Gdyby ktoś powiedział sto lat temu artystom awangardowym, że ich prace trafią do najpoważniejszych muzeów, pewnie pukaliby się w czoło. Marinetti w manifeście futuryzmu marzył, żeby zatopić wszystkie muzea, pisząc: „Muzea: absurdalne rzeźnie malarzy i rzeźbiarzy, którzy zabijają się wzajemnie ciosami barw i linii wzdłuż skłóconych ścian! (…) Podziwiać stary obraz, to znaczy wlewać naszą wrażliwość do urny grobowej, zamiast skierować ją w dal w gwałtownym wytrysku twórczości i działania”.

Jednak los był złośliwy i tym razem, o czym można się przekonać, odwiedzając warszawskie Muzeum Narodowe. Trwa tam właśnie wystawa sztuki awangardowej ze zbiorów własnych muzeum. Marinettiego co prawda nie uświadczymy, ale innych buntowników sztuki jak najbardziej.