Tak wiele rzeczy zmienia się w ciągu jednego roku, nie mówiąc już o stuleciu, że to prawdziwy cud, gdy kawałek architektury może wytrzymać próbę czasu. Najstarsze hotele na świecie są niemal jak żywa kapsuła czasu, która przenosi nas do przeszłości.

Przez ich drzwi przewinęły się znane postacie, były świadkiem różnych momentów w historii. Część z nich przetrwało i choć zostały wyremontowane oraz wyposażone w najnowsze technologie, wciąż możemy się zanurzyć w minione czasy.

Hotel Nishiyama Onsen Keiunkan - ten hotel wpisano do Księgi Guinnessa 

Zbudowany w 705 roku

Gdzie: Hayakawa, Japonia

Położony u podnóża gór Akaishi w Japonii, Nishiyama Onsen Keiunkan trafił w 2011 do Księgi Rekordów Guinnessa jako najstarszy hotel na świecie. Znajduje się w pobliżu granicy z prefekturą Nagano, które jest stolicą sportów zimowych.

Nazwa "Keiun" pochodzi od epoki, w której hotel został założony: epoki Keiun (704-708), pod koniec starożytnego okresu Asuka (593-710). Obfite gorące źródła, które płyną od ponad trzynastu wieków, przyniosły hotelowi dobrą reputację wśród elit. Mówi się, że Keiunkan dwukrotnie odwiedził Tokugawa Ieyasu (1543-1616) - potężny szogun, który znany jest jako jeden z wielkich zjednoczycieli Japonii.

Gorące źródła to największy atut hotelu. Dawniej ulokowane były w prymitywnych jaskiniach. Dziś okoliczni mieszkańcy mogą korzystać z nich w specjalnych drewnianych chatach. Goście hotelowi mają osobne baseny zlokalizowane przy pokojach. Fot. Nishiyama Onsen Keiunkan
Hotel szczyci się czterema łaźniami. Oferuje 37 pokoi i restaurację kaiseki, czyli taką, która podaje tradycyjny japoński obiad składający się z wielu różnych i małych dań. Fot. Nishiyama Onsen Keiunkan

Hotel został założony w 705 roku przez Fujiwara Mahito, syna doradcy Cesarza Tenji i pozostaje w rękach jednej rodziny od 52 pokoleń. Obiekt czerpał i i nadal czerpie bieżącą wodę z leczniczych gorących źródeł wulkanicznych. Gorące źródła zwane są onsenami. Onseny zapewniają nie tylko relaksujące kąpiele. To przede wszystkim ważny element kultury japońskiej, gdzie szczególnie dba się o ciało.

W hotelu znajdują się 4 łaźnie zewnętrzne i 2 wewnętrzne, ponadto każdy pokój wyposażony jest w prywatne wanny z dostępem do wody z gorących źródeł. Wystrój wnętrz hotelu utrzymany jest w tradycyjnej japońskiej stylistyce. Za jedną noc, w przeliczeniu na złotówki, trzeba zapłacić ok. 1700 zł.

Hotel Hoshi Ryokan - legenda o górze 

Zbudowany w 717 roku

Gdzie: Komatsu, Japonia

Słowo "ryokan" oznacza tradycyjną japońską gospodę, oferującą podróżnym nocleg i wyżywienie. Obecnie w Japonii spotkamy bardzo wiele przybytków tego rodzaju, świadczących usługi w różnorodnym standardzie i rozmaitych cenach. Żaden z nich nie może się jednak równać Hōshi Ryokan.

Pokoje hotelowe są utrzymane w tradycyjnym japońskim stylu. Fot. Houshi Ryokan

Hotel położony jest u stóp góry Hakusan (od czasów starożytnych uznawanej za jedną z Trzech Świętych Gór Japonii) w pobliżu Morza Japońskiego. Legenda głosi, że któregoś dnia mnich Taicho Daishi postanowił wspiąć się na górę Hakusan, a że wędrówka była ciężka, a wiek sędziwy postanowił odpocząć. We śnie ukazał mu się bóg góry i powiedział, że ma dar dla mieszkańców. W leżącej nieopodal wiosce Awazu znajdują się podziemne gorące źródła, które uzdrawiają i regenerują. Daishi postanowił sprawdzić proroczy sen i odnalazł uzdrawiające źródła. To dało początek pierwszemu na świecie “SPA”, którym zarządzał uczeń mnicha Garyo Hoshi.

