Pochodzą z małej brazylijskiej wioski, projektantami stali się niejako z przypadku. Dziś stanowią potężny duet projektowy, który rozpropagował ideę recyklingu. Bracia Humberto i Fernando Campana pokonują kolejne bariery.
W portfolio braci Campana są zarówno fotele wykonane z pluszowych zabawek, jak i klasyczne kryształowe żyrandole. Raz tworzą ze znalezionych na ulicy przedmiotów, czasem wręcz śmieci, a za chwilę sięgają po ekskluzywne gatunki drewna. Równie często podchodzą do projektowania z dziecięcą niemal prostotą i spontanicznością, co z dojrzałością i przenikliwością godnymi mędrca. Bracia Campana przyznają, że ich postawa twórcza została ukształtowana w dużej mierze przez okoliczności, a wypracowana estetyka wynika bardziej z potrzeby kreacji niż stosowania funkcjonalnych rozwiązań. I o to właśnie chodzi - zaskakiwać i nie dać się zaszufladkować.
Humberto (1953) i Fernando (1961) wychowali się w Brotas, małym miasteczku liczącym dziesięć tysięcy mieszkańców. W sennej miejscowości nie było perspektyw dla młodych, było za to prężnie działające kino. Oglądane w nim codziennie filmy poruszały wyobraźnię chłopców i rozbudzały marzenia. Chcieli sięgać po więcej, niż mogło im zaoferować prowincjonalne Brotas, ale bardzo długo nie potrafili sami sobie odpowiedzieć, po co konkretnie mogliby wyciągać ręce.
W 1972 roku straszy z braci - Humberto - ukończył studia prawnicze, ale zamiast prawem zajął się… wyrabianiem luster w ramach z muszli. - Mieszkałem wtedy w bardzo małym miasteczku Itabuna w rejonie Bahia, to miejsce i praca dały mi czas oraz przestrzeń na poznanie samego siebie. Pod koniec lat 70. wróciłem do São Paulo i zapisałem się na zajęcia artystyczne z rzeźby, biżuterii, ceramiki - wspomina Humberto w wywiadzie dla magazynu "Bomb". W stolicy mieszkał też Fernardo, już wówczas absolwent architektury. Zaczął zaglądać do studia starszego brata i pomagać w drobnych pracach. Pod koniec lat 80. 36-letni Humberto i 28-letni Fernando wciąż do końca nie wiedzieli, co chcą robić zawodowo, imali się różnych prac i zmagali z ciągłym brakiem funduszy.
Przełomem okazał się rok 1989. Wtedy starszy z braci pod wpływem impulsu naszkicował model krzesła z blachy. Następnego dnia wykonał pierwszy w swoim życiu mebel. Fernando z pozostałego materiału zrobił kolejne krzesło, bardziej funkcjonalne. To był punkt zapalny - kolejne krzesła powstawały jedno za drugim. Tak zaczęła się braterska współpraca, która trwa do dziś. Swoją pierwszą kolekcję metalowych siedzisk nazwali Desconfortáveis (Niewygodne).
Dzięki niej zostali dostrzeżeni przez prasę, osiągnęli pewien sukces komercyjny i poczuli chęć na więcej. Zaczęli wykorzystywać nowe materiały, często zaskakujące - gałęzie drzew, węgiel, a nawet skórę amazońskich ryb. Najczęściej jednak używali materiałów uznawanych powszechnie za odpady.
"Śmieciowa" estetyka szybko stała się ich znakiem rozpoznawczym. Jeden ze swoich foteli nazwali nawet Favela, jak rozległe dzielnice nędzy w Brazylii, słynące z budowania z najtańszych materiałów, w tym ze śmieci. Dla wielu krytyków działania Brazylijczyków były prowokacyjne - design z odpadów wydawał się wówczas nie do przyjęcia. Idea recyklingu dopiero kiełkowała. Choć projektantami nie kierowało podejście ekologiczne - pracowali z materiałami, na jakie po prostu było ich stać - mimowolnie stali się jego promotorami.
Siła prostoty Projekty Brazylijczyków często są pełne przepychu i barw. Bracia potrafią też tworzyć przedmioty proste i wyrafinowane, jak ten stół, który powstał w ramach kolekcji Animal. |
Dopiero u progu XXI wieku zmieniło się nastawienie do samego recyklingu i prac braci Campana. W 1998 roku nowojorskie muzeum MoMA zorganizowało im indywidualną wystawę, która stała się ich przepustką do międzynarodowej kariery. Na zlecenia nie trzeba było długo czekać. Pierwsza była Edra, która wdrożyła do produkcji krzesło Vermelha wykonane z 500 metrów sznurka. Za Edrą przyszły kolejne - Alessi, Baccarat, Lasvit czy Louis Vuitton. Choć dziś brak pieniędzy nie determinuje już wyborów projektantów, to wciąż pracują z nietypowymi materiałami. Najchętniej sięgają po naturalne, jak bambus i wiklina. Dalej eksperymentują z formami. To dzięki nim europocentryczne środowisko designu otworzyło oczy na wzornictwo brazylijskie, którego są obecnie najlepszą wizytówką.