Czy można mieć we własnym salonie dzieło międzynarodowej sławy, które podziwiano je w prestiżowych galeriach i muzeach? Można - czasami nawet za nieduże pieniądze. Wystarczy tylko kupić polski plakat.
Nasza rodzima sztuka plakatu ma długą tradycję, wielu znakomitych autorów, którzy zostali docenieni także na świecie. Mówi się nawet o polskiej szkole plakatu, która określa zjawiska zachodzące w twórczości od lat 50. do 70. XX wieku.
Terminu polska szkoła plakatu użył po raz pierwszy w latach 60. Jan Lenica w odniesieniu do najwybitniejszych twórców, którzy zdobyli międzynarodowy rozgłos. Nic dziwnego zatem, że mamy wielu kolekcjonerów plakatu polskiego, kilka naprawdę dobrych galerii specjalizujących się w tej dziedzinie oraz poświęcone jej aukcje.
Aby mieć pełen obraz rangi plakatu polskiego, należy wspomnieć o organizowanym od 1966 roku Międzynarodowym Biennale Plakatu, które odbywa się do tej pory. W 1968 roku w Wilanowie otwarto też pierwsze na świecie Muzeum Plakatu. Narodziny tej gałęzi sztuki przypadły na koniec XIX wieku. Intensywny rozwój miał zaś miejsce w okresie międzywojnia. W owym czasie projektowaniem plakatów zajmowano się najczęściej pobocznie. Niektórzy uważali nawet, że jest to zajęcie niegodne prawdziwego artysty. Jednak taki stan rzeczy szybko uległ zmianie, a najlepsi twórcy plakatów stali się sławni nie tylko w hermetycznym świecie sztuki.
Polski plakat jako kolekcjonerski rarytas
Plakaty są drukami ulotnymi, toteż najstarsze zachowały się w małej liczbie egzemplarzy, co z kolei ma wpływ na ich stosunkowo wysokie ceny. Przykładowo, w grudniu 2009 roku w warszawskim antykwariacie Lamus sprzedano polskie plakaty z wojny polsko-bolszewickiej oraz z wizerunkiem Józefa Piłsudskiego za 18-20 tys. zł, przy cenach wywoławczych na poziomie 4-5 tys. zł. Na aukcji w Lamusie w czerwcu 2012 roku plakat Stefana Norblina "Gdynia" wylicytowano za 16 tys. zł. Sporo ciekawych obiektów z lat 20. XX wieku można też kupić w internetowej Galerii Grabek.
Takie plakaty jak "Polska, na Huculszczyźnie" Władysława Jarockiego (6 tys. zł), "Częstochowa" Stefanii Łazarskiej (4200 zł) czy plakat polski sekcji sztuki z Powszechnej Wystawy Krajowej, zaprojektowany przez Edmunda Bartłomiejczyka (3500 zł), to prawdziwe kolekcjonerskie rarytasy, nie tylko ze względu na znikomą liczbę zachowanych egzemplarzy, ale także wysoki poziom artystyczny.
Wysoko cenione są również plakaty czynnego w międzywojniu Tadeusza Gronowskiego, którego znakiem rozpoznawczym jest syntetyczna forma, uzupełniana ciekawym, często żartobliwym lub przewrotnym hasłem. Na 4 Aukcji Plakatu w Desie Unicum wystawiono między innymi pierwszy zaprojektowany przez Gronowskiego plakat - "Wielka Zabawa Kostiumowa" z 1917 roku, z ceną wywoławczą 15 tys. zł (niesprzedany). Nabywców znalazły natomiast inne: znakomita reklama utrzymana w stylu art déco "Papierosy obstalunkowe" z 1931 roku (8 tys. zł), afisze "Festiwal polskiej muzyki ludowej" (9500 zł) oraz "22 lipca 1965. Święto twórczych osiągnięć narodu" (8500 zł).
Polski plakat jako uznane dzieło sztuki międzynarodowej
Z czasem polski plakat zaczął zdobywać coraz większe uznanie na międzynarodowych konkursach. W 1948 roku na Międzynarodowej Wystawie Plakatu Filmowego w Wiedniu triumfy święcił Henryk Tomaszewski, zdobywając aż pięć nagród za plakaty: "Baryłeczka", "Obywatel Kane", "Niepotrzebni mogą odejść", "Symfonia Pastoralna" i "Ludzie bez skrzydeł". Dziś prace Tomaszewskiego to wydatek rzędu kilkuset złotych.
W 1966 roku na I Międzynarodowym Biennale Plakatu złoty medal otrzymał Jan Lenica za - okrzyknięty z czasem ikoną lat 60. - plakat do opery "Wozzeck" Albana Berga. Pokolenie powojenne obfitowało w niezwykłych twórców plakatu, śmiało można więc powiedzieć, że sztuka komercyjna dorównała wtedy tzw. sztuce wysokiej. Złoty okres polskiego plakatu to zwłaszcza lata 60. i 70., ale znakomite plakaty powstawały też w latach 80.
Najznakomitsze nazwiska to m.in. Jan Młodożeniec, Waldemar Świerzy, Jan Lenica, Roman Cieślewicz, Wojciech Fangor, Eryk Lipiński, Rafał Olbiński, Jan Sawka, Franciszek Starowieyski, Andrzej Pągowski czy Edward Lutczyn. Powstała wtedy ogromna ilość plakatów, zwłaszcza o tematyce kulturalnej: filmowych, teatralnych, wystawowych, operowych, cyrkowych, ale też społecznych.
Które plakaty polskie obecnie warto kupować?
O tym, że lepiej kupić dobry plakat polski niż zły obraz, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Co więcej, taki zakup nie niesie za sobą żadnego ryzyka, gdyż wartość materialna jest tu stosunkowo niewielka, zaś artystyczna nie do przecenienia. Na przykład plakat do filmu Andrzeja Wajdy "Człowiek z żelaza", zaprojektowany w 1978 roku przez Rafała Olbińskiego, można kupić w Galerii Plakatu BUW za 250 zł. Z kolei plakat wyborczy Tomasza Sarneckiego "Solidarność", znany także pod tytułem "W samo południe. 4 czerwca 1989", będący parafrazą plakatu Mariana Stachurskiego, wystawiono w Galerii Grafiki i Plakatu w Warszawie za 175 zł.
Charakterystyczny „"zachlapany" kolorem plakat Waldemara Świerzego do filmu "Wodzirej" Feliksa Falka kosztuje w galerii BUW 130 zł. Pełne erotyzmu przykłady sztuki plakatowej Franciszka Starowieyskiego to również niewielki wydatek - cena "Biletu powrotnego" sprzedawanego w Galerii Grafiki i Plakatu w Warszawie to 180 zł. Tyle samo kosztuje bardzo ciekawy plakat Romualda Sochy do radzieckiej bajki "Złotorogi jeleń" oferowany w Grafiterii.