Hotel prowadzi jedna rodzina od 46 pokoleń. W pobliżu znajdują się naturalne gorące źródła, które nie tylko przyczyniają się do popularności hotelu, ale przede wszystkim do jego prestiżu.

Hotel Zum Roten Bären - pod niedźwiedziem

Zbudowany około 1120 roku

Gdzie: Freiburg, Niemcy

Choć obecnie jest to na wskroś nowoczesny zajazd, ten niemiecki hotel jest starszy niż miasto Freiburg, w którym się znajduje. Przetrwał stulecia, w tym wielu właścicieli i dwie wojny światowe. Nazwę hotelu tłumaczy się jako "Pod Czerwony Niedźwiedziem". W tamtych czasach większość społeczeństwa nie umiało czytać. Pojawiło się więc dodatkowe oznakowanie w kolorze czerwonym, żeby podróżny widział je z daleka i miał pewność, że hotel jest bezpiecznym miejscem do spania.

Na fasadzie obecnego budynku, na pastelowym malowidle, można zobaczyć pieczęcie dawnych okolicznych właścicieli ziemskich, których używali w swoich czasach do pieczętowania dokumentów. Fot. roter-baeren.de

Pierwotnie była w tym miejscu karczma prowadzona przez rodzinę Biengerów. Znakomite położenie w ówczesnym centrum, w pobliżu bramy miejskiej, gwarantowało oberży niesłabnącą popularność, która rozciągnęła się następnie na powstały tutaj hotel. W okresie średniowiecza w budynku mieściła się również siedziba lokalnej gildii szewców.

Szyld na fasadzie hotelu. Jego nazwę "Zum Roten Bären" tłumaczy się jako "Pod Czerwonym Niedźwiedziem". Fot. roter-baeren.de
Napis na fasadzie hotelu informuje o dacie jego założenia. Fot. roter-baeren.de

W ciągu dziewięciu stuleci hotel poddawano wielu przebudowom, jednak do dzisiaj zachowały się oryginalne średniowieczne piwnice. Obecny menadżer obiektu, Wolf Eschger, jest pięćdziesiątym pierwszym zarządcą Zum Roten Bären. Goście odwiedzający ośrodek chwalą go przede wszystkim za podtrzymywanie tradycji lokalnego folkloru.

Hotel Alte Goste - kamień milowy w historii

Zbudowany około 1142 roku

Gdzie: Valdaora, Włochy

Hotel Alte Gosten w Valdaora we Włoszech został po raz pierwszy wspomniany w dokumencie z 1142 roku. Od momentu otwarcia był poszukiwanym miejscem zakwaterowania dla podróżnych przejeżdżających przez dolinę Pustertal, która dawniej była jednym z najbardziej strategicznych punktów łączących Rzym z północnymi terytoriami Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Przed hotelem stoi kamień milowy z 201 roku n.e., tj. z czasów rzymskich. Został on wykopany podczas ostatniej przebudowy.

Hotel jest pięknie położony w miasteczku Oberolang w Południowym Tyrolu nad jeziorem Valdaora. Fot. Alte Goste
Fotografia z bogatego archiwum hotelu przedstawia dawnych właścicieli na tarasie przed hotelem. Fot. Alte Goste

