„Malować śmierć, żeby choć na chwilę o niej zapomnieć” - tym cytatem ze Zdzisława Beksińskiego można zacząć opowieść o artyście. Choć próbował oswoić lęk przed nieuchronnym końcem, śmierć bardzo często towarzyszyła mu w życiu. Także koniec Beksińskiego okazał się smutny i tragiczny. A co po nim pozostało? Przede wszystkim mroczne, niepokojące, fantastyczne obrazy.

Pochodził z Sanoka i spędził tam znaczną część swojego życia, by wreszcie - wraz z rodziną - przenieść się do Warszawy. Nie od razu poświęcił się malarstwu, mimo że w powszechnej świadomości właśnie z nim jest kojarzony. 

Od architektury do malarstwa

Zdzisław Beksiński urodził się 24 lutego 1929 roku w Sanoku. Jego rodzina była mocno powiązana z historią miasta - pradziadek artysty założył Zakłady Kotlarskie, które z czasem przekształciły się w słynną fabrykę wagonów i autobusów Autosan. Mimo że marzył o edukacji w szkole filmowej (albo na ASP), dał się namówić ojcu na studia architektoniczne (finalnie na Politechnice Krakowskiej). Powód? W kraju dźwigającym się z wojny miało nigdy nie zabraknąć pracy dla kogoś o takiej profesji. Poza tym ojciec obiecał mu, że po tych studiach sfinansuje mu dalszą edukacją w filmówce. Tak się jednak nie stało, bo ojciec zmarł, a że do filmu wkroczył socrealizm, dla młodego Beksińskiego przestał być to atrakcyjny kierunek rozwoju. Pojawiły się jednocześnie nakazy pracy w zawodzie, co na kilka lat zdefiniowało jego aktywność.

Zdzisław Beksiński na placu św. Jana w Sanoku obok siedziby Muzeum Historycznego (6 maja 1991), fot. Piotr Dmochowski/Wikipedia

Od 1959 do początku lat 70. pracował jako stylista we wspomnianej już fabryce Autosan. Co projektował? Między innymi nadwozia autobusów, sposób lakierowania oraz znaki graficzne firmy. Jeszcze pracując w budownictwie, zaczął się zajmować fotografią, i to bardzo umiejętnie. Dziś jego twórczość z tego okresu uważa się za awangardową i zdecydowanie wyprzedzającą epokę. Poświęcał się też rzeźbie, rysunkowi, aż wreszcie - malarstwu. Swoje niepokojące wizje ze snów przenosił na płótno.

W 1977 roku wraz z żoną przeniósł się do Warszawy. Być może zostałby w Sanoku, jednak władze miasta podjęły decyzję o rozbiórce jego domu rodzinnego - służącego kilku pokoleniom.

Pomnik Beksińskiego przy frontowej elewacji kamienicy przy ul. Rynek 14 na sanockim rynku, fot. Lowdown/Wikipedia

Oswoić śmierć

Motyw śmierci przewijał się nie tylko w twórczości Zdzisława Beksińskiego, lecz także - niestety - w jego życiu. Zaczął się z nią oswajać szybko, bo gdy miał 10 lat, wybuchła II wojna światowa. W tym okresie zresztą stracił część kciuka i palca wskazującego przy nierozważnej zabawie niewybuchem.

Do Warszawy przeniósł się nie tylko z żoną Zofią i synem Tomaszem (któremu szybko kupił oddzielne mieszkanie), lecz także ze schorowaną matką Stanisławą, do której później dołączyła teściowa (również Stanisława). Obie kobiety wymagały stałej opieki i zmarły w mieszkaniu artysty. Wielkim ciosem dla niego była też śmierć ukochanej żony Zofii w 1998 roku. A w kolejnym roku zdarzyło się inne nieszczęście - syn popełnił samobójstwo. Artystę nawet po części za to winiono, ponieważ relacje z synem nie należały do najlepszych. W efekcie mówiło się nawet o tym, że rodzina Beksińskich musi być przeklęta.

Zdzisław Beksiński, Fotografia bez tytułu, 1956–57, (copyrights Muzeum Historyczne w Sanoku).

