Dalekowschodnie inspiracje, niczym orientalne przyprawy, nadają wnętrzom wyrazisty posmak. Szum morza, słońce i ciepły piasek… Czasem nie trzeba więcej, by się zrelaksować i odpłynąć myślami od rzeczywistości. Każdy z nas ma takie chwile, gdy marzy, by wyrwać się z pracy i pojechać w jakieś urokliwe miejsce blisko natury.
Grażyna i Zenon należą do tych szczęśliwców, którzy posiadają własny cichy kąt malowniczo położony nad morzem. Ich sopockie mieszkanie to właśnie taka bezpieczna przystań, w której odpoczywają od wielkomiejskiego zgiełku. Na co dzień mieszkają w Warszawie, ale gdy tylko nadarzy się okazja, wsiadają w samochód i pędzą do Sopotu. Starają się przyjeżdżać na weekendy i zawsze choć część urlopu spędzają właśnie tutaj.
Oboje całkowicie ulegli czarowi tego miasta. Uwielbiają spokojne uliczki ze starymi posiadłościami, które od morza dzieli tylko kilka kroków. Grażyna podkreśla też, że w Sopocie nawet poza sezonem nie można się nudzić. Przez cały rok odbywają się interesujące imprezy kulturalne, nie mówiąc już o zatrzęsieniu świetnych knajpek, kawiarenek i pubów.
Salon w stylu kolonialnym. Rzeźbioną szafkę sprowadzona z Szanghaju - ma ponad 150 lat. | Nad trawertynowym kominkiem wisi marynistyczny obraz Ludwika Dilla. |
Mieszkanie kupili w 2005 roku. Od początku wiedzieli, że będzie to "wakacyjna kwatera", więc 50 m2 zupełnie im wystarczy. Nie zmienili nawet układu pomieszczeń. Jest tu salon otwarty na niewielką kuchnię oraz sypialnia i łazienka. To czwarte piętro, więc z okien można podziwiać piękną panoramę na dachy okolicznych domów.
Przy aranżowaniu wnętrz Grażynie i Zenonowi nie pomagał żaden specjalista. Wystrój mieszkania jest więc ich dziełem. Widać tu miłość do morza i dalekich podróży, interesującą mieszankę stylu marynistycznego i kolonialnego.
Kunsztowne meble z Dalekiego Wschodu, głównie z Chin, oraz żaluzje, parapety i obudowy kaloryferów z drewna tekowego wprowadzają klimat egzotyki. W mieszkaniu w nadmorskim kurorcie nie mogło zabraknąć marynistycznych akcentów. W salonie, tuż przy trawertynowym kominku, stoi mosiężna luneta z początku XX wieku, prezent od przyjaciół. Także portugalskie lampy pod sufitem zawieszone są na dekoracyjnych kotwicach.
Na parapecie w salonie pani domu wyeksponowała swoje najpiękniejsze nabytki. Wśród muszli o fantazyjnych kształtach i kolorach stoi srebrny model portugalskiego galeonu z przełomu XIX i XX wieku. Tak misternie go wyrzeźbiono, że można się nawet dopatrzyć miniaturowych flag i armatek. Obok soi figurka z brązu przedstawiającą dzieci bawiące się małym okrętem - dzieło włoskiego artysty Aristida Ramierego. Marynistyczne obrazy Ludwika Dilla na ścianach sprawiają, że niemal czuje się tu morską bryzę.
W salonie uwagę zwracają piękne chińskie meble. Na ponad 150-letniej szafce z Szanghaju przycupnęła biała mewa z miśnieńskiej porcelany. Ten ptak to herb Sopotu. Smoki wyrzeźbione na ławie z ciemnego drewna to chiński znak szczęścia i pomyślności. Dawny stolik do gier teraz służy po prostu do jedzenia.
Sypialnia w kolonialnym stylu. Obok łóżka z drewna tekowego chińskie stoliki nocne i lustro w drewnianej rzeźbionej ramie. | Praktyczna i funkcjonalna łazienka. Jest tu kabina z hydromasażem. |
Nad XIX-wiecznym barkiem z porcelanowymi tacami Grażyna i Zenon zawiesili fajkę rezerwisty należącą niegdyś do słynnego lotnika Stanisława Skalskiego. To jeden z najciekawszych przedmiotów w ich kolekcji. O aukcji pamiątek po bohaterze bitwy o Anglię Grażyna i Zenon dowiedzieli się z telewizji, a że pan domu fascynuje się historią drugiej wojny światowej, nie mogli przepuścić takiej okazji.
Kuchnię od salonu oddziela ażurowa przesłona z chińskich drewnianych okiennic. To pomysł Grażyny. Obok, wisi klatka na ptaki. Kto wie, może podobną miał cesarz z baśni "Słowik" Hansa Christiana Andersena?
Nowoczesna kuchnia nie odstaje od reszty mieszkania. To dzięki płytkom ściennym, które fakturą przypominają słomianą matę i dobranym pod kolor do mebli w salonie frontom szafek.
W sypialni króluje łóżko z drewna tekowego. Podłużne lustro, stoliczek i pudełko przyjechały oczywiście z ojczyzny mędrca Konfucjusza. Natomiast wąskie poduszki haftowane w statki Grażyna wypatrzyła w Brugii, gdzie od lat mieszka najstarsza córka. Nie mogła ich nie kupić do swego nadmorskiego azylu, gdzie szum fal i krzyki mew przerywają od czasu do czasu jedynie odgłosy nocnego życia Sopotu.