Na marginesie kamienie milowe były znakiem w kształcie walca, stawianym na poboczach dróg w odstępie co jedną milę rzymską. Wynosiła ona 1478,5 metra i była równa tysiącowi podwójnych kroków. Stąd właśnie nazwa mili  - od łacińskiego słowa mille, czyli tysiąc. Na kamieniach milowych znajdowały się przede wszystkim napisy informujące o odległości danego kamienia od początku drogi. Oprócz odległości, na niektórych millariach zapisywano informacje mówiące o tym, kto ufundował drogę i jaki był koszt budowy. Podawano również imię cesarza, któremu poświęcono drogę, oraz imiona zarządców prowincji, przez które droga przebiegała. Bywało, że były tam też informacje o doniosłych, ówczesnych wydarzeniach. Odległość zapisywana na kamieniach milowych liczono od centrum Rzymu, czyli Forum Romanum. Właśnie tam, w 20 roku p.n.e. za panowania pierwszego cesarza Oktawiana Augusta wzniesiono kolumnę. Nazwano ją złotym kamieniem milowym (millarium aureum). Od niego rozchodziły się wszystkie drogi rzymskiego imperium. Stąd powiedzenie "Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu", choć tak naprawdę biegną one od Rzymu. W rzymskich prowincjach odległości mierzono od ważnego miasta, będącego najczęściej stolicą prowincji.

Na kamieniach milowych, oprócz odległości od największego miasta w danej prowincji, zapisywano informacje mówiące o tym, kto ufundował drogę, jaki był koszt budowy oraz imię cesarza, któremu poświęcono drogę. Fot. Alte Goste

A wracając do hotelu. Ówczesny właściciel podarował część starożytnego gospodarstwa "an der Costen" opactwu Novacella. Później posiadłość weszła w posiadanie rodziny Stainerów. Na początku XVI wieku Alte Goste uzyskało pozwolenie na wypiek chleba i prowadzenie restauracji, aż w 1557 roku niejaki Gilg Steiner został pierwszym karczmarzem ("Wirt an der Costen").

Świadectwa i dokumenty historyczne dotyczące hotelu Alte Goste zostały zbadane przez kompetentnych historyków i podsumowane w książce poświęconej hotelowi, wraz z dokumentacją fotograficzną. Co więcej, starożytny manuskrypt poświadczający darowiznę nieruchomości jest nadal przechowywany w opactwie Novacella.

Hotel Seaside Inn - opisany w książce

Zbudowany około 1660 roku

Gdzie: Kennebunk, stan Maine, Stany Zjednoczone

Seaside Inn (dawniej Seaside Inn & Cottages) to zajazd w Kennebunk w stanie Maine w stanie w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych, położony na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego, w regionie Nowej Anglii. Jest jednym z najstarszych w Stanach Zjednoczonych.

Kennebunk to mała nadmorska miejscowość, która oferuje mnóstwo atrakcji: wycieczki po domach kapitanów morskich i budowniczych statków czy wyprawy morskie na pokładzie łodzi do połowu homarów. Fot. Seaside Inn
Na co dzień Trish Mason, właścicielka hotelu, mieszka na farmie w Arundel, sześć mil od Seaside House, wraz z mężem Kenem, synem Jackiem i córką Ellie. Mają trzy konie, dwa setery angielskie i jednego kota. Trish uwielbia jeździectwo ujeżdżeniowe. Fot. Seaside Inn

To prawdziwa pamiątka rodzinna. Hotel jest prowadzony od samego początku przez tę samą rodzinę - w 2018 roku przeszedł w ręce kolejnego, dwunastego już, pokolenia potomków Johna Goocha. John Gooch, pierwszy osadnik w rejonie Cape Neddick, przybył na ten obszar w 1637 roku. Założył tu zajazd na polecenie Ferdinanda Gorgesa, agenta króla Karola II, w celu przeprawiania podróżnych przez rzekę.

Z górnego tarasu rozciąga się widok na morze. Seaside Inn jest jedyną nieruchomością w miasteczku położoną w bezpośrednim sąsiedztwie plaży Kennebunk. Fot. Seaside Inn

Wczesna historia rodziny Gooch została opisana w powieści "Warownia Arundel" z 1929 roku autorstwa amerykańskiego pisarza Kennetha Robertsa (opowiada o czasach amerykańskiej wojny o niepodległość 1775-1783; w USA była bestsellerem na miarę "Przeminęło z wiatrem"). Ponadto obecna właścicielka Trish Mason napisała pracę non-fiction zatytułowaną "The Seaside House: Maine Innkeepers", która opowiada pełną historię rodziny i zajazdu.

