Paweł Słota maluje i rysuje. Najchętniej przedstawia pejzaże miejskie, oddając w nich zmienność, ruch i energię miasta.
Paweł Słota, "Pejzaż miejski IX", 100 x 145 cm, olej, płótno, 2012 r. |
Malujesz głównie pejzaże, które, jakby mogło się wydawać, pozostają obecnie gdzieś poza głównym nurtem artystycznych zainteresowań, zwłaszcza młodych twórców. Co interesuje cię w tym gatunku?
Paweł Słota: Inspirują mnie pejzaże miejskie, bo jest to przestrzeń, w której żyję, z którą nieustannie się stykam. Szczególnie interesuje mnie pejzaż nocny, może dlatego, że maluje go niewielu artystów.
Dodatkowym impulsem jest dla mnie malarstwo mistrzów holenderskich, którzy również malowali pejzaż miejski, pokazując go bardzo nowatorsko jak na swoje czasy.
Skąd ta fascynacja miastem, jego ruchem, szybkością, kolorami?
Tak jak wspomniałem, są to widoki, które mam na co dzień. Poprzedni cykl pejzaży powstał z inspiracji podróżami samochodem, z resztą adekwatnie go nazwałem: "Pejzaż podróżny". W tamtych obrazach starałem się namalować pejzaż w dość tradycyjny sposób. Na mój ostatni cykl wpłynęła obserwacja zjawiska zmienności w przestrzeni, dzięki której dostrzegam bogactwo koloru i światła z jego ulotnością i migotliwością.
Paweł Słota, "Pejzaż podróżny I", 80 x 115 cm, olej, płótno, 2010 r. |
Czy przedstawiasz jakieś konkretne miejsca?
Tak - Kraków, gdzie obecnie mieszkam i maluję.
Jakie jest miejsce człowieka w tym pejzażu?
Pierwsze obrazy z tego cyklu pomijały właściwie postać, czuło się jedynie ducha obecności człowieka w malowanej przestrzeni. W późniejszych pracach ta obecność jest bardziej konkretna. Doszedłem do wniosku, że człowiek to niezbędny element pejzażu, zwłaszcza miejskiego. Miasto bez człowieka staje się puste - jest przestrzenią, która zatraca swój sens istnienia.
A czy brak miejskiej architektury w twoich pracach ma jakieś szczególne znaczenie?
W rzeczywistości architektura tam jest, tylko niezbyt mocno wyeksponowana. Znajduje się w płaszczyznach barwnych, które wynikają z ruchu. Bardziej ją zauważamy poprzez detal: w postaci filarów, ścian tunelu, lamp...
Zaciekawiły mnie twoje obrazy odnoszące się do znanych dzieł malarstwa, na przykład: "Rozmowa Mistrzów" - nawiązująca do "Wieczerzy w Emaus" Caravaggia - czy "Bitwa pod Grunwaldem". Z jakich powodów tak młody artysta jak ty czuje potrzebę wejścia w dialog z takimi arcydziełami?
Paweł Słota, "Bez tytułu", 140 x 140 cm, karton, węgiel, spray, 2010 r. |
Myślę, że kiedy uczymy się i tworzymy, nie jesteśmy w stanie uciec od tradycji. Doświadczenia dawnych mistrzów i ich wielkie dzieła otwierają nam drogę do tworzenia współczesnych obrazów i są dla nas świetną inspiracją. Oprócz tego uczymy się od nich warsztatu malarskiego, który ma wielkie znaczenie w procesie twórczym. Za to ich cenię i szanuję.
Wykonujesz także rysunki. Jak traktujesz tę formę ekspresji? Jaka jest jej relacja wobec malarstwa?
Traktuję tę formę wypowiedzi artystycznej na równi z malarstwem. Raz maluję, raz rysuję - wszystko zależy od mojego nastroju i pomysłu. Uważam, że rysunek jest zawsze obecny w obrazie, jest jego częścią. Malując - bez względu na to, jak używamy pędzla i innych narzędzi malarskich, począwszy od figuratywnego malarstwa aż do abstrakcji - zawsze ze śladu tych narzędzi otrzymamy rysunek podporządkowany oczywiście obrazowi, malarstwu.
Jakie masz plany artystyczne na najbliższą i dalszą przyszłość?
Odpowiem najprościej: chcę malować.
rozmawiała: Małgorzata Stalmierska
zdjęcia: Justyna Smoleń, archiwum artysty
Paweł Słota(ur. w 1989, Częstochowa) Wykształcenie: Obecnie student V roku w pracowni malarstwa profesora Leszka Misiaka oraz pracowni rysunku profesor Teresy Kotkowskiej-Rzepeckiej w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Laureat stypendium twórczego i artystycznego prezydenta miasta Częstochowy w latach: 2005, 2006, 2007, 2009, 2012. Uczestnik wystaw i przeglądów artystycznych w kraju i zagranicą. Autor kilku wystaw indywidualnych. Wystawy indywidualne:
Wybrane wystawy zbiorowe:
|