Tragiczny finał

Nieuchronny koniec dopadł też samego Zdzisława Beksińskiego. Sprawa była bardzo głośna, ponieważ w 2005 roku został zamordowany w swoim mieszkaniu. Dokonał tego 19-letni Robert K. - syn małżeństwa, które pomagało artyście w pracach domowych. Jak do tego doszło? Zadłużony Robert K. wykorzystał sytuację, że Beksiński znał jego rodziców (podał się zresztą przez domofon za swojego ojca) i chciał od niego pożyczyć pieniądze. Gdy ten odmówił, spadły na niego liczne ciosy nożem. Robert K. wraz z młodszym o 3 lata kuzynem nieudolnie starali się zatuszować ślady. Ostatecznie zostali skazani - odpowiednio - na 25 i 5 lat więzienia. Z mieszkania Zdzisława Beksińskiego wynieśli tylko sto płyt CD i dwa aparaty fotograficzne.

Artysta został pochowany w rodzinnym Sanoku. Zdążył też wcześniej zapisać cały dorobek artystyczny Muzeum Historycznemu w tym mieście. Dzięki temu Podkarpacie dysponuje obecnie największą kolekcją dzieł Beksińskiego z kilkoma tysiącami obrazów, reliefów, rzeźb, rysunków, grafik oraz fotografii.

Zdzisław Beksiński, Obraz bez tytułu, 1984, (copyrights Muzeum Historyczne w Sanoku).

Spuścizna malarska

Najlepiej kojarzone dzieła malarskie powstały w okresie nazwanym przez samego Beksińskiego fantastycznym, który trwał od końca lat 60. niemal do połowy lat 80. Obrazy charakteryzowały się rozległym pejzażem o mrocznej atmosferze. Beksiński nie nadawał im tytułów. Jak często przekonywał, tworzył je bez określonej intencji, starając się odzwierciedlić wizje senne, które go nawiedzały (obrazy miały być jak fotografie marzeń sennych). Interpretację pozostawiał przez to samemu odbiorcy.

„Nie wiem, co znaczy coś, co namalowałem na obrazie i czemu to ma służyć” - powiedział szczerze w rozmowie z Hanną Marią Gizą w 2004 roku. Apokaliptyczne, niepokojące pejzaże, często z motywami rozkładu, zniszczenia, deformacji, pomagały mu radzić sobie z lękiem przed śmiercią. Z założenia malował dla siebie i najchętniej obrazów by nie sprzedawał, jednak robił to z przyczyn finansowych.

Zdzisław Beksiński, Rysunek bez tytułu, 1958 r., 50 x 70 cm kredka, (copyrights Muzeum Historyczne w Sanoku).

Artysta wypracował charakterystyczny styl, trudny do zakwalifikowania do określonego nurtu. W obrazach można się dopatrywać cech wizyjnego malarstwa romantycznego, surrealistycznego czy inspiracji mistycyzmem wschodnim. Posępność kompozycji jest spotęgowana dokładnym rysunkiem z umiejętnie kładzioną plamą barwną. Ślady pędzla są często praktycznie niewidoczne, przez co obrazy mają niemal fotograficzną siłę oddziaływania.

W późniejszym okresie (druga połowa lat 80. i lata 90.) styl jego obrazów ewoluował. Beksiński skupił się wtedy na kreatywnych improwizacjach z motywami twarzy, głów i figur ludzkich, czasami też zwierzęcych. Niemniej wizyjny, niepokojący, posępny wydźwięk dzieł się nie zmienił. W ostatnich latach życia artysta zainteresował się też szczególnie grafiką komputerową.

Grafika otwierająca artykuł: Zdzisław Beksiński, Fotomontaż komputerowy bez tytułu, 2000-05 r., (copyrights Muzeum Historyczne w Sanoku).

Autor
Zdzisław Beksiński - obrazy, życie i śmierć
Daniel Działa
Z wykształcenia polonista i amerykanista, absolwent Kolegium MISH UW. Wieloletni dziennikarz, redaktor, copywriter. Specjalizuje się w tematyce z obszaru home &...