Choć na pierwszy rzut oka trudno przeprowadzić dowód na to, że opony mogą sprzyjać rozwojowi designu, historia fotela Bibendum udowadnia, że jest to jednak możliwe.
Bohater naszego tekstu, fotel Bibendum autorstwa Eileen Gray, mógłby dziś być statecznym starszym panem. Tak przynajmniej wynika z metryki. Jednak mebel zaprojektowany z zachwytu nad nowoczesnością wciąż imponuje ciekawą formą, perfekcyjną wygodą, niebanalną stylistyką.
Eileen Gray, fotel Bibendum, opony i...ludzik Michelin!
Eileen Gray była bez wątpienia kimś, kogo bez cienia wahania moglibyśmy nazwać pionierką. Arystokratka z urodzenia absolutnie nie podzielała koncepcji roli kobiety, jaką miały jej sfery. W bardzo młodym wieku postawiła na niezależność, której broniła i sferze prywatnej, i zawodowej.
Dlatego, gdy przyjęła zlecenie na projekt apartamentu paryskiej modystki madame Mathieu Lévy, postanowiła, że urządzi go na własnych warunkach. Prace trwały aż trzy, pełne napięć i kłótni, lata. Madame Lévy nie była bowiem byle kim, tylko jedną z najsłynniejszych francuskich modystek. Zlecenie było prestiżowe, dlatego Gray postawiła wszystko na jedną kartę. Finalnie bardzo jej się opłaciło, gdyż otwarcie apartamentu stało się wydarzeniem towarzyskim paryskiej socjety.
Uwagę przyciągał nietypowy fotel wyglądający jak napompowany. Okazało się, że projektując mebel Gray inspirowała się reklamą opon firmy Michelin. Jej emblematem był zażywny ludzik nazywany Bibendum. Każdy kto chciał być nowoczesny, musiał wówczas posiadać auto, każdy kto chciał mieć nowoczesny mebel, musiał wybrać projekt Gray.