Michał, właściciel mieszkania, długo szukał odpowiedniego lokum, bo i wymagania miał spore. Miało być przestronne, z dużymi oknami koniecznie na stronę zachodnią. Gdy już takie znalazł w Starej Iwicznej pod Warszawą, zabrał się do... przebudowy według własnych wyobrażeń i oczekiwań. Aż 15 m² wnętrza zajmował korytarz.

 
Jadalnia to połączenie stylu skandynawskiego z klimatem lat siedemdziesiątych. Przy dużym drewnianym stole (Jysk) stoją krzesła w różnych kształtach, zrobione z różnych tworzyw (Ikea, Jysk, znalezione na aukcjach w internecie). Biała prosta i elegancka komoda to mebel duńskiej firmy TENZO. Koloru tej części mieszkania dodaje dywan (Ikea) idealnie nawiązujący do barw repliki Andy'ego Warhola wiszącej na ścianie. Stół ze względów praktycznych przykryto szkłem.   W całym mieszkaniu przeważają stonowane odcienie szarości i bieli. Kolory są tylko w akcentach, za to bardzo wyraziste. Dobierając barwy, projektant kierował się kolorystyką grafik Andy'ego Warhola, do których gospodarz jest bardzo przywiązany.

- Nie chciałem tracić tyle cennej powierzchni, dlatego zacząłem szukać niestandardowych rozwiązań - wspomina Michał. Projektów było kilka, pomysłów jeszcze więcej. Właściwie każda ściana w mieszkaniu została w jakiś sposób naruszona: zburzona, przesunięta, wyburzona częściowo.

- Gospodarz chciał czuć przestrzeń, planował tzw. open space, a w niej kuchnię, salon i jadalnię z dużym stołem - wyjaśnia Łukasz Franosik, architekt wnętrz, właściciel biura projektowego atelier LPF. Michał zawsze miał dylemat: czy kuchnia powinna być otwarta czy też zamknięta na salon. - Teraz, dzięki przesuwnym kotarom jest jedno i drugie - mówi z zadowoleniem. - Gdy mam gości, mogę albo być w kuchni i swobodnie z nimi rozmawiać, albo całkowicie zasłonić "gospodarstwo" - dodaje.

Zdaniem projektanta Michał ma wyczucie stylu, wie, czego chce. Wystarczyło tylko zgrabnie ułożyć w całość jego oczekiwania i pomysły. Na przykład system przesuwnych zasłon można było również zastosować między salonem i jadalnią. W niewielką ściankę na granicy tych dwóch pomieszczeń został wbudowany schowek na kotarę.

 
Ekran w części salonowej chowa się w szufladzie zamontowanej na zwykłych prowadnicach. Nie jest sterowany pilotem, ale rozwijany ręcznie. To bardziej ekonomiczne rozwiązanie, biorąc pod uwagę, że nie korzysta się z niego codziennie.   Na oświetlenie w kuchni, jadalni i salonie wybrano szare lampy z tej samej linii (Ikea). W kuchni wydzielona jest część jadalna z drewnianym blatem i taboretami (repliki foteli marki Tolix). Meble zostały wykonane na zamówienie przez stolarza.

Przesłony z tkaniny są bardzo funkcjonalnym, estetycznym i zarazem ekonomicznym rozwiązaniem. Uszyte zostały z dekoracyjnego materiału Blackout, nieprzepuszczalnego dla światła i tłumiącego dźwięk. Ten efekt bardzo przydaje się w salonie, który spełnia rolę domowej sali kinowej: zamontowano tam projektor i rozwijany ekran.

- Lubię oglądać filmy, koncerty i programy telewizyjne na dużym ekranie. Zawsze o tym marzyłem i teraz w nowym mieszkaniu mogłem sobie na to pozwolić - cieszy się Michał.

Mieszkanie ma niestandardowy układ. Zazwyczaj z jednego przedpokoju wchodzi się do wszystkich pomieszczeń. Tutaj wyraźnie wydzielone są dwie strefy: dzienna i prywatna. Pierwszą tworzą kuchnia, jadalnia i salon, do których od drzwi wejściowych prowadzi mały korytarzyk. Po drodze jest łazienka z pralnią. W części prywatnej są sypialnia, gabinet i łazienka Michała. Drzwi do tej strefy są ukryte w salonie, w ścianie, na której wisi telewizor. - Takie rozwiązanie sprawdza się idealnie. Mam większą strefę dzienną, w której przecież przebywa się najczęściej - wyjaśnia Michał.

 
Biel i szarość wyznaczają klimat sypialni - prostej, męskiej, ale też efektownej i stylowej. Również tutaj bardzo mocnym akcentem jest czerwony fotel projektu Romana Modzelewskiego a także tapicerowane łóżko Hästens.

Główną ścianę w salonie zdobi czarno-biała fototapeta własnego projektu. Michał chciał, żeby przedstawiała miasto, a zdjęcie było zrobione z wyższej kondygnacji, aby uchwycić głębię i w ten sposób powiększyć jeszcze przestrzeń wnętrza. - Nie chciałem widoku na Nowy Jork. To zbyt popularne, opatrzone ujęcia. Przeszukałem około 2 tysięcy fotografii. Stwierdziłem, że będę patrzył na tę ścianę przez dłuższy czas, więc decyzja musiała być dobrze przemyślana. Ostatecznie wybrałem... Warszawę! - opowiada gospodarz.

W mieszkaniu przeważają stonowane odcienie szarości i bieli. Kolory są tylko w akcentach, ale za to bardzo wyraźnych. - Przy wyborze kolorów do mieszkania inspirowałem się grafikami, replikami prac Andy'ego Warhola, które Michał zabrał z poprzedniego mieszkania - mówi architekt. - Moim zdaniem barwy we wnętrzu powinny być wyraźne, ale użyte oszczędnie i elegancko. Zawsze się dziwię, gdy w mieszkaniach widzę połączenia mocnych barw, np. żółtych ścian w kompozycji z fioletem lub kuchnię całą w zieleni. Wychodzę z założenia, że baza powinna być uniwersalna, a kolor nie może przytłaczać - wyjaśnia projektant.

 
Pas żółtych płytek w kabinie prysznicowej energetyzuje wnętrze i nadaje mu charakter. Michał wybrał również dodatki w tym odcieniu.

Właściciel bardzo lubi gotować. Dlatego w kuchni zamontowane zostały dwie płyty grzewcze: indukcyjna i gazowa. - W blokach nie rozprowadza się już gazu do mieszkań, a moim zdaniem, jeśli ktoś lubi gotować i zna się na tym, nie używa kuchni indukcyjnej czy elektrycznej. Dlatego mam butlę gazową, niewidoczną i bezpiecznie zainstalowaną na balkonie - wyjaśnia Michał. W kuchni znajdują się duża lodówka i oddzielna zamrażarka oraz podwójny okap. Proste szare szafki przykrywa drewniany blat w części jadalnej i odporny laminowany w strefie roboczej.

- Zwracam dużą uwagę na funkcjonalność we wnętrzu. Dlatego wszystkie blaty w kuchni nie mogły być z drewna, takie rozwiązanie nie sprawdziłoby się - podkreśla Łukasz. Architekt i właściciel mieszkania znają się prywatnie. - Bardzo dobrze czuję się u Michała. Zresztą wielu znajomym projektuję mieszkania i potem wpadam do nich jak do siebie. Cieszy mnie, gdy widzę, że moje rozwiązania się sprawdziły - uśmiecha się Łukasz.