Nazywany „czarodziejem” Bolesław Książek był jednym z najważniejszych polskich ceramików drugiej połowy XX wieku. Jego sylwetkę przypomina w swojej książce Bożena Kostuch.

Jest pani znawczynią polskiej ceramiki artystycznej. Dlaczego to właśnie postaci Bolesława Książka zdecydowała się pani poświęcić swoją publikację „Czarodziej z Łysej Góry”?

Przede wszystkim zaważył na tym ogromny dorobek artysty. Jest on autorem ponad 1600 form! Stworzył także oryginalne kompozycje, tzw. płyty łysogórskie. Były to rozległe ceramiczne dekoracje, którymi zdobiono budynki użyteczności publicznej. Książek pracował przez całe swoje życie. Gdy zakończył współpracę z zakładami w Łysej Górze, tworzył w niewielkiej pracowni dekoracje do prywatnych domów.

Bożena Kostuch
Doktor historii sztuki, kustoszka w Muzeum Narodowym w Krakowie, znawczyni ceramiki XIX i XX wieku, autorka publikacji naukowych i popularyzatorskich. Jej najbardziej docenianą książką jest „Kolor i blask. Ceramika architektoniczna oraz mozaiki w Krakowie i Małopolsce po 1945 roku”, wyróżniona w Konkursie na Wydarzenie Muzealne Roku SYBILLA 2015 w kategorii Publikacje.

Jednak życiorys Książka to nie tylko pasmo sukcesów. Na jego życiu wielkim cieniem położył się konflikt w łysogórskim zakładzie.

To prawda, jednak także przez tę sytuację życiorys Książka jest naprawdę kompletny. Oczywiście, patrząc z perspektywy, widać, jak bardzo go skrzywdzono. Podłożem konfliktu w zakładach łysogórskich była bez wątpienia zawiść. To Książek jako kierownik artystyczny był obiektem powszechnego zainteresowania, przyciągał dziennikarzy i gości. Nagle okazało się, że jego zarobki i pozycja zaczęły kłuć ludzi w oczy. Mówiono o nim potworne rzeczy, chciano pozbawić możliwości pracy twórczej poza zakładem. Doprowadziło to do tego, że Książek musiał w wieku 60 lat zaczynać życie praktycznie od nowa.

Czarodziej z Łysej Góry” wydawnictwa Marginesy to pierwsza monografia poświęcona twórczości Bolesława Książka.

Jak to przeżył?

Jedni mówili, że od tego momentu artysta zaczął gasnąć, jednak on kontynuował swoją twórczość, oczywiście na miarę możliwości. Nie mógł pracować na taką skalę jak wcześniej, co nie znaczy, że zarzucił ceramikę. Realizował prywatne zlecenia. Jednak wiek także robił swoje. Trzeba też uczciwie powiedzieć, że Książek pracował w łysogórskich zakładach na 150% normy, także w weekendy, w wieku 60 lat był po prostu bardzo zmęczony. W domu miał do dyspozycji jedynie niewielkich rozmiarów piec i pracował samotnie, a jednak nie poddawał się.

Bolesław Książek, rzeźba, 1959 rok.

Czego współcześni artyści mogliby uczyć się od Książka?

Pasji i miłości do tego, co się robi. Niezrażania się przeciwnościami. Pracowitości.

Jak dziś odbierana jest twórczość Czarodzieja z Łysej Góry? Czy oparła się próbie czasu?

Zdecydowanie tak. I to zarówno cudownie szkliwione formy ceramiczne, które dziś osiągają wysokie ceny, jak i dekoracje architektoniczne. Niestety część z nich, na przykład w Brzesku, została skuta. Ale są też pozytywne historie. Na przykład w kinie Biała w Grybowie przeprowadzono remont z poszanowaniem dekoracji Książka.

Bolesław Książek przy barze w sali widowiskowej w Łysej Górze, lata 60. XX wieku.

A jakie prace Bolesława Książka pani ceni sobie najbardziej?

Mam swoją ulubioną plakietę w odcieniach zieleni, którą otrzymałam od córki artysty. Bardzo cenię patery z abstrakcyjnymi dekoracjami. Mają szkliwione malatury, bardzo piękne i wciąż po tylu latach nowoczesne! Niezwykłym zabytkiem jest dekoracja piecowni w Łysej Górze. Bardzo już zniszczona wciąż zachwyca wspaniałymi ozdobami, sposobem opracowywania powierzchni, kompozycją. To jakiś ceramiczny kosmos!

Autor
Najważniejszy polski ceramik - Bolesław Książek. Rozmowa z autorką książki "Czarodziej z Łysej Góry"
Anna Grużewska
Dziennikarka, redaktorka, miłośniczka designu i malarstwa. Skończyła warszawską ASP i Wydział Dziennikarstwa UW. Redaktor naczelna magazynu Czas na Wnętrze. Ogląda sesje,...