W dziedzinie plastikowego recyclingu mistrzynią w naszej rodzinie była moja warszawska babcia. Pieczołowicie zbierała zużyte kubeczki po serkach homogenizowanych, jogurcie i maśle roślinnym. Miała gigantyczną kolekcję plastikowych butelek, a jej prawdziwym fetyszem były plastikowe reklamówki - magazynowane przez całe dekady, wypełniały dosłownie każdy wolny kąt kuchni i przedpokoju.
Choć jej oficjalnym hobby było kolekcjonowanie zapałczanych etykiet, to ja dość szybko zorientowałem się, że było tylko przykrywką - miłością życia mojej babci były plastikowe torebki. Urodziła się i wychowała przed drugą wojną, gdy świeżo
wynaleziony przodek plastiku - bakelit - dopiero co wkroczył do domów jako egzotyczne, luksusowe i eleganckie tworzywo. Robiono z niego przede wszystkim przedmioty zbytku - kosztowne radia, lampy, aparaty telefoniczne, opakowania ekskluzywnych kosmetyków i biżuterię.
Co z tego, że w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych plastik stał się towarem tanim, wszechobecnym i najczęściej jednorazowym? Nadal był przecież tym samym magicznym, połyskującym, niezniszczalnym i nieprzemakalnym cudem! Szacunek i uwielbienie dla plastiku nie opuściło więc mojej babci aż do śmierci.
Gdy zmarła, moim zadaniem stało się uporządkowanie jej mieszkania. Zabrałem się do tego z ciężkim sercem, przygotowałem ogromne (plastikowe, oczywiście) worki na śmieci i zacząłem przeglądać zachomikowane zbiory. Wyrzucałem całe naręcza reklamówek, ale w miarę jak moja praca się posuwała, robiłem to z coraz większą niechęcią.
Jakież tam był skarby! Torby reklamowe z Domów Towarowych Centrum, z Pewexu i z Baltony. Zagraniczne reklamówki ze zdjęciami słodkich piesków i kotków, bukietów kwiatów, eleganckich pań popijających szampana z wysokich kieliszków i palących papierosy kowbojów. Niektóre kiczowate, inne artystyczne. Brzydkie, paskudne, cudownie kolorowe, śliczne i zabawne... Do niedawna wierzyłem, że kolekcja jednorazowych opakowań mojej babci nie miała sobie równej na całym świecie. Ale ze zdumieniem przekonałem się, że byłem w błędzie. Moja babcia, królowa plastiku, została zdetronizowana. Przez kogo?
Oczywiście przez ekologicznych projektantów wzornictwa przemysłowego. W zamiłowaniu do plastikowych opakowań na głowę bije moją babcię Stuart Haygarth, czterdziestoczteroletni Brytyjczyk od lat mieszkający w Berlinie. Artysta, rysownik i projektant zadziwiających lamp. Fetyszysta zużytych korków od butelek, plastikowych fiolek, kubków, zabawek - dosłownie wszystkich kolorowych i jednorazowych przedmiotów, które zbiera bez wytchnienia i zgromadził już setki tysięcy takich gadżetów.
Projektuje z nich ogromne, zachwycające i oszałamiające żyrandole. Najsłynniejszym jest kulista chmura szerokości niemal trzech metrów, w której unoszą się wielobarwne plastikowe śmiecie. Ale robi także lampy spokojniejsze, a nawet eleganckie - jak czarny żyrandol z jednorazowych fiolek po lekarstwach. Po piętach jednak depczą mu już następcy.
Studio Ossy w ramach projektu ReCycle tworzy obrazy z korków od butelek. Sarah Turner produkuje seryjne lampy wiszące i stojące, których klosze, podobne do kul dmuchawców, robi ze zużytych butelek po coca-coli, a Victor Papenek - na tej samej zasadzie - tworzy lampy z jednorazowych plastikowych kubeczków.
Nicola Santini wymyślił natomiast fotele Re-value dla firmy Poltronova - w ramie ze sklejki zamyka fragmenty zużytych, odzyskanych z wysypisk śmieci, desek rozdzielczych i pokryw maszyn. Satyendra Pakhale zaprojektował dla studia Cappellini i Walta Disney’a zakręcony biały fotel z przetworzonego, zużytego plastiku w ramach akcji ratowania środowiska naturalnego.
Mathias Bengtsson stworzył natomiast imponujący czarno-biały fotel w ramach tej samej akcji - do jego wyprodukowania użyto zmielonego na pył plastiku i makulatury. Z tych samych materiałów, choć nie przetworzonych aż tak dalece, korzysta grupa artystów z Bostonu. Artists For Humanity produkują stoły z serii ReVision. Do ich budowy wykorzystują stare magazyny kolorowe, plastik i metal.
Plastikowe reklamówki, jak się okazuje, też mają swoich wielbicieli, którzy robią z nich wyplatane maty, dywany, koszyki, torebki i torby (bagsagain.etsy.com oraz malika.org.uk). Torba z toreb? Jest barwna, ażurowa i mocna - z pewnością nie rozpadnie się przed upływem stu lat. Mojej babci na pewno by się spodobała.