Pani Alicja od początku dobrze wiedziała, jak chce mieszkać. Potrzebowała jedynie fachowego wsparcia osób, które znają się na architekturze wnętrz i pomogą jej przekuć marzenia w rzeczywistość. Zdała się więc na dwie projektantki: Agnieszkę Kobylańską i Jolantę Kwilman. Wspólnymi siłami stworzyły jasne, przyjazne wnętrze, w którym nie zabrakło żartobliwych elementów.

Projektantki rozpoczęły od poszukiwania pomysłów - efektownych, ale nie obciążających kieszeni gospodarzy. Układ pomieszczeń nie uległ większym zmianom. Wysiłki architektek zmierzały do rozświetlenia wnętrz, mieszkanie bowiem nie jest słoneczne. Ostatecznie zdecydowały się pomalować strefę dzienną na kolor biały. To optyczne powiększyło przestrzeń.

Aby jeszcze wzmóc tę iluzję, zamiast desek czy paneli projektantki wymyśliły podłogę z żywicy epoksydowej w kolorze białym. Podłoga zdaje się nie mieć początku i końca, a jej gładka powierzchnia niczym lustrzana tafla odbija światło.

 
Zamiast płytek ceramicznych nad blatem przyklejono tapetę w zielone gruszki i jabłka.   Efektowną ozdobą salonu jest fototapeta z widokiem Nowego Jorku.

- Podłoga z żywicy epoksydowej nie jest droga, i na dodatek wyjątkowo praktyczna - twierdzą projektantki. - Drewno z czasem się niszczy, natomiast żywica jest wyjątkowo trwała. Nie ma kłopotów z jej czyszczeniem, można myć ją wodą - zgodnie zapewniają. Nie ukrywają też, że chodziło o to, aby w mieszkaniu nie było sztampy i ogranych trików. Podłoga z żywicy, podobnie jak inne nietuzinkowe propozycje projektantek, spodobała się pani Alicji.

Kolor biały rządzi więc nie tylko części wypoczynkowej i kuchennej, pojawia się również w innych miejscach, na przykład w sypialni gospodarzy.

W salonie uwagę przyciąga fototapeta z panoramą Nowego Jorku. To życzenie pani domu.
- Uwielbiam fototapety. Szczególnie takie z panoramą wielkiego miasta - opowiada właścicielka. Początkowo na fototapecie w mieszkaniu pani Alicji obowiązkowo miał się pojawić widok na Warszawę. Ostatecznie stanęło na bardzo fotogenicznym  motywie nowojorskim.

Projektantki zadbały o interesującą ekspozycję zdjęcia - oświetlają je halogeny zainstalowane w ramie z gips-kartonu. Ponieważ kącik wypoczynkowy tworzą dwie sofy ustawione w rogu, także długa fototapeta z widokiem Nowego Jorku przechodzi z jednej ściany na drugą.

Pani Alicja nie wyobrażała sobie nowego mieszkania bez ukochanego koloru zielonego, zwłaszcza w jego jasnym, optymistycznym odcieniu. Jest on tu równie ważny jak wszechobecna biel - ożywia wnętrze i wnosi dobrą energię. - Podoba mi się zieleń w towarzystwie bieli, szarości i czerni - mówi właścicielka. I właśnie takie połączenia wprowadziły architektki.

 
W nowoczesnej sypialni widać inspiracje stylem angielskim i prowansalskim. Zamiast lampek nocnych są halogeny w zabudowie nad łóżkiem.   W łazience nie mogło zabraknąć zieleni - są więc płytki ścienne w tym kolorze. Wanna została podkreślona czernią.

Zielone miały być nawet sofy w salonie, ale nie udało się znaleźć odpowiednich. Skończyło się więc na dodatkach; poduszki, pled, akcesoria i motyw na fototapecie w kuchni - wszędzie widać najważniejszą z wiosennych barw. Nawet minimalistyczny stolik z mlecznego szkła jest zielony.

Radosna, kojarzący się ze świeżą trawą zieleń zadomowiła się nie tylko w sypialniach, ale także w obu łazienkach.

Właścicielce nie brak poczucia humoru, więc musiało się tu znaleźć kilka kilka dowcipnych przedmiotów. Na przykład srebrzysty renifer stoi w salonie przez cały rok. Jak to się stało, że nieodłączny towarzysz świętego Mikołaja nie wyemigrował po świętach do Laponii? Metalowa figura ze sklepu Almi Décor tak spodobała się córce pani Alicji, że nie było wyjścia: trzeba było  przytaszczyć zwierzaka do domu. A że renifer do najlżejszych nie należy, nikt już nie próbował go usunąć. Został więc, nadając wnętrzu nieco surrealistyczny klimat.

Trudno powstrzymać się od uśmiechu, wchodząc do małej łazienki. Przy sedesie widzimy naklejkę z zachętą: "Dołącz i zajmij miejsce". Pani Alicja wyszperała ją w Internecie. Również dla zabawy powiesiła na ścianach zdjęcia Marilyn Monroe. - Marilyn kojarzy mi się z kiczem i humorem - mówi. - Zresztą tu wszystko jest na pograniczu kiczu i żartu. Lubię taką swobodną grę konwencjami - dodaje z uśmiechem.