Stylizowany przytulny fotel uszak obok absolutnie prostej kanapy. Drewniany stół i krzesła o ludwikowskich kształtach na tle szklanej ściany kuchennych szafek. Okazały żyrandol-pająk w sąsiedztwie szeregu zwisających z sufitu ascetycznych lampek-kulek. A za oknem - niespodzianka: ogród na tarasie - zawieszony w chmurach. Tym koktajlem naprawdę można się delektować.

Salon z czarną kanapą   Duży telewizor na drewnianej konsoli w salonie
Stylowy salon idealnie się stapia z nowoczesną kuchnią. Uwagę zwraca oświetlenie. - Ponieważ meble są inspirowane starymi, postawiłam na rozbudowaną formę żyrandola, ale chciałam, żeby kolorem stapiał się z sufitem i nie absorbował uwagi - tłumaczy. - A lampy przy kuchni? Miały po prostu być "nieobecne".  

Punkt wyjścia do poszukiwań nowego mieszkania był oczywisty: lokalizacja. Jak najbliżej centrum Warszawy. O tym, że mogłoby to być mieszkanie z ogrodem, takim, w którym szumią drzewa, wiosną pachnie bez a latem kuszą truskawki, Joanna i jej partner nawet nie próbowali marzyć. Okazało się jednak, że można mieć wszystko.

- Wybraliśmy się na oglądanie trzeciego z kolei lokalu - wspomina Joanna. - Zapowiadał się interesująco. Żoliborz, moja ulubiona dzielnica. Dom nowy, w stanie developerskim... OK. Dziewiąte piętro... Czemu nie? Prawie sto metrów powierzchni... dobrze. Dwa razy większy taras... jeszcze lepiej. A kiedy już na tym tarasie stanęliśmy, od decyzji nie było odwrotu! Zakochaliśmy się w widoku na panoramę miasta i bezkresnym niebie nad głową. Krótko mówiąc, wszystko się zaczęło od miłości do nieba.

Niebawem pod tym niebem pojawiły się na tarasie drzewa i krzewy - klony i brzozy, jarzębina i modrzew, magnolia i bez, jałowce i róże. Powstała prawdziwa oaza zieleni. Przestrzeń urokliwa, a przy tym bardzo dobrze przemyślana. Nic dziwnego, Joanna Liss, architektka, zawodowo zajmuje się nie tylko projektowaniem wnętrz, ale i ogrodów.

Kuchnia w kolorze oliwkowym   Jadalnia i kuchnia w odcieniach beżu i zieleni
Kuchnia i jadalnia.
Gładkie, pozbawione uchwytów szafki tworzą po prostu barwną ścianę. Ich fronty wykonano ze szkła malowanego od spodu. - Te szafki są wyjątkowo pojemne, bo o dwadzieścia centymetrów głębsze, niż zakłada standard. O tyle też szerszy jest kuchenny blat, to bardzo wygodne - wyjaśnia projektantka.  

- Ogród na tarasie urządzałam zgodnie z zasadami sztuki - opowiada - a więc nie tylko dobierając odpowiednie rośliny, ale też rozmieszczając je tak, by stworzyć zakątki o specjalnym przeznaczeniu: "salonik", gdzie przyjmujemy gości, kącik plażowy, strefę widokową, a także ukryty zaułek, do którego można się wyprawić na truskawki. Chciałam przy tym stworzyć ogród pasujący stylem do miejsca, czyli nie sielski, a raczej powściągliwie miejski - dodaje. - Dlatego na przykład zrezygnowałam z kolorowych kwiatów. Gdy sadziłam róże, to wyłącznie białe. Ale wiosną magnolia kwitnie różowo, a jesienią jeden z klonów ma ogniście czerwone liście, więc kolory same się tu przemyciły... O tym ogrodzie mogę opowiadać bez końca - śmieje się projektantka. - Chyba do żadnego nie podchodziłam z równym entuzjazmem.

Równocześnie jednak tworzyła projekt wnętrza. Pomysł na styl miała gotowy. - To już nasze trzecie wspólne mieszkanie - wspomina. - Pierwsze było urządzone modernistycznie, drugie w poetyce bajki. Teraz chcieliśmy mieć trochę klasyki. I nareszcie pokupować eleganckie szklane kieliszki, bomboniery, patery - żartuje.

Klasyczna sypialnia w francuskim stylu   Sypialnia w spłowiałych kolorach
Sypialnia
- Przez wiele lat marzyłam o sypialni w spłowiałych kolorach, jak ze starego francuskiego zamku. I udało mi się to marzenie zrealizować. A pierwsza była narzuta! Kupiłam ją kiedyś w Nowym Jorku i teraz z nią w ręku robiłam próbki kolorów na ścianach - mówi pani domu. - A meble? Były konsekwencją salonu, kupione razem z jego wyposażeniem. Tylko biurko zaprojektowałam sama. Wykonał je stolarz na zamówienie.  

