Wilanów - część miasta, z którą Marta i jej mąż są związani już od lat. Ona - projektantka, stylistka, wizażystka. On - dyrektor w jednej z dużych firm. Oboje młodzi i aktywni. Wcześniej mieszkali na Sadybie i Stegnach, więc i teraz rejon, w którym mieli rozpocząć poszukiwania kolejnego mieszkania, nie budził wątpliwości. Było jasne, że to musi być ich ulubiona, południowa część Warszawy. Nowe lokum znaleźli w zacisznym - jeszcze! - zakątku Wilanowa, w świeżo oddanym budynku, na trzecim piętrze.
Narożne mieszkanie, dobrze doświetlone, z wygodnym, okalającym je tarasem, skąd rozciąga się ładny widok - wprawdzie nie na park, ale na otwartą przestrzeń, z zielenią w tle. To właśnie był jeden z najważniejszych argumentów przemawiających za tym wyborem. Bowiem na tych dwóch elementach - przestrzeni i świetle - opierały się założenia aranżacji wymarzonego mieszkania.
Oczywiście przed ostatecznym wykończeniem należało je nieco przebudować i zmienić układ pomieszczeń. Zburzona została zatem ściana zbyt dużego korytarza, w miejscu zbędnej garderoby usytuowano prysznic, wyburzone zostały ściany w kuchni, przesunięte drzwi gabinetu. W ten sposób uzyskano otwartą sypialnię, do której wchodzi się bezpośrednio z krótkiego korytarza. Przylega do niej przestronna łazienka. Obok znajduje się gabinet.
Reszta powierzchni to salon otwarty na kuchnię, z głównym wyjściem na taras, i osobne WC. W efekcie usuwania ścian zniknęły także niemal wszystkie drzwi. Poza wejściowymi pozostały tylko te do gabinetu i - rzecz jasna - do toalety. Tu jednak zainstalowano nie tradycyjne, lecz azjatyckie, rzeźbione, skrzydłowe i charakterystycznie składane.
Dzięki wprowadzonym zmianom mieszkanie zyskało na funkcjonalności, ale dla gospodarzy najważniejsze było, że nowy układ pozwolił urządzić je tak, by przypominało ich ulubione wakacyjne miejsca wypoczynku: Indonezję, Bali, Tajlandię. Oboje bowiem uwielbiają ten rejon świata, są pasjonatami egzotycznych podróży. Właśnie one były dla Marty -projektantki źródłem inspiracji, gdy rozpoczęła planować urządzenie nowego wymarzonego lokum.
I tak wkraczając do salonu połączonego z kuchnią czujemy powiew Chin. Dominują tu dwa kolory: czerwony, wyraźny i soczysty, widoczny w dekoracjach, oraz ciemnoszary, chociaż kuchnia - z wyjątkiem blatu i zewnętrznej ściany zabudowy - utrzymana jest w bieli. Podłogi (również ta w korytarzu) zostały wyłożone matowym ciemnoszarym łupkiem.
Ten sam kolor mają także ściany w salonie. Tylko jedna z nich jest inna. Jej odważna czerwień stanowi tło dla czarnej kanapy i obrazu utrzymanego w bardzo ciemnych barwach. Całość uzupełniają czerwone akcenty: chińska poduszka z frędzlami, fotel - wprawdzie nowoczesny, ale za to również w "chińskiej" czerwieni, skóra na podłodze, podświetlenie wysokich, ozdobnych bambusów i duże egzotyczne wzory na zasłonach. A do tego nad głową lecące żurawie! Prawdziwe dzieło sztuki - lampa-origami, którą Marta zrobiła sama, według własnego pomysłu.
Sypialnia i łazienka to inspiracje Tajlandią i Mauritiusem. Oba te pomieszczenia dzieli przeszklona ściana, dzięki temu wzajemnie się uzupełniają. Niezwykle proste i wygodne mauretańskie łóżko przykrywa narzuta, która przyjechała wprost z Maroka - jako pamiątka z kolejnej podróży. Zwiezionych ze świata drobiazgów tu nie brakuje: indyjskie lalki, świeczniki-lilie i płaskorzeźby - z Indonezji. A wszystko na tle indonezyjskiego krajobrazu.
Zdjęcie Andrzeja Opoki przerobiono na tapetę, pokrywającą ścianę za wezgłowiem łóżka. W łazience zwraca uwagę szklana mozaika, pięknie łamiąca światło, co daje niezwykłe efekty kolorystyczne. Wzmacnia je podświetlenie kabiny prysznicowej od dołu - całość nabiera niezwykłej, tajemniczej świetlistości. No i jeszcze czysta egzotyka - ceramiczne misy-umywalki pochodzą z Chin, lampiony, takie same jak w sypialni, przybyły z Bali, płaskorzeźby z Indonezji, zaś rzeźby - z Tajlandii. A w lustrach łazienki odbija się cała sypialnia.
Osobne WC to mała dżungla. Tu także wykorzystane zostało zdjęcie Andrzeja Opoki. Zamontowano je na podświetlanej ścianie za sedesem. Blaty i podłogę wyłożono marmurem, a szafkę tapetą w tej samej kolorystyce. Na uwagę zasługuje kamienna umywalka.
Gabinet jest przede wszystkim królestwem Marty. Kolorystyka tego pomieszczenia to soczyste zielenie z żółtymi odcieniami, trochę brązu i lekkich błękitów. Znów trochę dżungli. Ten efekt dało oklejenie szafy "liściastą" tapetą. I nieodzowny pamiątkowy akcent - azjatycka szafka. Reszta wyposażenia gabinetowego to biurko, krzesła i biblioteczka. I oczywiście sztalugi, bowiem Marta także maluje. Marząc o kolejnych podróżach.