis Poulsen, do proponowania coraz to nowych wersji lampy, różniących się wielkością, barwą i materiałem. I tylko nazwę ma mało efektowną.
Wielkie projekty Poula Henningsena - lampa "Karczoch"
Twórca, Poul Henningsen, ochrzcił ją bowiem mianem Karczocha. Co prawda, rzeczywiście, forma lampy została zainspirowana jego liśćmi, ale gdy patrzy się na nią w całym jej splendorze, ma się nieodpartą chęć określić ją zdecydowanie bardziej wzniośle. Na pocieszenie warto dodać, że projektant dodał do jej nazwy swoje inicjały: PH, które noszą zresztą wszystkie jego świetlane arcydzieła.
Wielkie projekty Poula Henningsena - lampa Snowball
A są wśród nich także nieco skromniejsza od Karczocha, nawiązująca kształtem do śnieżnej kuli Śnieżka (PH Snowball), której górna część pierścieni błyszczy, odbija i rozprasza światło, a dolna jest matowa i pozostaje w cieniu, czy jeszcze bardziej niepozorna „Piątka” (PH 5). Jej prototyp powstał jeszcze w latach 20. XX wieku, ale do produkcji wdrożono ją, podobnie jak Karczocha i Śnieżkę, dopiero w roku 1958. Henningsen pracował nad nią 10 lat, szukając optymalnego rozwiązania, które dałoby przyjemne, nierażące światło.
W poszukiwaniu idealnego światła
Poszukiwania idealnego światła i formy lampy, która by je wydobyła, wzięły się z doświadczeń projektanta światłem elektrycznym, które zobaczył po raz pierwszy jako nastolatek, w 1907 roku. I chociaż była to prawdziwa sensacja i ogromny przełom w dziejach, to młody Henningsen nie podszedł do wynalazku z nadmiernym entuzjazmem. Światło elektryczne było dla niego zbyt ostre, raziło go i było mało nastrojowe.
Później zauważył natomiast, że wielu Duńczyków mimo wynalezienia elektryczności mieszka w niedoświetlonych pomieszczeniach. Doszedł do wniosku, że optymalne będzie światło przypominające blask lampy naftowej - ciepłe, rozproszone, klimatyczne i miłe dla oka. Takie będzie chciał mieć w domu każdy. I tak wymyślił w sumie okołu stu modeli lamp: stojących, stołowych, żyrandoli i kinkietów, poświęcając większość swojego życia na oswajanie światła. Ale ich droga pod strzechy nie była łatwa.
Choć prace nad lampami były bardzo zaawansowane już w latach 20. i wtedy też powstały znane dzisiaj projekty, to na ich wdrożenie do produkcji Henningsen i wszyscy miłośnicy nastrojowego światła w designerskiej oprawie musieli poczekać do końca lat 50. W międzyczasie projektant oddawał się innym aktywnościom: pisał, wydawał polemiczne, lewicujące czasopismo „Kritisk Revy”), tworzył piosenki rewiowe zachęcające do otwartego stylu życia (był wszak synem - i to nieślubnym - pisarki i propagatorki swobód seksualnych Agnes Henningsen i satyryka Carla Ewalda), uczestniczył także w antyfaszystowskich kampaniach propagandowych, malował, pisał scenariusze filmowe. Słynął jako nieprzejednany krytyk sztuki, architektury i społeczeństwa.
Jego lampy najpierw zdobyły pomieszczenia użytku publicznego i hale przemysłowe, np. Karczoch zaprojektowany został dla modernistycznej kopenhaskiej restauracji Langelinie Pavillonen. Jako domowe spotykały się z krytyką jako zbyt awangardowe. Jednak z czasem nie tylko zdobyły serca zwykłych użytkowników, ale zmieniły zmieniły całe podejście do projektowania oświetlenia.