Zanim jednak nadeszła przyjemna chwila wybierania eleganckich drobiazgów, trzeba było poprzesuwać ściany. Okazało się, że aby przystosować układ wnętrza do swoich potrzeb wystarczy stosunkowo niewielka korekta. - Trzeba przyznać, że architekt, który projektował dom, zrobił naprawdę niezłą robotę. Poszerzyłam tylko przedpokój kosztem łazienki i sypialni, bo lubię, gdy w miejscu, gdzie się wita gości, może swobodnie stanąć kilka osób. Przesunęłam też wejście do gościnnej toalety, żeby zmieścić duże szafy garderobiane. To było wszystko. Na szczęście, bo tym razem bardzo nam zależało na czasie - opowiada Joanna.

Ponieważ chcieli się jak najszybciej wprowadzić, z góry założyli, że wszystkie elementy urządzenia wybierają spośród tych, które są dostępne od ręki. Klasyczne, "stare" meble - stół, krzesła, kredens, łóżko i szafki do sypialni, dużą konsolę, na której stanął telewizor - kupili za jednym zamachem w tej samej firmie.

Pluszowy panel w pokoju dziecka   Korytarz w odcieniu beżowym
Pokój syna
Nowoczesny wystrój - takie było życzenie młodego lokatora. Stąd zaprojektowane przez jego mamę proste biurko i szafki. Ich ozdobą jest tylko wyraziste usłojenie egzotycznego drewna, z którego zostały wykonane. Ponieważ na fotel nie było tu miejsca, zapadła decyzja, żeby łóżko zamienić w kanapę. Jej "oparciem" stał się pluszowy panel, który zawisł na ścianie. - Ten panel własnoręcznie pikowała cała rodzina. W końcu urządzając mieszkanie coś trzeba zrobić własnymi rękami - śmieje się pani domu.
  Korytarz
- Wysokość mieszkania, trzy metry, pozwalała na zabawę ze ścianami. Mogłam sobie pozwolić na szerokie, ozdobne listwy przy sufitach i podłodze oraz na dekoracyjne, rozbudowane ramy drzwi - mówi projektantka. - Drzwi do szaf są ich konsekwencją.

- Gdy wszystko dotarło, lwia część mieszkania właściwie była już umeblowana - opowiada projektantka. - Do salonu wystarczyło tylko dorzucić meble wypoczynkowe. Nowoczesne, żeby wnętrze zyskało jednak współczesny charakter. Pojawił się więc kontrapunkt dla jasnych, postarzanych sprzętów o miękkich, stylowych kształtach: czarna kanapa, obita pluszem i zaprojektowany przez Joannę stolik - dla kontrastu z błyszczącym marmurowym blatem. - Nie chciałam tworzyć tutaj fałszywego muzeum - dodaje pani domu - dlatego również okna ubrałam bez dekoracyjnych, wymyślnie upinanych na karniszach zasłon. Wystarczą proste firanki, wypływające spod przysufitowej listwy.

Zdecydowanie nowoczesna jest także połączona z salonem kuchnia. - W mieszkaniu, w którym nie ma granicy pomiędzy tymi pomieszczeniami, taka kuchnia jest jedynym słusznym rozwiązaniem; proste szafki stopione w gładką ścianę, właściwie "znikają", mogą za to uatrakcyjnić wnętrze kolorem - tłumaczy projektantka. I rzeczywiście, kuchnia, którą stworzyła u siebie, choć wygodna i całkiem słusznych rozmiarów, stanowi jedynie piękne oliwkowe tło podkreślające urodę eleganckiego wyposażenia salonu.

Łazienka w kolorach bieli i czerni   Toaleta z czerwonym żyrandolem
Sekret łazienki
Nowoczesna, ale jednocześnie w klimatach retro. Klasyczna biel została radykalnie uzupełniona czarnym granitem na podłodze, ceramika - sedes, bidet i umywalka - wyglądają jakby wyrzeźbiono je w hematycie. Metalicznym połyskiem korespondują z biegnącym wzdłuż sufitu szerokim pasem mozaiki z lśniących aluminiowych płytek. A na suficie - lustro! - Ono po prostu zasłania istniejący tam otwór - wyjaśnia architektka. - Sufit jest obniżony, a nad nim są ukryte urządzenia klimatyzacyjne. Lustrzana klapa zapewnia do nich dostęp.
  Elegancka toaleta.
WC obok przedpokoju pełni funkcję gościnnej toalety, utrzymane jest więc w zdecydowanie eleganckim stylu - brunatne panele ścienne, stylizowana na styl retro ceramika i armatura, a do tego żyrandol z czerwonego dmuchanego szkła...

W całym mieszkaniu został konsekwentnie utrzymany charakter retro-nowoczesny. Jest jednak jedno wnętrze, gdzie to nowoczesność zdecydowanie bierze górę. Duże biurko, przy którym można wygodnie odrabiać lekcje, pojemne szafki na książki, łóżko, przykryte czarną narzutą... Wszystko absolutnie proste, bez ozdób. Na pierwszy rzut oka widać, że to pokój mężczyzny. Joanna zaprojektowała go zgodnie z życzeniem syna, świeżo upieczonego gimnazjalisty.

- "Mamo, proszę, nie retro", usłyszałam - opowiada z uśmiechem. - No cóż, nigdy nie narzucam swojej estetyki klientom, nie zrobiłam więc tego własnemu dziecku. Jest tak, jak chciał. I właśnie o to chodzi, żeby każdy mieszkał tak, jak lubi.