Hotel Cliveden House - hotelowa afera

Zbudowany w 1666 roku

Gdzie: Taplow, Berkshire, Wielka Brytania

Pierwszym właścicielem tej 354-letniej angielskiej posiadłości we włoskim stylu był George Villiers (znany również jako drugi książę Buckingham). Cliveden House w Berkshire przeszedł wiele zmian od czasu jego budowy. W 1893 roku został kupiony za 1,25 miliona dolarów przez Williama Waldorfa Astora. Ostatecznie został przekształcony w hotel w 1984 roku.

Obecnie widoczny budynek został zrekonstruowany w 1851 roku, po tym jak stary spłonął. Taras jest jedynym elementem, który przetrwał z wcześniejszych okresów. Fot. Cliveden House
Rozległy park obejmuje wiele pięknych ogrodów, scenerii, a nawet imponujący labirynt. Fot. Cliveden House
Hotel można zwiedzać. Zawiera kolekcję fascynujących dzieł sztuki: od XVIII-wiecznych brukselskich gobelinów po portrety jego dawnych mieszkańców. Fot. Cliveden House

Hotel odegrał rolę w aferze Profumo w połowie XX wieku - w największym skandalu, który wstrząsnął brytyjskim parlamentem. A było to tak: w 1961 roku w odkrytym basenie kąpała się Christine Keeler, dziewiętnastoletnia kochanka podejrzanego rosyjskiego szpiega. Pewnego dnia uczestniczyła w letnim przyjęciu organizowanym przez ówczesnego właściciela Lorda Astora. Na przyjęciu pojawił się również John Profumo, minister ds. wojny w Partii Konserwatywnej i mąż znanej aktorki Valerie Hobson. Profumo i Keeler zostali kochankami. W 1962 roku prasa ujawniła związki Keeler z Profumo wraz z informacją, że Keeler spotykała się z Jewegienijek Iwanowem, attache morskim. Posłowie z Partii Pracy podnieśli tę sprawę w parlamencie ze względu na “bezpieczeństwo narodowe”. Ostatecznie Profumo zrezygnował ze stanowiska ministra i opuścił partię. Skandal wstrząsnął rządem konserwatystów i przyczynił się do przejęcia władzy przez Partię Pracy w wyborach w 1964 roku.

To się nazywa mieszkać po królewsku! Fryderyk, książę Walii, mieszkał w Cliveden w latach 1737-1751, królowa Wiktoria odwiedziła go osiem razy (raz wraz ze świtą liczącą około 90 osób), a w bardziej współczesnych czasach Meghan Markle zatrzymała się w Cliveden w noc przed ślubem z księciem Harrym. Fot. Cliveden House
Jadalnia Cliveden była pierwotnie salonem. Ten wspaniały przestronny pokój wychodzi na XIX-wieczne ogrody nad Tamizą. Jego klasyczna elegancja i wspaniałe dzieła sztuki nadają mu godny pozazdroszczenia romantyczny charakter. Fot. Cliveden House

Hotel niechcący na tym skandalu zyskał, stając się bardzo popularnym. Ze względu na swoich słynnych właścicieli, Astorów, gościł znamienite osobowości, w tym każdego brytyjskiego monarchę od czasów Jerzego I.

Zdjęcie wprowadzające: widok na Nishiyama Onsen Keiunkan

Autor
Pamiętają czasy starożytne! Najstarsze hotele na świecie nadal przyjmują gości
Monika Utnik
Dziennikarka, wieloletnia redaktorka pism wnętrzarskich, absolwentka polonistyki i italianistyki Uniwersytetu Warszawskiego, autorka książek dla dzieci. Zadebiutowała...